Kobiety wybierają młodszych, bo lubią. Takie związki nadal budzą ogromne emocje
- To nie jest mój pierwszy związek z młodszym mężczyzną. Poprzedni również był młodszy o osiem lat. Nigdy nie ukrywałam swojego wieku, bo czuję się pewnie i w ciele, i w duszy – zapewnia Kasia. Nie ona jedyna myśli w ten sposób.
06.01.2019 | aktual.: 07.01.2019 10:07
Cameron Diaz, Eva Mendes, Shakira, Julianne Moore, a z "naszego podwórka”: Magdalena Boczarska, Małgorzata Szumowska, Reni Jusis, czy Małgorzata Kożuchowska. Co je łączy? Partnerzy młodsi o 5, 10, a nawet 13 lat. Modelka Heidi Klum właśnie zaręczyła się z młodszym o 16 lat wokalistą Tomem Kaulitzem. Jednak najbardziej znaną parą, w której kobieta jest znacznie starsza od męża, jest Brigitte Macron. Francuska pierwsza para wywołała sporo emocji, od zachwytu po hejt. Pojawiały się nawet skandaliczne teorie głoszące, że małżeństwo jest jedynie "przykrywką”, a prezydent Emmanuel Macron jest homoseksualistą.
- Taki związek może budzić emocje, zaskakiwać, bo jest inny. Pary, w którym mężczyzna jest znacznie starszy, nikogo nie dziwią, ale sytuacja odwrotna, wciąż jest dla nas nowa - mówi Monika Dreger, psycholożka, współautorka książki "Co boli związek?”.
Co ciekawe, wiele negatywnych komentarzy dotyczących francuskiej pary prezydenckiej słychać było z ust kobiet. Nawet wśród znajomych usłyszałam kilkukrotnie uwagi w stylu: "Taki facet mógłby mieć każdą, a wziął sobie starą babę”. Przykre, zwłaszcza że mówiły to kobiety bliższe metryką Brigitte Macron niż jej mężowi. Abstrahując od tego, czy związek francuskiej pierwszej pary jest udany czy nie, jedno jest pewne: on spośrod wszystkich wybrał ją. A ona jego. I są razem od 11 lat.
- Osoby publiczne z góry skazane są na ocenę i niejednokrotnie hejt. Nikt z nas nie zna państwa Macron, ale wszyscy wiemy, jaka różnica wieku ich dzieli. I to można skomentować. A niejednej 60-latce pewnie łatwiej powiedzieć, że "to nie wypada” niż "fajnie byłoby mieć takiego młodego męża” - wyjaśnia specjalistka.
Jednak to, co kobiecie "wypada”, a co nie, zmienia się równie dynamicznie jak cała rzeczywistość. Zaczynamy coraz śmielej same wybierać, czy i kiedy stajemy się żonami, mamami i babciami, a granica wieku i kobiecej "starości”, czyli tzw. "data przydatności” cały czas się przesuwa. I nie tylko gwiazdy, ale też zwykłe kobiety przestają bać się swojego wieku.
Historia Agnieszki i Marcina
- Jesteśmy razem od 14 lat. Wcześniej spotykałam się kilka razy z młodszymi facetami, ale zwykle ta różnica wynosiła rok lub dwa lata. W naszym przypadku, różnica jest znaczna - prawie 8 lat, a w chwili, gdy się poznaliśmy, ja miałam 31 lat, on 23. Przy tych liczbach różnica może robić wrażenie. Mimo wszystko, muszę powiedzieć, że nigdy się nie bałam takiego związku. To raczej on powinien się bać - śmieje się Agnieszka.
- Nie mam wrażenia, że Marcin jest mniej dojrzały ode mnie. Jest wewnętrznie poukładany. Oczywiście, zdarzały nam się kryzysy, jak w każdym długim i poważnym związku, ale nigdy nie dotyczyły one naszego wieku. Wyglądam młodo jak na swój wiek i nie obawiam się konkurencji młodszych kobiet. Czuję się ze sobą dobrze i jestem raczej pewną siebie osobą. Gdybym miała wymienić największą trudność naszej relacji, powiedziałabym, że to nigdy nie była nasza różnica wieku, a przekonanie naszych rodzin, które uważały, że taki związek nie ma szans. Jak pokazuje ostatnich 14 lat, nie mieli racji - uśmiecha się Agnieszka.
Historia Magdy i Kamila
- Poznaliśmy się w pracy. Kamil nie wiedział, ile mam lat, miał tylko informację, że mam już 4 letniego synka. Nasza znajomość przeszła przez różne fazy - zaczyna opowieść Magda. - Na początku był mi zupełnie obojętny. Później zaczął mnie irytować swoim sposobem bycia. Chyba zauważył, że to nie działa, bo po jakimś czasie zmienił taktykę na bardziej osobistą. Im dłużej rozmawialiśmy, tym bardziej oboje zaczynaliśmy czuć, że łączy nas coraz więcej. Po imprezie firmowej czekałam na taksówkę, ale nic nie przyjeżdżało. Zobaczył, że stoję sama i zaproponował, że odwiezie mnie do domu. Poczułam się zaopiekowana… i wtedy po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Ponieważ byłam już po nieudanym związku, stwierdziłam, że trochę go przetrzymam, żeby sprawdzić, czy mu zależy - tajemniczo uśmiecha się 30-latka.
- Każdego dnia czułam, że zbliżamy się do siebie, a "starsza kobieta z bagażem” w ogóle go nie przeraża. Udało się! Byk z baranem się połączył, dwie rogate i zarazem silne dusze - wspomina z uśmiechem Magda. - Nasza różnica wieku to dokładnie 6 lat i 1 miesiąc. Nie odczuwaliśmy szczególnie tej różnicy, a Kamil, mimo że ma 24 lata jest dojrzalszy niż niejeden trzydziesto- czy czterdziestolatek. To nie cyfry sprawiają, że ktoś jest dojrzały. Mój partner wie, co jest dla niego ważne. Zawsze marzył o rodzinie, której tak naprawdę nie miał. Teraz ją ma i myślę, że nie zmarnuje szansy. Mamy dwoje dzieci. On sam często dziękuje mi za to, że nauczyłam go kochać i inaczej patrzeć na świat. Mojego Kubę (z poprzedniego związku) pokochał jak własnego syna - dodaje 30-latka.
Dziś prowadzimy inny tryb życia, podróżujemy, uprawiamy sport, staramy się lepiej odżywiać. Nie trzeba szukać daleko - sama porównując moją mamę i babcię, gdy była w jej wieku, widzę jak wiele się zmieniło. Różnica tylko jednego pokolenia, a to dwie całkiem różne kobiety. Moja babcia po 60-tce była już staruszką, a o mamie mogę powiedzieć, że jest po prostu dojrzałą, atrakcyjną i aktywną kobietą.
- W dzisiejszym świecie nie ma już kategorii bycia "o czasie”. Kobieta po 60-tce wygląda jak czterdziestolatka. Nie czujemy wieku fizjologicznego. Jeszcze nie tak dawno, 25-latka bez męża i dzieci i była starą panną, dziś dziewczyna w tym wieku często nie myśli jeszcze o stabilizacji. Dziecko z poprzedniego związku albo bez nazwiska ojca, nie jest już powodem do wstydu i napiętnowania - mówi psycholożka, Monika Dreger.
Historia Kasi i Khalila
- To nie jest mój pierwszy związek z młodszym mężczyzną. Poprzedni również był młodszy o osiem lat. Nigdy nie ukrywałam swojego wieku, bo czuję się pewnie i w ciele, i w duszy. A mój mąż, Khalil, trener personalny, a więc bardzo przystojny i zadbany mężczyzna, od początku mnie komplementuje. Zresztą, poznaliśmy się na siłowni, więc widział dokładnie jak wyglądam - wspomina z uśmiechem Kasia. - Myślę, że takie trzymanie się wieku to trochę szukanie dziury w całym - dodaje 39-latka.
- Mój mąż jest Amerykaninem. Być może to kwestia wychowania, ale uważam, że jest bardziej dojrzały niż ja i wiele mnie nauczył w kwestii podejścia do rodziny, dzieci, hierarchii wartości. Do związku. Czuję się szanowana i kochana. Czy boję się, że on zacznie myśleć o młodszych? Raczej niech on się boi - śmieje się Kasia. - A tak poważnie, życie w strachu może zrujnować wszystko, nie tylko związek. Dbam o siebie, ale upływu czasu nie przeskoczę. Naprawdę, nie należy szukać problemów tam, gdzie ich nie ma. Naszą receptą na związek jest spontaniczność, codziennie dbanie o siebie nawzajem, o dom, o dzieci, o przyjaciół. Nie mamy już po dwadzieścia lat i wiemy, co robimy. Trzeba się cieszyć sobą. Często przypomina mi się sytuacja, gdy byłam w ciąży i martwiłam się, że nie będę atrakcyjna, a mój mąż cały czas mi powtarzał, że mam piękną duszę i nie jest ze mną dla wyglądu, tylko dlatego, kim jestem. Będę te słowa pamiętać do końca życia. - mówi ze wzruszeniem Kasia.
Do tej pory na starszego partnera patrzono trochę jak na opiekuna, a nawet ojca. Dojrzały, ustabilizowany emocjonalnie i finansowo, miał "prowadzić za rękę” młodszą kobietę. Dzisiaj coraz pewniej same stoimy na nogach i nie potrzebujemy opiekunów, ojców ani rycerzy. Nie musimy też zastanawiać się, czy wypada nam kochać biednego, bogatego, młodego albo starego. Im więcej przestrzeni dajemy sobie, tym bardziej otwieramy się na innych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także