Joanna Racewicz wraca do pierwszych świąt bez męża. "Mój świat mieścił się wtedy na ramieniu"
Joanna Racewicz wspomina Boże Narodzenie 2010 r. Osiem miesięcy wcześniej straciła męża w katastrofie smoleńskiej. To była jej druga sesja zdjęciowa, ale pierwsza, świąteczna z synem. "Wtedy obydwoje byliśmy daleko – od świata, ludzi, życia" – pisze dziennikarka.
20.12.2019 21:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W 2010 r. Joanna Racewicz znalazła się na okładce "Vivy" tuż przed świętami. Pozowała do niej z synem. "Żebyście znaleźli w sobie siłę na każdy dzień" – brzmiał jej przekaz. Racewicz, wówczas 37-letnia, była w głębokiej żałobie po tragicznej śmierci męża, Pawła Janeczka, pod Smoleńskiem. Dziennikarka została sama z 2-letnim dzieckiem. Dzisiaj wraca do tamtej okładki i emocji, jakie jej wtedy towarzyszyły.
Joanna Racewicz – święta 2010 r.
"Boże Narodzenia 2010. Mój cały świat mieścił się wtedy na ramieniu.. mały, kruchy, choć nad wiek dojrzały… Miał ledwie dwa lata i już wiedział, że są na świecie rzeczy nieodwracalne i ostateczne. Już czuł, że puste miejsce przy stole będzie znaczyć w jego domu więcej, niż znaczy symbol…" – pisze Racewicz. Przyznaje, że syn był i jest dla niej wszystkim. "Wtedy obydwoje byliśmy daleko – od świata, ludzi, życia... Bombardowani śledztwem, pytaniami i polityką" – czytamy.
Zobacz także
Rzeczywiście, to było zaledwie kilka miesięcy po katastrofie. W centrum zainteresowania byli bliscy ofiar, czy tego chcieli, czy nie. Racewicz życzyła wtedy siły osobom w podobnej sytuacji. "Dziś ktoś mi o tym przypomniał i spytał – czy powtórzysz to samo teraz, dziewięć lat później?" – relacjonuje. Odpowiedź jest jedna: "Tak".
Na koniec dziennikarka chce jeszcze coś przekazać. "Żebyście nie przestawali wierzyć, że jesteśmy tym, co przeżywamy, że przeżywamy to, co kreują nasze myśli, że można zdjąć każdy pancerz i dać sobie zgodę na życie..." – apeluje. "Że można czekać na Boga, który w małej, bezbronnej istocie wyśle na ziemię miłość, która nie ma granic. Przebaczenie, wobec którego gniew pada na kolana. Spokój, który pozwala powietrzu wypełnić wreszcie płuca i zapomnieć o strachu. Wiary, nadziei i miłości" – życzy z całego serca Racewicz. I trudno przejść obok jej słów obojętnie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl