Klub prawdziwych siłaczek. "Marzy mi się klub kobiet, które mają w sobie siłę, żeby powiedzieć: stop"
Kiedy chorujesz, w zasadzie nie chorujesz, bo teraz już wiesz, że nikt nie zrobi za ciebie. Trochę bardziej gderasz, szeleszczą blistry leków, siąkasz nosem i lecisz dalej. Wszystkie to znamy prawda?
28.02.2023 | aktual.: 12.04.2023 14:39
Najpierw widziałaś swoją mamę. Cały czas ogarnia i dba, bo tak przecież trzeba, porządek musi być. Cały czas się krząta. Kiedy choruje w zasadzie nic się nie zmienia. Trochę bardziej gdera, szeleszczą blistry leków, siąka nosem i leci dalej. Rosłaś, dojrzewałaś, nie wiesz kiedy dołączyłaś do tej krzątaniny. Może trochę się buntujesz, może nawet nie robisz tyle, co twoja mama, ale im jesteś starsza tym bardziej odkrywasz, że jednak porządek musi być, tak trzeba.
Kiedy w końcu usiądziesz i otworzysz social media, z rozbawieniem obejrzysz kolejne filmiki, na których chora kobieta ogarnia dom, gotuje, zajmuje się dziećmi, a chory facet przy byle katarze kładzie się do łóżka i jest ledwo żywy. Wszystkie to znamy prawda? My silne, oni się roztkliwiają, nie dają rady. Z politowaniem kiwamy głową znad naszych garów, prychamy znad mopa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Klub prawdziwych siłaczek
Należymy do klubu. Kobiet, siłaczek, niezwyciężonych, strzegących, dbających, rozumiejących, że kto jak nie my. Kiedy mamy okres - po prostu podnosimy brew, kiedy wypluwamy sobie płuca - łykamy tabletkę, czeszemy córce warkocze i idziemy do pracy. Kiedy cieknie nam z nosa, trochę ponarzekamy i robimy zakupy na obiad. Czasami nawet nie musimy o tym rozmawiać. To przecież oczywiste, że dbamy.
Marzy mi się inny klub. Taki, który wymaga zupełnie innego kroku do zrobienia. To może wydawać się dziwne - robisz przecież już wszystko, czy to nie wystarczy? Przecież to już jest maksimum możliwości: praca, dom, wszystko na pełen etat. Gdzie tu wcisnąć coś jeszcze. I właśnie o to chodzi. To jest maksimum. A nikt nie jest w stanie w tym maksimum funkcjonować cały czas.
Dlatego marzy mi się klub kobiet, które wyjdą z tego trybu, przełączą swoją wewnętrzną wajchę maksimum, na tę w trybie eko. Mam taki odkurzacz: kiedy używamy go w domu w trybie turbo, ssie jak szalony i nic mu nie umknie, ale pada po kwadransie. Wolimy używać go w trybie niskim. Sprząta się trochę dłużej, ale i sam odkurzacz dłużej działa. Tak też jest z nami. Ile i jakim kosztem jesteśmy w stanie funkcjonować w trybie turbo? Dopóty nie padnie nam nagle i gwałtownie bateria i nie odetnie nas kompletnie.
Dlatego marzy mi się klub kobiet, które mają w sobie siłę, żeby powiedzieć "stop". Osobom dookoła siebie: stop, przestań ode mnie wymagać, nie zajmę się twoją sprawą, problemem, nie swoim kosztem. I samej sobie: stop, zatrzymaj się, usiądź. Nie musisz tego robić. Mimo tego, co mówią w tobie głosy twojej matki, babki. Mimo tych spojrzeń, które wydaje się, że widzisz, jak krzywo patrzą. Sama już pewnie rozumiesz, że do tego klubu nie jest łatwo się dostać, mimo że do przyjęcia nie są wymagane żadne specjalne kwalifikacje. Wręcz odwrotnie, im mniej zrobisz, tym lepiej. Wierzę, że ci się uda. Zasady klubu są proste.
1. Rób tyle ile chcesz, a nie tyle ile uważasz, że trzeba zrobić lub się powinno. Jeśli sprawa nie dotyczy bezpieczeństwa i zdrowia, a na przykład prowadzenia domu i zaczyna się od "Powinno się (myć okna na wiosnę, zmieniać pościel co tydzień, czyścić fugi kilka razy w roku, gotować tylko domowe obiady itd.) ..." to znaczy, że możesz tej rzeczy w ogóle nie robić. W tym klubie żadnej rzeczy nie robi się, bo się powinno. Można, jak ktoś lubi lub ma fantazję, by akurat posiedzieć w kuchni. Ale nie trzeba.
2. Twoje zdrowie to absolutny priorytet. Nie ma, że "jakoś dam radę". Za taki tekst natychmiast wylatujesz z klubu. Kiedy zapisujesz dzieci do dentysty, od razu umawiasz też siebie. Co roku w swoje urodziny musisz przedstawić aktualne badania morfologiczne, cytologiczne i usg piersi, potem też mammografię. Jesteś przeziębiona - w miarę możliwości odpoczywasz.
3. Przyjmujesz do wiadomości i konsekwentnie egzekwujesz, że partner też może brać wolne w pracy. Na przykład wtedy, gdy ty masz wyjątkowo bolesny okres i trudno ci się podnieść z łóżka. Albo na chore dzieci.
4. Sen. Koniec z nadrabianiem pracy po nocy. Owszem, przyjemnie jest wstawać do czystych blatów w kuchni, ale nic się nie stanie jak od czasu do czasu blaty i zmywarka pozostaną zasyfione, a ty będziesz oglądać Netflixa, a potem pójdziesz spać. Sen jest twoim prawem.
5. Uczysz się odpoczywać. Odkrywasz, co cię relaksuje i wcale to nie musi być reklamowa kąpiel z bąbelkami. Słuchasz głowy, ciała, serca. I odpoczywasz.
Klub kobiet dbających o siebie
Taki klub to nie przelewki. Pewnie już w trakcie czytania tego tekstu miałaś w głowie kilka wymówek na to, dlaczego nie możesz robić tego, o czym piszę. Dlatego właśnie wstąpienie do klubu kobiet dbających o siebie to zadanie, które wymaga dużej czułości dla siebie i nie jest proste. Zawalczenie o swój dobrostan, o swoje zdrowie, o własny odpoczynek to dla niektórych z nas będzie prawdziwa walka. Bo dotychczas dbanie o siebie było dla nas równoznaczne ze zrobieniem paznokci i fryzjerem. Ale czy to tak naprawdę nie jest kolejny kamyczek do tego, żeby to innym było przyjemnie?
Sprawdź też: Ile prawdy jest w tym, że ultra jest kobietą? "Odporność na ból dała nam natura - w pakiecie z możliwością rodzenia"
Prawdziwe dbanie o siebie to umiejętność postawienia granic i odpuszczenia. To zrozumienie, że przed tym, gdy zadbasz o osoby, które kochasz, musisz zadbać też o siebie. To nie jest normalne - żyć ciągle zmęczoną. To nie jest normalne - żyć dla innych. To nie jest normalne - by inni żyli twoim kosztem. Ostatnią rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę jest również fakt, czego chcesz, żeby nauczyły się twoje dzieci, jeśli je masz. Tego, że jeśli jesteś kobietą, to masz obsługiwać wszystkich, pracować i o sobie myśleć na końcu - jednocześnie krok po kroku wstępując w szeregi umęczonych? A może tego, że jeśli jesteś mężczyzną to tylko twoja praca jest ważna i zasługująca na odpoczynek, a ta kobieca już niekoniecznie? Czy naprawdę chciałabyś, żeby twoja córka szła przez życie tak zmęczona jak ty?
Kiedy ostatni raz po prostu siedziałaś na kanapie dłużej niż pół godzinki? Kiedy "zmarnowałaś" kilka godzin na głupi serial (taki przy prasowaniu się nie liczy)? Kiedy wyszłaś sama gdzie indziej niż do drogerii? Kiedy czytałaś do późna książkę, a nie myłaś szafkę pod zlewem? Kiedy ostatnio kładłaś się spać i nie byłaś śmiertelnie zmęczona? Kiedy ostatnio się śmiałaś? I inne pytania. Co by się stało, gdyby ta plama tam została? Co by się wydarzyło, gdyby dziś na obiad była pizza - ale nie jako atrakcja, tylko jako hasło, że dziś nikomu nie chce się gotować i to też jest ok? Czy naprawdę byłoby tak źle - gdyby nie łapać za odkurzać zaraz po tym, gdy wyjdą goście? Czy naprawdę tak bardzo cię obchodzi, co ludzie powiedzą? To oni są ważniejsi od ciebie? To co? Jesteś gotowa wstąpić do prawdziwego klubu twardzielek? I odpocząć?
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl