Już zawsze będę grubasem - dlaczego tak trudno schudnąć?
Jesteśmy grubi. Nadwagę ma 60 procent mężczyzn i 45 procent kobiet. Problem zaczyna się już w dzieciństwie. Z raportu Instytutu Matki i Dziecka wynika, że niemal co piąte dziecko ma nieprawidłową wagę. Skutki zdrowotne takiego stanu rzeczy są opłakane
23.09.2013 | aktual.: 23.09.2013 10:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jesteśmy grubi. Nadwagę ma 60 procent mężczyzn i 45 procent kobiet. Problem zaczyna się już w dzieciństwie. Z raportu Instytutu Matki i Dziecka wynika, że niemal co piąte dziecko ma nieprawidłową wagę. Skutki zdrowotne takiego stanu rzeczy są opłakane. Choroby wywołane przez otyłość uznaje się już za epidemię. Coraz więcej osób cierpi na cukrzycę, ma kłopoty z sercem i nadciśnieniem oraz odczuwa skutki schorzeń kręgosłupa.
O ile większość z nas zdaje sobie sprawę z fizycznych konsekwencji nadmiernej masy ciała, to ciągle umykają naszej uwadze skutki psychiczne. Tymczasem okazuje się, że niektóre osoby nigdy nie pozbędą się piętna otyłości. Nie pozwoli na to ich umysł.
Codzienny rytuał z lustrem i wagą
Każdy dzień Marty, 24 letniej studentki z Bydgoszczy, zaczyna się tak samo. Obowiązkowa kontrola wagi oraz krytyczna lustracja własnego ciała w dużym łazienkowym zwierciadle. Później przychodzi ulga, że nic się nie zmieniło. Waga jest w normie. Przy 164 centymetrach wzrostu waży około 56 kilogramów. W zasadzie nie ma żadnych problemów z utrzymaniem wagi, odkąd skończyła szkołę podstawową. Wtedy, jak sama mówi, jej tusza była przyczyną wielu upokorzeń.
- Gruba, pulpet, słonica, balon – wylicza epitety, których nie szczędzili jej rówieśnicy i przypomina sobie swój stan ducha z tego okresu. – Nienawidziłam szkoły, nienawidziłam tych dzieciaków, które się ze mnie naśmiewały, nienawidziłam sama siebie za to, jak wyglądam. Jedną z moich najszczęśliwszych chwil w życiu było zakończenie gimnazjum. Dotarło do mnie, że mogę wszystko zacząć od początku.
Do liceum Marta przyszła o wiele szczuplejsza. Całe wakacje odchudzała się i dużo ćwiczyła. Okazało się jednak, że dla siebie samej pozostała grubaską.
- Do mojej głowy wciąż nie dotarło, że ważę tyle, ile powinnam – mówi z żalem. – Pomimo upływu wielu lat ciągle boję się, że nagle sen się skończy, a ja znów stanę się pośmiewiskiem.
Okazuje się, że podobne lęki dotyczą wielu kobiet, które w młodości były zbyt puszyste. Brak akceptacji ze strony kolegów i koleżanek, który zamieniał szkolne czasy w koszmar, przekłada się w dorosłym życiu na ich zachowanie.
Więcej niż kompleksy
Pozbycie się nadwagi nigdy nie jest sprawą prostą. Wymaga samozaparcia i konsekwencji. W większości przypadków nagrodą za wyrzeczenia jest dużo lepsze samopoczucie i kondycja fizyczna. Znaczna część osób, którym udała się kuracja odchudzająca, odzyskuje pewność siebie i odwagę w kontaktach międzyludzkich. Same podkreślają, że pozbycie się nadmiaru kilogramów sprawia, iż życie staje się łatwiejsze i przyjemniejsze. Niestety wiele z nich nie potrafi uwierzyć we własną przemianę.
- Wybierając w sklepie ubrania, zawsze sięgam po numer 40 – opowiada 35-letnia Beata z Łodzi. – Dopiero w przymierzalni ze zdziwieniem odkrywam, że są za duże. Ten schemat powtarza się niemal za każdym razem.
Beata waży 57 kilogramów. Przy wzroście 159 centymetrów jak ulał pasuje na nią garderoba w rozmiarze 38. Pomimo długiego czasu, który upłynął, odkąd była otyła, jej umysł nie może tego zaakceptować. W swoich oczach Beata waży więcej niż w rzeczywistości. Jej mąż śmieje się, że każdy ma swoje kompleksy, z którymi musi iść przez życie. Niestety, bagatelizowanie tego problemu może mieć bardzo przykre konsekwencje.
- Otyłość jest powodem wielu problemów nastolatek. Przedwczesne dojrzewanie, szybsze miesiączki, brak akceptacji i zamykanie się w sobie to nie są sprawy, które można bagatelizować – mówiła na Zjeździe Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością profesor Violetta Skrzypulec-Plinta z Uniwersytetu Śląskiego.
Specjalistka podkreśla, że nadwaga często jest przyczyną kłopotów w życiu intymnym. Większość osób otyłych nie akceptuje swojego wyglądu. Wstydzą się swojego ciała i nie chcą pokazywać go innym, a zwłaszcza płci przeciwnej. Niekiedy prowadzi to do unikania seksu i zaburzeń wynikających z tego faktu. Intensywność takich przeżyć nie jest obojętna dla naszego komfortu psychicznego.
Krok od stanów lękowych
Współczesna kultura masowa opętana jest kultem ciała. Wzorcowe sylwetki celebrytów stanowią wyznacznik właściwego wyglądu. Każde odstępstwo od ideału jest piętnowane, komentowane i wyszydzane. W części współczesnych mediów obowiązuje wzorzec rodem z podwórka. Najlepszą rozrywką jest drwienie z ludzkich ułomności i inności. Gwiazda, która przybrała na wadze, jest wymarzoną ofiarą. Zwłaszcza taka, która opowiada o tym bez żenady, chcąc choćby na chwilę skupić na sobie uwagę innych. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że „konsumując media”, uczestniczy w wyimaginowanym świecie nieistniejących spraw. Dla niektórych wszystko to wygląda jak prawdziwe doświadczenie, zwłaszcza gdy dotyka ich kompleksów.
- Coraz częściej widzimy siebie w odbiciu problemów innych ludzi, a internet, który jest pośrednią formą komunikacji między nami, znacznie sprzyja potęgowaniu frustracji – mówi Andrzej Komorowski, doradca rodzinny, terapeuta i seksuolog kliniczny z wieloletnią praktyką. Jego zdaniem ludzie uczestniczący w dyskusjach na forach internetowych czy w mediach społecznościowych przeglądają się w fobiach i lękach innych osób i na tej podstawie budują obraz własnej osoby. Niestety jest to obraz wykoślawiony i szkodliwy. Ciało i jego wygląd ma tu niebagatelne znaczenie. – Oczywiście troska o swoją aparycję i zdrowie nie jest niczym nadzwyczajnym. Problem zaczyna się wtedy, gdy strach przed otyłością przybiera charakter lękowy. Dotyczy to zarówno kobiet, jak mężczyzn – dodaje Andrzej Komorowski.
Warto zatem zanalizować przyczyny nadwagi. Bardzo często jest to cena, którą dzieci płacą, nawet w dorosłym życiu, za kariery swoich rodziców. Zabiegani, zapracowani, zmęczeni ludzie nie mają czasu na funkcjonowanie w rodzinie. Brakuje normalnych, popołudniowych obiadów, rodzinnych spotkań i wzajemnej troski. W pogoni za sukcesem pojawiają się tandetne fast foody i lunche połykane w pośpiechu. Zamiast kanapki, dzieci dostają do szkoły batony i znane z reklam ciasteczka. Mało który z zapracowanych rodziców wie, że robi wszystko, aby z życia swojego dziecka uczynić w przyszłości koszmar.
eMKa/sr, kobieta.wp.pl