Bez wahania przyjęli uchodźców. "Jedna z najlepszych rzeczy, jaką zrobiliśmy w życiu"

– Zapewniamy Katerinie i Kristinie pokój w naszym mieszkaniu. Widzimy się więc codziennie i dużo rozmawiamy. Opowiedziały nam, że czekając na wyjazd z Ukrainy, nie mogły nawet wyjść do toalety, aby nie trafić na koniec kolejki. Pojawiły się też rozmowy o ich emocjach, strachu, bombardowaniu, alarmach. Nam, ludziom wychowanym w komforcie pokojowych czasów, to nie mieści się w głowach – mówi w rozmowie z WP Kobieta Karol Raźniewski z Warszawy.

Do Polski przyjechało już ponad milion uchodźców z UkrainyDo Polski przyjechało już ponad milion uchodźców z Ukrainy
M.Lasyk/REPORTER
Anna Podlaska

"Czy ktoś z was przyjął pod swój dach uciekających przed wojną sąsiadów z Ukrainy? Możecie podzielić się doświadczeniem? Wahaliście się?" – pytają na Facebooku ludzie, którzy chcieliby wesprzeć uchodźców, ale mają obawy. Tymczasem na dworcach koczują maleńkie dzieci, ich matki i dziadkowie, i przybywa ich z każdym dniem. Nie wszyscy chcą mieszkać w Polsce, dla wielu z nich Warszawa czy Przemyśl to przystanek na drodze do Niemiec, USA, Hiszpanii i innych państw zachodnich.

"Zaznaczyłam, że mogę przyjąć uchodźców najwyżej na dwie noce"

Paulina Osienicka jest psycholożką i psychoterapeutką. Pod jej dachem nocowało łącznie sześć par. – Starsze małżeństwo, dwie panie w średnim wieku, a dziś odwiozłam na dworzec PKP dwie młode kobiety w okolicach 30-tki, które pojechały do Barcelony – mówi. – Moi rodzice przyjęli rodzinę, która mieszka z nimi od tygodnia i zostanie tak długo, jak będzie potrzebowała. Ja zaś oferuję nocleg osobom, dla których Polska to przystanek w dalszej podróży – dodaje.

– Jako psycholog i psychoterapeutka miałam obawy, czy uda mi się zaopiekować stanem emocjonalnym tych osób, czy będę mogła im pomóc na wszystkich płaszczyznach. Towarzyszył mi więc niepokój. W ostatecznym rozrachunku przekonałam się, że pomoc napawa mnie dobrymi emocjami, czuję, że mam kontrolę i nie jestem bierna – ocenia.

Psychoterapeutka zauważa, że osoby, które przyjęła pod swój dach, nie mogły spać, nie mogły jeść, bo było w nich mnóstwo emocji. Czekała je bowiem dalsza podróż i ukierunkowane były na działanie i przetrwanie.

Na pytanie, w jaki sposób psycholożka skontaktowała się z potrzebującymi, odpowiedziała, że jest wiele serwisów, które łączą potrzebujących z oferującymi mieszkania czy pokoje.

– Zarejestrowałam się na kilku grupach pomocowych, które zbierają oferty noclegów. Odwiedzający stronę mają dostęp do mojej propozycji, widzą numer telefonu oraz informację, ile noclegów mogę zaoferować. Osoby z Ukrainy dzwonią do mnie bezpośrednio, a po uzgodnieniu szczegółów przyjeżdżam po nie na dworzec – wyjaśnia.

Bez wahania przyjęli uchodźców do swoich domów.
Bez wahania przyjęli uchodźców do swoich domów. © Archiwum prywatne

"Stałam kilka godzin, a wraz ze mną tłum ludzi z Polski"

Kamila również zarejestrowała się na grupie na Facebooku, która skupia ludzi oferujących nocleg uchodźcom. – Wypełniłam formularz na grupie "Grupa Zasoby schronienie – pomoc dla osób z Ukrainy" i czekałam. Po chwili postanowiłam udać się bezpośrednio na Dworzec Zachodni, bo pojawił się apel, by to kobiety przywitały Ukrainki. Chodziło o to, aby uchodźczynie z dziećmi poczuły się bezpiecznie. To było spontaniczne działanie i zarazem oczywiste z perspektywy mojej, ale też męża i dwójki dzieci – tłumaczy Kamila.

– Stałam kilka godzin, a wraz ze mną tłum ludzi z Polski z ofertą noclegu dla uchodźców. Ten widok był budujący i bardzo wzruszający, ale panował chaos. Kiedy pojawiłam się na dworcu tydzień później, sytuacja była odwrotna. Na ziemi siedziały dziesiątki Ukrainek z małymi dziećmi i niewielkie grupy Polaków. Tak wiele osób zjechało do kraju, że pewien zasób się wyczerpał i dłużej trzeba czekać na wolne miejsce w hostelu czy w czyimś domu. Natomiast organizacja pracy była już na dużo wyższym poziomie – zauważa Kamila z Warszawy, która zapewniła nocleg trzyosobowej rodzinie. Dwie kobiety i 9-latek przyjechali jednym z pierwszych pociągów z Kijowa.

Rodzina potrzebuje wsparcia.
Rodzina potrzebuje wsparcia. © zrzutka.pl

Trudno opanować emocje

- Jeżeli chodzi o niepokój związany z przyjęciem gości, to dotyczył tego, czy zdołamy się pomieścić w naszym niewielkim mieszkaniu w bloku, czy będziemy w stanie pomóc ludziom, którzy przeżyli tak straszne rzeczy, jak ucieczka przed wojną. Mieszkaliśmy razem przez tydzień, urządziliśmy rodzinie pokój w pokoiku moich dzieci. Po siedmiu dniach zorganizowaliśmy im mieszkanie. Poprzez portal zrzutka.pl zebraliśmy pieniądze na czynsz i opłaty. Niezbędna okazała się też pomoc protetyka, ponieważ starsza pani uciekając, nie zabrała swojej szczęki i bardzo niezręcznie się czuła – wyjaśniła kobieta. Specjalista nie wziął od Ukrainki ani grosza.

Rodzina mieszka aktualnie oddzielnie. Kiedy wyprowadzili się z mieszkania Kamili, jej 6-letnia córka i 11-letni syn się popłakali. – Zżyliśmy się. Dużo też rozmawialiśmy na temat niedalekiej przyszłości. Kobiety radziły się nas, co robić, gdzie się zatrzymać na dłużej. Ponieważ mój mąż płynnie mówi po rosyjsku, mógł swobodnie z nimi rozmawiać. Ostatecznie cała trójka zdecydowała się zostać Polsce. Teraz sprowadzają do naszego kraju 85-letnią seniorkę rodu. Kobieta dzisiaj ma być w Warszawie, wiezie ze sobą kota – kwituje Kamila.

– Jesteśmy w stałym kontakcie, widujemy się, dzwonimy do siebie. Czujemy się za tych ludzi odpowiedzialni – podkreśla.

Katia i Kristina znalazły pracę na Mazurach

– Zdecydowaliśmy z żoną, że chcemy zapewnić dach nad głową kobiecie z dzieckiem. Zarejestrowaliśmy się w formularzu na stronie ochotnicy.waw.pl. Jest to punkt, do którego wolontariusze na dworcach odsyłają ludzi chcących zaoferować pomoc. Na stronie internetowej wypełniliśmy ankietę, w której zaznaczyliśmy, że mamy do dyspozycji pokój dla dwóch osób, można też podać czas, czyli na ile dni jest się w stanie przyjąć uchodźców – tłumaczy Karol Raźniewski.

- Były obawy, kto trafi pod nasz dach, ale strach zniknął, gdy kobiety dotarły do nas. Uciekły z ostrzeliwanego budynku. Miały kilka minut na spakowanie się, do walizek wrzuciły przypadkowe rzeczy. Później czekały wiele godzin na dworcu, aby wydostać się z kraju. Stres potęgował tłum ludzi, którzy również chcieli wyjechać ze strefy zagrożenia – wyjaśnia Karol, który wraz z żoną zaangażował się w zorganizowanie kobietom jak najlepszego startu w Polsce.

- Katerina i Krystyna to matka i córka. Są u nas od niedzieli. Początkowo dużo spały, musiały się zregenerować i odzyskać siły po ciężkiej podróży. Aktualnie działają i organizują sprawy urzędowe, bo udało nam się załatwić im pracę z mieszkaniem na Mazurach w pensjonacie. Pracy szukaliśmy poza Warszawą, bo po przyjeździe kilkuset tysięcy Ukraińców nie ma co liczyć na zatrudnienie. Dom Ukraiński również doradza, aby przyjezdni wyjeżdżali ze stolicy – tłumaczy mieszkaniec warszawskiej Woli.

Na pytanie, jak się czuje ze świadomością, że udało się zorganizować kobietom pracę, odpowiada, że przyjęcie ich pod swój dach to była jedna z najlepszych rzeczy, jaką oboje z żoną zrobili w życiu.

- Nam, ludziom wychowanym w komforcie pokojowych czasów, nie mieści się w głowach, że ci ludzie muszą uciekać przed bombardowaniem. Jest w nich strach, niepokój, ale ostatnio na twarzy pojawia się też i uśmiech – podkreśla.

Nasi rozmówcy nie podpisali umowy z potrzebującymi, których gościli w mieszkaniach, bądź którym użyczali domy. Na grupach z noclegami w Polsce dostępnych jest jednak wiele wzorów umów, które można zawrzeć z Ukraińcami. Jedną ze sprawdzonych stron internetowych jest ta nadzorowana przez miasto stołeczne Warszawa: ochotnicy.waw.pl

Specjalistka punktuje problemy specustawy ws. uchodźców. "Diabeł tkwi w szczegółach"

Źródło artykułu: WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Jak gotować ziemniaki? Diabetycy muszą zwrócić na to uwagę
Jak gotować ziemniaki? Diabetycy muszą zwrócić na to uwagę
Możesz wyciąć je bez zezwolenia. Drzewa, których nie trzeba zgłaszać
Możesz wyciąć je bez zezwolenia. Drzewa, których nie trzeba zgłaszać
"Podziwiam rolę mojej byłej". Eks ministra zrobiła wielką karierę
"Podziwiam rolę mojej byłej". Eks ministra zrobiła wielką karierę
"Będzie o niebo lepiej". Damięcki skomentował wybór kard. Grzegorza Rysia
"Będzie o niebo lepiej". Damięcki skomentował wybór kard. Grzegorza Rysia
Skupuje naturalne włosy. "Jeszcze czegoś takiego nie widziałam"
Skupuje naturalne włosy. "Jeszcze czegoś takiego nie widziałam"
Pokazała urocze nagranie z córką. Spójrzcie tylko na te stylizacje
Pokazała urocze nagranie z córką. Spójrzcie tylko na te stylizacje
Badało ją 18 lekarzy. Żaden nie wykrył u niej nowotworu
Badało ją 18 lekarzy. Żaden nie wykrył u niej nowotworu
Seniorka przewróciła się przed jego domem. Oto co od niej usłyszał
Seniorka przewróciła się przed jego domem. Oto co od niej usłyszał
Po latach wraca do "M jak miłość". Tak się zmienił
Po latach wraca do "M jak miłość". Tak się zmienił
Stracił synów, później żonę. Niewielu wie, ile wycierpiał
Stracił synów, później żonę. Niewielu wie, ile wycierpiał
Spryskaj podeszwy lakierem. Zimą chodniki przestaną być groźne
Spryskaj podeszwy lakierem. Zimą chodniki przestaną być groźne
Matka pięcioraczków mówi, czym zajmuje się jej mąż. Mało kto wiedział
Matka pięcioraczków mówi, czym zajmuje się jej mąż. Mało kto wiedział
MOŻE JESZCZE JEDEN ARTYKUŁ? ZOBACZ CO POLECAMY 🌟