GwiazdyKaja Funez-Sokoła o niewolniczej pracy modelek, mobbingu i Weinsteinie

Kaja Funez-Sokoła o niewolniczej pracy modelek, mobbingu i Weinsteinie

Kaja Funez-Sokoła o niewolniczej pracy modelek, mobbingu i Weinsteinie
Źródło zdjęć: © East News
Aleksandra Kisiel
01.03.2020 14:55, aktualizacja: 01.03.2020 16:04

Kaja Funez-Sokoła, psycholożka i dawna modelka, oskarżyła Harveya Weinsteina o molestowanie seksualne. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przedstawiła swoje poglądy na temat pracy dzieci w agencjach modelek i wyjaśniła, dlaczego stała się częścią ruchu #MeToo.

Kaja Funez-Sokoła robiła karierę w modelingu jako nastolatka. Zakończyła ją mając 24 lata. Teraz ponownie zrobiło się o niej głośno, bo przyznała, że jest jedną z ofiar Harveya Weinsteina. Polka, która teraz jest psycholożką i psychoterapeutką, zdecydowała się dołączyć do innych kobiet, które złożyły zbiorowy pozew przeciwko producentowi z Hollywood. Gdy zapadła ugoda, Funez-Sokoła zdecydowała, że będzie indywidualnie walczyć z Weinsteinem o sprawiedliwość. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wyjaśniła, jak wyglądały jej początki w modelingu, kiedy poznała Weinsteina i dlaczego tak długo ukrywała swoją historię.

Praca dzieci w agencjach modelek

Kaja Funez-Sokoła jako 14-latka trafiła do świata mody. W Polsce reprezentowała ją agencja Division (ta sama, w której zaczynała Anja Rubik), która szybko zaczęła wysyłać dziewczynę do pracy za granicę, najpierw w Europie, potem w Azji, wreszcie - w Stanach Zjednoczonych. Najpierw Kaja jeździła z mamą, która dawała jej wsparcie. Potem rodzinne wyprawy stały się zbyt kosztowne. Dziewczynka często była osamotniona. Pracowała kilkanaście godzin dziennie. Na planach zdjęciowych doświadczała mobbingu, była wyśmiewana jak inne dziewczyny, wpędzana w kompleksy.

"Dziś uważam, że niepełnoletnie dziewczyny nie powinny pracować jako modelki. (…) To nie jest branża dla dzieci, a 15-latki czy 16-latki są dziećmi. W Polsce dziewczynki są zatrudniane do agencji w wieku lat 12. To karygodne. Uważam, że osoby, które zatrudniają dzieci, powinny w najlepszym razie stracić prawo prowadzenia agencji", twardo mówi Kaja Funez-Sokoła.

"Konieczne są obostrzenia, które by to regulowały, normowały czas pracy, minimalny wiek i wagę modelek. Po drugiej stronie obiektywu są dorośli: fotografowie i makijażystki. A nastoletnie modelki to dzieci, niedojrzałe i chłonne jak gąbka", dodaje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Weinstein zabrał jej marzenia

Gdy miała 16 lat, Kaja poznała Harveya Weinsteina. Wcześniej o nim nie słyszała. Marzyła o karierze aktorskiej. Gdy okazało się, że Weinstein to jeden z najważniejszych ludzi w Hollywood, który na dodatek chce jej pomóc, bez wahania zgodziła się na wspólny lunch. Ale zamiast do restauracji, Weinstein zabrał ją do hotelowego pokoju. Rozebrał, zmuszał do wykonywania czynności seksualnych.

Dziś Funez-Sokoła procesuje się z producentem. Nie była zadowolona z ugody jaką wypracowano po pozwie zbiorowym, dlatego zdecydowała się na indywidualną sprawę. I dlatego po tylu latach głośno mówi o tym, co ją spotkało i jakie były tego konsekwencje.

Długo bała się cokolwiek powiedzieć. Była przekonana, że to ona jest winna temu, co się stało. Dziś, jako psycholożka, trafnie diagnozuje, że była to "wina ocalałej". Ostatecznie karierę w modelingu zakończyła jako 24-latka. Marzeń o aktorstwie nigdy nie zrealizowała. Weinstein okradł Kaję z niewinności i marzeń. Gdy wróciła do Polski, postanowiła studiować psychologię. Przez cztery lata była sama. Stroniła od mężczyzn. Nikomu nie powiedziała o wydarzeniach sprzed lat. Potem poznała swojego męża i choć w pełni ją akceptował, dopiero w 2017 roku podzieliła się z nim wstrząsającą historią.

Siła kobiet

"W 2017 r., kiedy usłyszałam o #MeTooi kobietach, które walczą o sprawiedliwość, coś we mnie pękło, postanowiłam do nich dołączyć. Pierwszą aktorką, o której przeczytałam, była Gwyneth Paltrow. Kiedy zobaczyłam jej nazwisko, poczułam uderzenie gorąca, bo Weinstein podczas tamtych zdarzeń powiedział mi, że stworzył jej karierę. Pomyślałam, że kobieta, która to robi, walczy o prawdę – bo jaki może mieć inny powód? Wtedy znalazłam w sobie siłę, by opowiedzieć. Trzy lata temu powiedziałam też mężowi", zdradza w rozmowie z dziennikarką.

Była modelka przyznała, że unika mediów z obawy przed hejtem. Przesiąknięte jadem i frustracją komentarze, pełne wulgaryzmów i pochopnych sądów sprawiły, że Kaja nie czyta już tekstów dotyczących #MeToo. I tłumaczy, że wiele kobiet chciało wcześniej powiedzieć o tym, co je spotkało, ale były uciszane. Weinstein zapłacił miliony dolarów ofiarom, które podpisały umowy o poufności. Czuł się bezkarny i dopiero grupa dała kobietom siłę, by stawić czoła oprawcy.

Teraz Kaja czeka na wynik procesu. Chce działać na rzecz nieletnich modelek, uporządkować polski rynek. Jako terapeutka pomaga osobom uzależnionym i liczy, że jej doświadczenie pomoże innym uporać się z traumami.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (256)
Zobacz także