LudzieKasia Dziurska głośno mówi o swojej chorobie. Zaczęło się od wzdęć

Kasia Dziurska głośno mówi o swojej chorobie. Zaczęło się od wzdęć

SIBO, czyli przerost bakterii w jelicie cienkim. Taką diagnozę w 2018 roku usłyszała Kasia Dziurska, trenerka personalna i instruktorka fitness. Wcześniej bóle brzucha, objawy jelitowe i skórne dawały jej się mocno we znaki. – Tłumaczyłam to sobie, że mój organizm odreagowuje wielomiesięczny stres – przyznaje.

Kasia Dziurska otwarcie mówi, że choruje na SIBO
Kasia Dziurska otwarcie mówi, że choruje na SIBO
Źródło zdjęć: © Instagram

– Od dziecka jestem mocno związana ze sportem. Taniec, sporty walki, trening siłowy i sporty sylwetkowe; całe moje życie kręci się wokół tego – mówi Kasia Dziurska.

Okres pomiędzy rokiem 2015 a 2018 to szczególnie dobry czas w jej karierze. Odnosiła sukcesy, dostała propozycję udziału w ósmej edycji programu "Dancing with the stars. Taniec z gwiazdami". Chciała zmierzyć się z tym wyzwaniem, więc się zgodziła. Nic nie zapowiadało, że wkrótce usłyszy, że jest chora. – Jako czynna zawodniczka co pół roku robiłam badania krwi, żeby monitorować swój stan zdrowia. Mój trener bardzo tego pilnował. I przy kolejnych rutynowych badaniach – był kwiecień 2018 roku, początek "Tańca z gwiazdami" – okazało się, że mam chorobę Hashimoto. Zwaliło mnie to z nóg.

Nowa rzeczywistość

Organizm już wcześniej dawał Kasi znać, że dzieje się coś niedobrego, ale myślała, że to z powodu przetrenowania, stresu, zmęczenia. – Zauważyłam, że zatrzymuje mi się woda w organizmie, mimo że nic nie zmieniłam w swojej diecie. Poza tym, pomimo intensywnych treningów, dbałam o regenerację. Lecz objawów było więcej: zmiany skórne, wypadanie włosów, chwiejny nastrój. Myślałam, że to normalne, bo przecież zderzyłam się z nową rzeczywistością – telewizja, artykuły na mój temat – wylicza trenerka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wtedy jeszcze o istnieniu SIBO (small intestinal bacterial overgrowth) nie miała pojęcia. Póki co musiała zająć się swoją chorą tarczycą. – Powiedziałam sobie: "No dobra, znajdę endokrynologa i jakoś to będzie" – wspomina.

Ale choć program się skończył i tempo życia Kasi wróciło na dawne tory, zaczęły dokuczać jej problemy z brzuchem. – Zawsze udawało mi się zrobić i utrzymać formę np. na zawody, a tu nagle dzień zaczynałam z bólem brzucha. Albo wystarczyło, że napiłam się wody na czczo i już miałam wzdęcie. Do tego doszły męczące gazy – wymienia. – Zaczęłam się zastanawiać, co się dzieje, choć tłumaczyłam to sobie tak, że na pewno mój organizm odreagowuje wielomiesięczny stres.

Dr n. o zdr. Agnieszka Chruścikowska, dietetyk kliniczny, psychodietetyk MindHealth Centrum Zdrowia Psychicznego podkreśla, że do objawów SIBO, na które trzeba zwrócić uwagę, należą zaburzenia rytmu wypróżnień: biegunki, zaparcia lub obie formy, wzdęcia, utrata masy ciała, anemia, przewlekłe zmęczenie, obniżenie nastroju, problemy skórne.

U Kasi nieprzyjemne symptomy, zamiast słabnąć – nasilały się. – Czułam się coraz gorzej, moje ciało się zmieniło – mówi.

Przełomem okazała się rozmowa z koleżanką, również sportowcem. – Kiedy opowiedziałam jej o swoich problemach, stwierdziła: "Nie chcę cię straszyć, ale prawdopodobnie masz to, co ja".

Koleżanka miała SIBO.

Walka z chorobą

Podstawą diagnostyki rozrostu bakteryjnego jelit jest oddechowy test wodorowo-metanowy. Ale diagnoza to jedno, a skuteczne leczenie – co innego. W tym drugim przypadku kluczowy jest dobry specjalista, który poprowadzi terapię. Sęk w tym, że jeszcze przed kilkoma laty o SIBO mówiło się niewiele, jeśli w ogóle. Kasia długo szukała lekarza.

– Pierwsza gastrolog, do której udałam się z wynikami badań ewidentnie wskazującymi na SIBO, stwierdziła, że odżywiam się wzorowo, ewentualnie mogę sobie kupić Espumisam i mi przejdzie. A ja Espumisan wtedy brałam już tonami – relacjonuje.

W końcu trafiła do specjalistki chorób wewnętrznych dr Weroniki Walęcik-Kot. Gdy lekarka zobaczyła wyniki badań, stwierdziła, że to 100-procentowe SIBO i trzeba zacząć działać. – Wtedy zaczęła się moja wielomiesięczna walka z tą chorobą – mówi trenerka fitness.

Na początku włączono antybiotykoterapię i probiotyki, bez zmiany diety. – Doktor wytłumaczyła mi, że bakteryjny przerost flory nie musi być spowodowany sposobem żywienia, a np. permanentnym stresem. A ja stresu miałam ogrom, dwa lata wcześniej zmarła moja mama – dodaje Kasia Dziurska.

Dr n. o zdr. Agnieszka Chruścikowska komentuje, że SIBO może wystąpić u osób, które mają źle funkcjonujące mechanizmy antybakteryjne jak np. niskie stężenie soku żołądkowego. – Inne przyczyny schorzenia to m.in. strukturalne wady anatomiczne takie jak przetoki jelitowe, które stwarzają bardzo dobre warunki do rozwoju patogennej flory jelitowej, a także zaburzona perystaltyka, która może być wynikiem np. niedoczynności tarczycy – wyjaśnia ekspertka.

Objawy pomału ustępowały, ale gdy Kasia odstawiała leki, dolegliwości wracały. Ponownie zrobiła test oddechowy; za pierwszym razem miała nadmiar wodoru. Tym razem – zarówno wodoru, jak i metanu. Zapadła decyzja: zmiana diety.

Wszystko jest dla ludzi

Z pomocą przyszła znajoma dietetyczka, która ułożyła dla Kasi jadłospis pod SIBO i chorobę Hashimoto. Przy SIBO najczęściej stosuje się dietę low FODMAP, której podstawą jest spożywanie małej ilości fermentujących sacharydów.

– Musiałam wyeliminować strączki, paprykę, brokuły, cebulę, czosnek. Z owoców jem prawie tylko banany i borówki. Początkowo myślałyśmy, że nie służą mi jajka. Było mi ciężko się przestawić, żeby rano nie zjeść ciepłej jajecznicy, musiałam szukać zamienników, ale miałam tak rozbudowaną dietę, że w sumie się nie męczyłam. Na szczęście z czasem okazało się, że jednak na jajka nie mam uczulenia – mówi Kasia. Z jej diety zniknęły oczywiście wszystkie ciężkostrawne pokarmy.

– Leczenie SIBO polega na właściwej farmakoterapii, zastosowaniu odpowiedniej probiotykoterapii oraz spersonalizowanej diecie, która wyrówna niedobory i zwalczy przerost bakteryjny. Eliminuje się produkty zawierające cukry złożone m.in. chleb, makarony – komentuje dr n. o zdr. Agnieszka Chruścikowska.

Choroba zmienia życie. Kiedy Kasia wyjeżdżała na urlop bez dostępu do kuchni, zabierała kuchenkę turystyczną, bo warzywa i owoce musiała jeść gotowane. – Czasem było mi ciężko – nie kryje – ale wszystkie doświadczenia pokazały mi się, że poradzę sobie wszędzie, w każdej sytuacji. Poza tym zwolniłam. Dawniej żyłam w biegu, dom traktowałam jak przystanek, byłam ciągle w podróży, wielokrotnie się przeprowadzałam. To musiało odbić się na moim samopoczuciu i zdrowiu. Dopiero gdy zachorowałam, to zwolniłam.

Jakbym połknęła piłkę

Dziś Kasia cieszy się, że jej życie jest wolne od SIBO – dzięki temu, że trafiła na dobrą lekarkę i wciąż uważa na to, co je. – Czasami, gdy mam dłuższe przerwy między posiłkami, okres większego stresu, mniejszego nawodnienia albo zjem coś, czego wcześniej nie jadłam, to to odczuwam, ale na szczęście jest to chwilowe. Mam też suplementy, które pomagają mi doraźnie. Nie jest już tak, że przez tydzień chodzę z bólem brzucha, zwłaszcza że to był ból wędrujący. Wyglądałam, jakbym połknęła piłkę. Do tego uporczywe gazy, które powodowały u mnie dyskomfort chodzenia po mieście albo do znajomych – mówi Kasia.

Na Instagramie obserwuje ją blisko pół miliona osób. Z partnerem Emilianem Gankowskim prowadzi platformę Slimprojekt pomagającą osiągnąć innym ich wymarzone sylwetki, nawet pomimo chorób i braku czasu. O chorobie Hashimoto i SIBO opowiada otwarcie. Napisała o tym dwie książki. Mnóstwo osób zgłasza się do niej po wsparcie i pomoc. – Najczęstszym problemem jest to, że nie można znaleźć dobrego specjalisty. A jeśli już taki się znajdzie, to terminy są bardzo odległe albo w ogóle nie ma miejsc – ubolewa Kasia Dziurska.

– Zawsze też podpowiadam, żeby przeanalizować swój tryb życia. Czy się ruszasz, trenujesz? Jak się odżywiasz? Czy jesz regularnie? Spożywasz dużo produktów przetworzonych? Czy masz w życiu dużo stresu? Niektórzy twierdzą, że wszystko jest okej, tylko od 10 czy 12 lat mają wzdęcia. One nie biorą się bez powodu, trzeba ustalić przyczynę – zaznacza trenerka, przypominając o wykonywaniu regularnych badań kontrolnych, nielekceważeniu niepokojących objawów i szukaniu lekarza, który nam pomoże – do skutku.

– Ludzie często boją się zrezygnować ze stresującej pracy, złej relacji, boją się zmian w diecie. A to jest wybór każdego z nas, czy chcemy być zdrowi. Jelita są naszym drugim mózgiem – sumuje Kasia Dziurska.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (83)