Blisko ludziKrystyna Łuczak-Surówka w liście do Macieja Stuhra: "Nie jestem waszą smoleńską wdową"

Krystyna Łuczak-Surówka w liście do Macieja Stuhra: "Nie jestem waszą smoleńską wdową"

Po 7 latach od katastrofy lotniczej Smoleńsku żona nieżyjącego oficera BOR, Jacka Surówki, napisała do Macieja Stuhra poruszający post na Facebooku. Krystyna Łuczak-Surówka podziękowała mu za głos sprzeciwu wobec wykorzystywania tej tragedii do celów politycznych. Przypomnijmy, że aktor zamieścił niedawno wpis, w którym otwarcie skrytykował TVP.

Krystyna Łuczak-Surówka w liście do Macieja Stuhra: "Nie jestem waszą smoleńską wdową"
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Martyna Wojciechowska

Krystyna Łuczak-Surówka 7 lat próbowała ze spokojem znosić medialne napięcie wokół katastrofy smoleńskiej, w której zginął jej mąż. W końcu nie wytrzymała i odniosła się do tego, jak media odmawiają jej prawa do spokoju. W liście do Macieja Stuhra, który ostatnio na Facebooku poruszył temat tragedii, podziękowała za odwagę, a następnie odniosła się do krzywdy, którą wyrządzają jej media spragnione sensacji.

- To ta, której politycy i naród (bo to przecież katastrofa narodowa, a nie nas bliskich) od lat odmawiają prawa do spokoju, a teraz jeszcze skazują na walkę o godność i spokój ciała męża. To ta, która musi znosić latami z pokorą polityczne, medialne i społecznie wykorzystywanie katastrofy, w której na części rozpadł się nie tylko samolot, ale i jej życie - czytamy. Kobieta wyznała, że sprzeciwia się przymusowej ekshumacji: - To ta, która nie godzi się na ekshumacje i od niemal roku podupada na zdrowiu, bo nie może przestać myśleć o ponownym pogrzebie i jak to przeżyje? - czytamy.

- Jak tam słupki oglądalności? Rosną? Mnie tylko gorączka wzrasta z nerwów, z rozżalenia, z rozczarowania. Nie jestem waszą "smoleńską wdową"- czytamy. - Kiedyś byłam czyjąś żoną, a dziś jestem kobietą, która żyje i daje żyć innym. Tego samego życzyłabym sobie względem mnie ze strony mojego narodu, choć po tych 7 latach wiem już, na jak niewiele mogę liczyć. Polsko, gdzie jesteś? Gdzie serce Twoje? - dodała żona nieżyjącego oficera BOR.

W ciągu dwóch godzin od publikacji tego listu pojawiło się prawie 50 komentarzy, w których internauci wyrażali współczucie. - Bardzo podziwiam i szanuję. I współczuję gorąco i straty, i tragedii, i przeżywania jej na nowo - pisze jeden z nich. - Jest mi zwyczajnie przykro, że nie dają Wam spokoju... siły życzę! - dodaje kolejny. Słowa wsparacia są ważne, jednak nie wystarczą. Ta kobieta, tak jak inni bliscy ofiar, ma prawo domagać się uszanowania swojej woli.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (933)