"Ubrania są dla ludzi, a nie dla płci". O modzie w 2023 roku z Karoliną Domaradzką

"Ubrania są dla ludzi, a nie dla płci". O modzie w 2023 roku z Karoliną Domaradzką

Karolina Domaradzka: W 2023 roku nikt nie chce, żeby ktokolwiek mówił mu, co ma robić i jak się ubierać
Karolina Domaradzka: W 2023 roku nikt nie chce, żeby ktokolwiek mówił mu, co ma robić i jak się ubierać
Źródło zdjęć: © Getty Images | Jeremy Moeller
Aleksandra Lewandowska
28.02.2023 13:21, aktualizacja: 02.03.2023 12:34

- W 2023 roku nikt nie chce, żeby ktokolwiek mówił mu, co ma robić i jak się ubierać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Karolina Domaradzka, stylistka i krytyczka mody. Z ekspertką rozmawiamy nie tylko o modzie i trendach, jakie będą obecne w 2023 roku, ale także kierunkach, jakie już obierają projektanci.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Jakimi słowami określiłabyś dzisiejszą modę?

Karolina Domaradzka, stylistka i krytyczka mody: Wydaje mi się, że jest tolerancyjna i otwarta. Na pewno taka się staje. Jest zupełnie inna niż jeszcze kilka lat temu, kiedy to branża mody dyktowała, co mamy nosić. Dziś to projektanci próbują nadążyć za społeczeństwem i przemianami społecznymi.

Udaje im się to?

Powiem tak: nie mają wyjścia. W pewnym momencie role się zamieniły. Żyjemy w czasach, w których bardzo dużo się dzieje. Pandemia, kryzys klimatyczny. Kultura cancelowania, o której bardzo mało się mówi. To wszystko wpłynęło na branżę high fashion. Dziś to moda musi się dostosować do odbiorcy, nie odwrotnie. Zamiast wyznaczać nakazy i zakazy, poddaje się temu, czego oczekują od niej ludzie.

Inaczej było w latach 50. czy nawet 90., a inaczej jest teraz. W 2023 roku nikt nie chce, żeby ktokolwiek mówił mu, co ma robić i jak się ubierać. W latach 90. mieliśmy dostęp tylko do magazynów modowych, które dyktowały nam trendy. W tym momencie to już tak nie działa. Mamy media społecznościowe, dzięki którym kontaktujemy się z ludźmi z całego świata. Czerpiemy od siebie nawzajem. Inspirujemy się tym, co widzimy np. na TikToku, choć nie jesteśmy tego świadomi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mimo wszystko, nie masz takiego wrażenia, że dzisiejsza moda jest "łaskawsza" dla kobiet? Mało kogo dziwi widok kobiety w staniku zamiast topu, ale mężczyzna w spódnicy wywołuje już szok.

To akurat jest mocno związane z rolą kobiety i mężczyzny w społeczeństwie. Nie oszukujmy się, kobiety od zawsze żyły w pozycji patriarchalnej. Musiały być ułożone, wyglądać schludnie i wciskać się w gorsety, bo tego od nich wymagano. Przez lata walczyły o swoje prawa, także do tego, aby mogły wyglądać tak, jak chcą. Mężczyźni nigdy nie musieli tego robić, a dziś role się odwróciły.

Ale widok kobiet w spodniach nie zawsze był "normalny".

Tak było do późnych lat 60. Wszystko zmieniło się wraz z Yves Saint Laurentem, który zaprojektował pierwszy smoking dla kobiet. Jego śladem poszli m.in. Paco Rabanne i Pierre Cardin. W tym samym czasie miała miejsce też rewolucja seksualna. Branża mody w pełni stanęła wtedy po stronie kobiet.

A dziś staje po stronie mężczyzn? Bo w sieci nie brakuje komentarzy, że "moda idzie w złą stronę".

Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak dobra i zła strona w modzie, co pokazuje sama historia mody. Dla większości społeczeństwa te pierwsze momenty – kiedy pojawia się coś nowego, zawsze będą niezrozumiałe. Tak to działa. Moda najpierw ma szokować, potem przyzwyczajać, a na końcu już nikogo nie dziwić. Czy nam się to podoba czy nie, i tak będziemy musieli ją zaakceptować.

Twoim zdaniem ta akceptacja jest już łatwiejsza?

Żyjemy w czasach, kiedy tolerancja wobec środowiska LGBT jest coraz większa. Homoseksualizm funkcjonuje i w końcu zaczynamy być tego świadomi. Zmieniają się tendencje i przyzwyczajenia. Na naszych oczach zmienia się historia. Zawsze znajdą się osoby, które są zbyt przyzwyczajone do tego, co było kiedyś. Nie rozumieją, że dziś to mężczyzna chce wyjść z roli, którą mu wcześniej narzucono.

Moda uniseksowa w tym pomaga?

Zdecydowanie!

Choć dla większości osób ona też kojarzy się z kobietami w szerokich spodniach albo marynarkach. Jak ty ją widzisz?

Moda uniseksowa ma przede wszystkim jeden przekaz: ubrania są dla ludzi, a nie dla płci. Wszyscy nosimy ubrania, a one są przedłużeniem naszej tożsamości. Dzięki nim możemy wyrażać siebie. Jeszcze niedawno wmawiało się nam, że nie możemy czegoś nosić, bo to nie pasuje do naszej sylwetki - że musimy się poprawiać stylizacjami. Nie było tej wolności wyboru, którą teraz mamy.

Dlatego, z mojego punktu widzenia, nikogo nie powinno szokować to, że na ulicach zaczynamy widzieć mężczyzn w spódnicach. Przecież to jest tylko ubranie. Jak dla mnie pod takim "szokiem" kryje się zupełnie inny przekaz. Jeżeli mężczyzna ma na sobie spódnicę, to pewnie jest homoseksualistą. A łatwiej jest uczepić się spódnicy niż powiedzieć czy napisać otwarcie: "nie toleruję gejów". Więc te wszystkie komentarze, że "moda idzie w złą stronę" są pisane właśnie przez takie osoby. Bo dla kogo ta moda idzie w złą stronę? Na pewno nie dla osób, które te ubrania noszą i czują się w nich znakomicie. Pamiętajmy, to nie moda narzuca ograniczenia. To ludzie je narzucają.

Sam uniseks cokolwiek narzuca? Każda sylwetka się w nim odnajdzie?

Uniseks jest odpowiedni dla każdej sylwetki. Wystarczy spojrzeć na ostatnie "kobiece" trendy, które proponuje się mężczyznom - i to nie tylko spódnice. Krótkie fasony i obniżone talie. Vetements zaprezentowało niedawno taką kolekcję. Ale to też nie pojawiło się znikąd, bo jest to nawiązanie, a raczej powrót do mody lat 70. Crop topy i obniżone talie nosili wtedy mężczyźni m.in. w USA.

Mówisz o kolekcjach projektantów. A czy taka moda ma szansę wejść w nasze codzienne życie?

Uważam, że tak i całą nadzieję pokładam w generacji Z (pokolenie ludzi urodzonych od roku 1995 do roku 2012 - przyp. red.). To generacja, która ma zupełnie inne podejście do mody. Są otwarci na zmiany i niczym się nie przejmują. Wyglądają, jak chcą i ubierają, co chcą. Ale nie ukrywajmy, to też kwestia wychowania. Pokolenie starsze od "Z" wychowywali ludzie, którzy przekazali pewne przekonania. Generację Z wychował natomiast internet. Miała dostęp do większej ilości informacji.

Odchodząc jednak od tematu mężczyzn i generacji Z. Jeżeli chodzi o modę dla kobiet, zauważasz jakieś "powroty"?

Powrót do mody lat 90. i 2000. I jest to powrót bardzo niebezpieczny, bo wracamy do promowania bardzo szczupłych, wręcz wychudzonych sylwetek i "heroin chic". Wszyscy pamiętamy nastoletnią Kate Moss - bardzo chudą, bladą, z cieniami pod oczami. "Heroin chic" to bardzo ciemna strona świata mody, który popełnił już raz ogromny błąd i wydaje się, że nie do końca się na nim przejechał.

Kate Moss w latach 90.
Kate Moss w latach 90.© Getty Images | Rose Hartman/WireImage

Na ostatnich tygodniach mody znów widzieliśmy na wybiegach bardzo szczupłe modelki w ubraniach odsłaniających ciało. Wraca moda z lat 2000-2010, czyli mocno obniżone talie i odkryte brzuchy. Prezentowane przez te modelki, które mogą pochwalić się wyrzeźbionym ciałem. Wniosek jest więc jeden. Body positive, które było z nami obecne przez chwilę, wydaje się być dziś zasłoną dymną, bo otrzymaliśmy właśnie komunikat od świata mody, że znów jesteśmy "głodni" by wyglądać szczupło.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (5)
Zobacz także