Tajemnice i niedopowiedzenia towarzyszą kobiecemu orgazmowi od pierwszej chwili, gdy znalazł się on w obszarze zainteresowania psychoanalityków. Choć po upływie ponad 100 lat w końcu udało się zwalczyć pogląd o tym, że orgazm jest kobiecie całkowicie zbędny, a łechtaczka jest źródłem histerii, to w dalszym ciągu funkcjonuje wiele błędnych przekonań i ma się dobrze. Jakie są najpopularniejsze?
Tajemnice i niedopowiedzenia towarzyszą kobiecemu orgazmowi od pierwszej chwili, gdy znalazł się on w obszarze zainteresowania psychoanalityków. Choć po upływie ponad 100 lat w końcu udało się zwalczyć pogląd o tym, że orgazm jest kobiecie zbędny, a łechtaczka jest źródłem histerii, to w dalszym ciągu funkcjonuje wiele mitów na temat kobiecej przyjemności.
Walka z mitem o związku między wielkością penisa a orgazmem kobiety prawdopodobnie nigdy nie zakończy się sukcesem. Przekonanie o istnieniu takiej zależności jest wyjątkowo silnie zakorzenione w świadomości mężczyzn. Seksuolodzy wskazują jednak niepodważalne dane dotyczące męskiej i kobiecej budowy. Średnia długość męskiego członka wynosi w stanie erekcji około 13-15 cm, natomiast długość kobiecej pochwy najczęściej nie przekracza 10 cm. Co więcej, najbardziej wrażliwe punkty znajdują się przy wejściu do pochwy i na głębokości kilku centymetrów. Rachunek wydaje się prosty...
Małgorzata Przybyłowicz (map/pho)
Orgazm łechtaczkowy gorszy od pochwowego
Najbardziej rozpowszechniony mit na temat kobiecego orgazmu zafundował nam Zygmunt Freud, głosząc, że orgazm pochwowy jest bardziej dojrzały niż ten osiągany przez stymulację łechtaczki. Choć pogląd ten nie znajduje żadnego uzasadnienia, to wciąż wpędza w kompleksy kolejne pokolenia kobiet. Brak orgazmu pochwowego staje się przyczyną niezadowolenia z życia seksualnego, w którym obecny jest „tylko” orgazm łechtaczkowy. Czy słusznie? Oczywiście, że nie.
Jak powtarza wielu seksuologów, orgazm to orgazm. Mówiąc obrazowo, nie jest istotne, jaką drogą dojdziemy na szczyt. A dróg tych może być wiele – pieszczoty piersi, łechtaczki, punktu G. W rzeczywistości bardzo rzadko zdarza się, aby orgazm został osiągnięty wyłącznie na skutek drażnienia ścianek pochwy. Zdecydowanie częściej ma miejsce równoczesne pobudzanie wielu punktów na ciele kobiety i dopiero taka „kumulacja” wrażeń zapewnia - choć też nie zawsze - oczekiwany efekt.
Seks bez orgazmu się nie liczy
Mit ten zadomowił się przede wszystkim w głowach mężczyzn. Dlaczego? Przyczyny szukać należy w różnym pojmowaniu tego, co składa się na „satysfakcję ze współżycia”. Orgazm jest dla mężczyzny sposobem na rozładowanie napięcia seksualnego, a jego brak rodzi frustrację. U kobiet orgazm nie jest warunkiem koniecznym do osiągnięcia poczucia spełnienia. Źródłem zadowolenia jest bliskość z partnerem, dotyk, przytulanie, a więc po prostu kontakt cielesny i intymność.
Jest jednak druga strona medalu, czyli przysłowiowe ziarenko prawdy. Jeśli orgazm kobieta zna tylko z opowiadań przyjaciółek lub z filmów erotycznych, sama bliskość może być niewystarczająca. Problemy ze „zdobyciem szczytu” mogą wówczas negatywnie wpływać na jakość życia seksualnego, a nawet na relację z parterem. W takim przypadku warto rozważyć wizytę u specjalisty.
Brak orgazmu ma zawsze podłoże psychiczne
Prawdą jest, że stałe bądź przejściowe zaburzenia orgazmu bardzo często wynikają z czynników psychogennych. Należą do nich między innymi: negatywne doświadczenia związane z pierwszymi kontaktami seksualnymi, stany depresyjne, silny lęk przed ciążą, brak poczucia bezpieczeństwa w związku czy po prostu stres.
Popularność tego mitu może wynikać z faktu, że kobiety są bardziej emocjonalne niż mężczyźni. Narodziło się więc przekonanie, że jeśli partnerka nie może osiągnąć orgazmu, należy przyjrzeć się jej psychice. Tymczasem anorgazmia nierzadko jest wynikiem chorób somatycznych, np. cukrzycy, nowotworów, stanów zapalnych w obrębie narządów płciowych czy przede wszystkim – zaburzeń hormonalnych.
Orgazm wielokrotny nie istnieje
Orgazm wielokrotny rozpala wyobraźnię i mężczyzn, którzy próbują zafundować go partnerce, i kobiet, które starają się go osiągnąć. Kilka orgazmów przeżywanych kolejno w ciągu kilkunastu sekund bądź minut jest doświadczeniem rzadkim i najczęściej wymaga wielu lat praktyki. Nic więc dziwnego, że wiele osób wątpi w jego istnienie.
– Orgazm u kobiety jest wyuczony, a dokładniej – wyćwiczony. Nie jest fizjologicznym odruchem tak , jak u mężczyzny. Kobieta musi włożyć trochę czasu i wysiłku w uzyskanie umiejętności przeżywania orgazmu, zaś orgazm wielokrotny jest jego rozwinięciem, kolejnym stadium – wyjaśnia Izabela Żubrys, seksuolog, psycholog, psychoterapeuta z Gabinetu psychologiczno-seksuologicznego w Gdańsku.
– Na pewno łatwiej jest go osiągnąć kobietom świadomym swojego ciała i seksualności, otwartym i spontanicznym. Również charakter związku ma na to wpływ – jeśli kobieta jest szczęśliwa z partnerem, czuje się kochana i pożądana, ma poczucie bliskości i zaufania do partnera, ma większe szanse na doświadczenie orgazmu wielokrotnego – dodaje seksuolog.
Kobiecy wytrysk to coś nienormalnego
– Kobieca ejakulacja to niekontrolowane wydzielanie pod ciśnieniem płynu (kilku- do kilkudziesięciu mililitrów) z cewki moczowej, ale nie jest to mocz, gdyż nie pochodzi z pęcherza moczowego, tylko z gruczołów otaczających cewkę moczową, anatomicznie zbliżonych do męskiej prostaty. Kobiecy wytrysk jest zjawiskiem normalnym i nie powinien budzić niepokoju. Według różnych badań występuje u około 10 do nawet 40 proc. kobiet. Do końca nie wiadomo, dlaczego u jednych kobiet się pojawia, a u innych nie. Prawdopodobnie jest związany z silnymi skurczami mięśni miednicy i indywidualnym silnym orgazmu – tłumaczy Izabela Żubrys.
– Wytrysku nie można kontrolować ani mu zapobiec – po prostu występuje jednocześnie z orgazmem. Dla niektórych kobiet może być źródłem skrępowania i dyskomfortu, mogą czuć się inne, dziwne i zawstydzone w relacjach intymnych. Warto porozmawiać o tym z partnerem, ogromna większość mężczyzn będzie zachwycona zdolnościami partnerki – dodaje.
Małgorzata Przybyłowicz (map/pho)