Kolak: Głupia, ale ładna kobieta zawsze będzie fajniejsza od brzydszej, chociaż mądrej
Dorota Kolak gra zarówno w teatrze, jak i w filmach. Rozpoznawalność przyniosła jej rola babci w serialu „Przepis na życie”. Aktorka opowiada o podejściu do wieku i o akceptacji własnego ciała.
- Mam prawie sześćdziesiąt lat, jestem, jaka jestem. Gdybym się bardziej postarała, to mogłoby być lepiej, ale przecież znacząco lepiej nie będzie. Problem zaczyna się wtedy, kiedy moja twarz i ciało wyglądają na trzydzieści pięć lat, a osobowość ma sześćdziesiąt. Ten rodzaj niespójności wizerunkowej byłby dla mnie bardzo trudny. I to jest jedna rzecz, a druga to akceptacja własnego ciała. Przeciętny człowiek z własną nagością obcuje rzadko, są tacy, którzy w zasadzie nigdy się z nią nie stykają, poza seksem po ciemku w łóżku - mówi w wywiadzie dla miesięcznika „Pani”.
Dorota Kolak
Mówi o swoim podejściu do rozbieranych scen filmowych. - Rozbieranie nigdy nie przychodziło mi z łatwością, pstryk! - i już. Ja się trochę wstydzę. Bo wystawiam się na ocenę nie tylko jako aktorka, ale także jako kobieta. Dzisiaj wpływ mediów jest ogromny. Aktorce wytyka się nawet to, że dwa razy wystąpiła w tej samej sukience albo że przytyła parę kilogramów. Okropnie mnie irytuje, że mózg jest mniej ważny niż gładka buzia. Głupia, ale ładna kobieta zawsze będzie, niestety, fajniejsza od brzydszej, chociaż mądrej - przyznaje.
Dorota Kolak
- O Meryl Streep można wiele powiedzieć, ale przecież nie to, że jest przepiękną kobietą. Przede wszystkim jest genialną aktorką. To prawda, że wiek w jakimś sensie uwolnił mnie od obowiązku bycia piękną i zgrabną. W sumie to przyjemne uczucie. Tak już jest w moim zawodzie, że do pewnego momentu gra się atrakcyjne kochanki, narzeczone, czyli - krótko mówiąc - ozdoby. Potem są role żon, nadal kochanek, ale porzuconych. A później to już jest z górki - zostają matki, babcie i kobiety samotne, nieszczęśliwe - tłumaczy Kolak.
Aleksandra Justa, Dorota Kolak, Edyta Olszówka
Warto dodać, że sztukę ma we krwi - wielu członków jej rodziny wykonywało i wykonuje artystyczne zawody. - Od małego bywałam w teatrze. Tata był kierownikiem technicznym w Starym Teatrze i w Teatrze Bagatela. Mama uczyła wuefu i tańców narodowych w szkole muzycznej - mówi. Jej córka - Katarzyna Michalska jest aktorką, a mąż - Igor Michalski, aktorem, a obecnie dyrektorem Teatru Muzycznego w Gdyni.
Dorota Kolak, Igor Michalski
- Jesteśmy razem trzydzieści kilka lat, chociaż przed ślubem znaliśmy się tylko trzy miesiące i docieranie się było trudne. Zawsze jest przyjemnie obudzić się rano i mieć o czym porozmawiać – ja uwielbiam moje poranne kawy z mężem. Jestem w związku z takim człowiekiem, który wiedział, że jako młoda aktorka po urodzeniu dziecka potrzebuję grać – bo za chwilę mój czas minie – i wziął na siebie większość domowych obowiązków. A kiedy z kolei on zapytał, czy wytrzymam sama, bo on chce jechać do Kalisza, żeby realizować się jako dyrektor teatru, od razu powiedziałam: jedź - opowiada aktorka.
Dorota Kolak
- Myślę, że nie byłam łatwą partnerką, bo jestem zbudowana z niepewności, wiecznej frustracji, mam głębokie poczucie ulotności, przemijania. Mój mąż włożył wiele wysiłku, dobrej woli, cierpliwości, miłości w to, żeby mnie okiełznać w nieustających lękach - dodaje.
Dorota Kolak
Kolak ma do dystans do siebie i swojej pracy. - Gdy jest sukces, to nie wpadam w euforię, ale też jak trafia się porażka, nie zażywam leków, bo nie wszystko do końca jest ode mnie zależne - wyjaśnia.