Blisko ludziKról prestiżu rządzi umysłami polskich dzieci. 12-latek: "Nie lubię. Ale oglądam"

Król prestiżu rządzi umysłami polskich dzieci. 12‑latek: "Nie lubię. Ale oglądam"

- Najbardziej zazdroszczę mu, że ma tylu subskrybujących. Wiesz, że ja wczoraj nagrywałem długą transmisję na żywo, jak grałem w Minecraft'a? Oglądały mnie cztery osoby, a jedna z nich była nawet z Czech - mówi 12-letni Kuba na temat youtubera Lorda Kruszwila, w polskich podstawówkach zwanego "Królem prestiżu".

Król prestiżu rządzi umysłami polskich dzieci. 12-latek: "Nie lubię. Ale oglądam"
Źródło zdjęć: © Youtube.com
Marianna Fijewska

21.06.2018 | aktual.: 21.06.2018 21:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Lord Kruszwil to 17-letni youtuber ze Szczecina. Jego kanał subskrybuje ponad milion osób, większość z nich to dzieci i młodzież. Podczas swoich nagrań chłopak tłumaczy, co trzeba zrobić, by zostać królem prestiżu. Zdaniem nastolatka należy m.in. kąpać się w mleku, kupować najdroższe jedzenie dla kota, nosić Rolexa i bluzy Gucciego. Chłopak podejmuje też różne wyzwania, rzucane przez internautów. Jednym z nich było przeżycie całego dnia za kwotę 100 zł, rezygnując przy tym z najdroższej kawy czy taksówek. Zamiary Lorda Kruszwila są niejasne - wiele osób uważa, że mówi na poważnie, inni, że w wysublimowany sposób szydzi z bogatej, polskiej młodzieży. Jedno jest pewne, uczniowie zazdroszczą mu ogromnej oglądalności i liczby subskrybentów. Kariera youtubera stała się marzeniem dzieciaków, a to - zdaniem rodziców i psychologów - niesie za sobą duże zagrożenia.

"Aż się wkurzyłem, jak oglądałem"
- Dlaczego lubisz Lorda Kruszwila? – pytam 12-letniego Kubę.
- Nie lubię. Naprawdę go nie lubię.
- Ale oglądasz.
- Ale nie subskrybuję!
- To, czemu oglądasz, skoro nie lubisz?
- Z ciekawości. W klasie wszyscy go oglądają, ale te filmiki nie mają sensu. Wiesz, że on wziął owoce i porównywał, które są dla biednych, a które dla bogatych? Mówił: To jabłko jest dla bogatych, a to jest dla biednych i oo… mamy w gratisie robaczka!". Aż się wkurzyłem, jak oglądałem.

Zirytowany Kuba zaczyna opowiadać o jednym z najgłośniejszych filmików Lorda Kruszwila, w którym porównuje dwie misy z owocami – na jednej gruszki, jabłka i banany, na drugiej – ich drogie, egzotyczne odmiany. Jedne z nich są dla ubogich, drugie dla zamożnych. "Biedna, nieproporcjonalna i brudna gruszka, druga - ładna i symetryczna, bo to gruszka nashi". Później Lord smakuje owoce, po to by skrzywić się po jednym gryzie tej biednej, i delektować się bogatą.

- Imponuje ci on? - pytam Kubę.
- Nie, nie imponuje mi, chociaż… no trochę to jest imponujące, że ma tylu subskrybentów. Najbardziej zazdroszczę mu popularności i trochę tego, że ma tyle pieniędzy i może w ten sposób realizować fajne rzeczy. Wiesz, że ja też wczoraj nagrywałem długą transmisję na żywo, jak grałem w Minecraft'a? Oglądały mnie cztery osoby, a jedna z nich była nawet z Czech. To mało, ale na początek i tak nieźle…
- A po co ty chcesz być youtuberem?
- Chciałbym, żeby ludzie się interesowali tym, co ja robię, żebym mógł im pokazywać moją pracę. W szkole bym pewnie był rozpoznawalny. Nie wiem, czy by mnie bardziej lubili... ale interesowaliby się tym, co ja robię.
- A co by ci to dało?
- No satysfakcję.

"To jest taki rodzaj hazardu"
Filmiki Kruszwila od miesięcy są częstym tematem rozmów w szkole Kuby. Wielu uczniów twierdzi, że nagrania ogląda tylko po to, by z niego szydzić i czytać komentarze hejterów. Przyznają jednak, że coraz częściej i im zdarza się marzyć o karierze na YouTube i wystawnym życiu.

- Syn opowiadał mi o tym, jak transmitował swoją grę na żywo. Pierwsze pytanie, jakie przyszło mi do głowy, to: "jak ci poszło?", ale on odpowiedział, że to w ogóle nie o to chodzi, tylko o to, ile osób oglądało. Obserwuję, jak dzieciaki traktują YouTube i wiem, że ich celem jest wyłącznie to, by zdobyć jak największą liczbę subskrybentów - mówi w rozmowie ze mną mama Kuby.

W szkole jej syna jest chłopiec z ADHD, pochodzący z rodziny dotkniętej wieloma problemami. Często jest niegrzeczny, a dzieci niezbyt go lubią. On także zapragnął być youtuberem. Zaczął prowadzić swój kanał, na który wrzucał bardzo dużo nagrań - ze szkoły, z parku, z domu. Ale zamiast zachwytów i wyrazów uznania, chłopiec cały czas dostawał łapki w dół i niemiłe komentarze.

- YouTube to kolejne miejsce, w którym może dojść do szykany. Te dzieciaki nie są w niczym specjalistami, wypowiadają się trochę o niczym, wrzucają cokolwiek. Gdy nie ma się konkretnego planu, bardzo łatwo narazić się na krytykę. Syn ostatnio wrzucił animację, którą sam zrobił, na swój kanał. Dostał osiem łapek w górę i siedem w dół. Bardzo to przeżywał. A co jeśli następnym razem ktoś napisze w komentarzu coś naprawdę chamskiego? Przecież przypadkowych internautów nie obchodzi, kto jest po drugiej stronie monitora, a dzieciaki mogą się mocno podłamać - mówi mama Kuby.

" Postarajmy się zrozumieć"
- Pomyślałam sobie, że może powinniśmy więcej rozmawiać ze swoimi dziećmi o tym, że nie ma nic złego w "biednych" gruszkach i ciuchach z second handu? Ani w łapkach w dół, bo jeśli mają nam coś ważnego do przekazania, to już jest wielka wartość! - podsumowuje mama Kuby.

Psycholog dziecięcy, Marta Żysko- Pałuba z Pracowni Psychologicznej NINTU, również zwraca uwagę na potrzebę dialogu rodzica z dzieckiem.

- YouTube jest głównym kanałem, którym dzieci interesują się w podstawówce. Kiedy widzimy, jak dziecko śmieje się do ekranu telefonu, zapytajmy, co ogląda. Jeśli nie spodoba nam się dana treść, nie bądźmy ekspertami, którzy powiedzą: "Nie oglądaj tego, to głupota". Postarajmy się rozmawiać z perspektywy życzliwej, zaciekawionej osoby. Jeśli zaczniemy oceniać dziecko, natychmiast się przed nami zamknie. Możemy powiedzieć np. "a mnie filmiki Lorda Kruszwila nie śmieszą, bo widzę tutaj sprzeczność – z jednej strony się wyśmiewa z bogatych dzieci, a z drugiej, zobacz, co sam robi… Co ty o tym sądzisz?”. Taka partnerska rozmowa będzie dużo bardziej wartościowa i sprawi, że dziecko nie zamknie się przed nami. Podobnie, w przypadku, gdy dziecko otworzy własny kanał. Postarajmy się zrozumieć, po co to robi, czego właściwie chce i nie oceniajmy tego, a jednocześnie miejmy na uwadze, jako absolutny priorytet, bezpieczeństwo dziecka w sieci. Dzieci - jeśli padną ofiarą hejtu - będą musiały się z tym zmierzyć, a to nie jest łatwe – mówi psycholog.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (257)