Blisko ludzi"Krzywdziła mnie w białych rękawiczkach". Kobiety mobbingują tak, żeby nie było śladów

"Krzywdziła mnie w białych rękawiczkach". Kobiety mobbingują tak, żeby nie było śladów

Kobiety mobberki często wybierają na swoje ofiary inne kobiety
Kobiety mobberki często wybierają na swoje ofiary inne kobiety
Źródło zdjęć: © Getty Images | JGI/Tom Grill/Blend Images
Marta Kosakowska
18.02.2022 15:05, aktualizacja: 20.02.2022 10:12

- Krzywdziła mnie w białych rękawiczkach. Gdybym dziś miała udowodnić jej mobbing, nie miałabym żadnych dowodów. Może poza opinią mojego psychiatry – mówi w rozmowie z WP Agnieszka, która pracę z szefową mobberką przypłaciła zdrowiem psychicznym. - To nie jest tak, że mobberka urodziła się taka "paskudna". Działa to podobnie, jak fala w wojsku. To taki sposób myślenia: "Skoro ja przez to przeszłam i wyszłam na ludzi, to nie może być w tym niczego złego" - wyjaśnia terapeutka Ewa Cisło, która pracuje z ofiarami mobbingu.

Po tym, jak Karolina Korwin-Piotrowska w swojej książce "Wszyscy wiedzieli" opisała pracę w toksycznym środowisku, a następnie swoimi doświadczeniami podzieliła się na łamach "Wysokich Obcasów", w mediach zawrzało. Do sprawy odniosła się Ewa Wanat, była redaktor naczelna TOK FM, która po wielu latach przyznała, że źle traktowała swoich podwładnych.

- Przeczytałam wywiad Karoliny Korwin Piotrowskiej w "WO", autorki książki o mobbingu w szkołach aktorskich "Wszyscy wiedzieli". W tym wywiadzie wspomina swoją pracę w redakcji z toksycznym, drącym się szefem. Co tu dużo gadać. Ja się strasznie darłam w TOK FM, okropnie. Co robiłam moim współpracowniczkom i współpracownikom dotarło do mnie dopiero niedawno. Człowiek się drze, jak nie jest pewien swego. Tyle mogę powiedzieć – wyznała. - Myślę, że w TOK FM niejedna osoba mogła mieć przeze mnie nieprzespaną noc. Albo noce. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Przepraszam – dodała.

Kobieta kobiecie

Mobbing w wykonaniu kobiet nie zawsze ma postać "darcia się". Zwykle przybiera bardziej wyrafinowane formy. I, niestety, zwykle ofiarami kobiet mobberek padają inne kobiety.

- Do firmy przyszłam zaraz po studiach. Byłam ambitna i nastawiona na sukces. I chyba – analizując sytuację po czasie – to mnie zgubiło. Moja ówczesna przełożona musiała czuć we mnie zagrożenie, więc przystąpiła do ataku – relacjonuje Ewelina, która z powodu mobbingu zmieniła pracę. - Początkowo kierowniczka robiła na mnie dobre wrażenie: wykształcona, inteligentna, świetnie ubrana, miła. Jednak z czasem okazało się, że jej życzliwość jest tylko pozorna – opowiada. - Jej nastroje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Jej zły dzień, dla mnie był dniem jeszcze gorszym.

Jak zauważa terapeutka, ofiarami kobiecego mobbingu najczęściej padają dwie grupy kobiet – te, które wysyłają komunikat, że są słabsze i mogą przyciągać nieuzasadnione zachowania agresywne wobec siebie, oraz – przeciwnie – te pewne siebie, kompetentne i ambitne.

Ewelina była w tej drugiej grupie. - Takim osobom jest trudniej. Dość często trafiają do mnie kobiety, które w hierarchii są już dość wysoko, lecz są mobbingowane przez inne kobiety, które w hierarchii stoją jeszcze wyżej - wyjaśnia – tłumaczy Ewa Cisło, coach i terapeutka z platformy avigon.pl, specjalizująca się w pracy z ofiarami mobbingu.

Cienka czerwona linia

- Zorientowałam się, że coś jest nie tak, kiedy zobaczyłam, jak traktowane są osoby, które odchodzą z firmy. Wtedy przełożona robiła wszystko, żeby taką osobę poniżyć przy wszystkich – opowiada Agnieszka. - Poczułam, że wzięła mnie na celownik, dopiero po pewnym czasie. Nigdy nie było jednego mocnego uderzenia. To były małe rzeczy, przysłowiowe szpileczki, ale wbijane regularnie. Ciężko przytoczyć nawet konkretne sytuacje, bo były one nieuchwytne. Później następował etap "wielkiej przyjaźni", kiedy kierowniczka mnie zagadywała, podpytywała o sprawy prywatne. Kiedy odzyskiwałam poczucie, że mamy dobre relacje, następował kolejny cios. Ta sinusoida wykańczała mnie psychicznie.

Wrażenie emocjonalnego rollercoastera w pracy miała również Alicja. - Szefowa potrafiła traktować nas jak ścierki, a kilka godzin później przychodzić do nas z czekoladkami. Przekleństwa były na porządku dziennym, ale miała też alter ego miłej kobiety z klasą – opowiada. - Jednak najgorsze było poniżanie. Kiedyś po spotkaniu biznesowym usłyszałam o swoim stroju, że wyglądałam jak świnia, która najadła się węgla i że tak to daleko nie zajdę. Gdy zobaczyła, że płaczę, powiedziała, że to była dobra rada z troski o mnie.

Ewelina, choć wcześniej miała obiektywne dowody własnych kompetencji, nagle w wymarzonej pracy poczuła się bezwartościowa. - Zorientowałam się, że coś jest nie tak, kiedy zaczęłam przenosić nerwy z pracy do domu. Czułam się sfrustrowana. Miałam poczucie, że jestem niekompetentna, zwyczajnie głupia, co kłóciło się z moimi dotychczasowymi osiągnięciami – dwa dyplomy prestiżowych uczelni, stypendium naukowe na studiach, języki obce. A tu proszę, w pracy okazałam się beznadziejna – wyznaje Ewelina.

Mobberka w białych rękawiczkach

Czasem mobbingowana kobieta przez długi czas nie ma świadomości, że to "już mobbing". Granica jest cienka i trudna do wychwycenia. - Przełożona ma prawo wyrazić niezadowolenie z powodu naszej pracy czy jej efektów. Może robić to w sposób, który nam osobiście nie odpowiada, lecz nie nosi znamion mobbingu. Problem pojawia się, kiedy zaczynają się "osobiste wycieczki", które nie dotyczą pracy, lecz nas samych. Wtedy powinna zapalić się czerwona lampka.

- Zaczyna się od pozornie niewinnych metod, np. przewracania oczami, wzdychania, rozmów z innymi pracownikami w kuchni na temat konkretnej osoby, inicjowanie żartów na jej temat. Czasem polega to na umiejętnym nastawieniu zespołu przeciwko tej osobie. Wtedy nie trzeba nawet niczego robić. Wszystko dzieje się samo – wyjaśnia ekspertka. - Dlatego tak trudno udowodnić mobbing, bo przecież westchnięcie czy wzruszenie ramionami to żadne dowody.

Tak było w przypadku Agnieszki. - To wszystko było bardzo dyskretne. Krzywdziła mnie w białych rękawiczkach – mówi. - Często posługiwała się innymi osobami, wyżej w hierarchii, które rzekomo twierdziły, że jestem złą pracownicą. Po czasie okazało się, że to nie była prawda, lecz jej gierki. Wszystko robiła bardzo sprytnie. Gdybym dziś miała udowodnić jej mobbing, nie miałabym żadnych dowodów. Może poza opinią mojego psychiatry – dodaje.

Ciało wie lepiej

Złe samopoczucie Eweliny potęgowały psychosomatyczne objawy stresu. Kobieta zaczęła budzić się w nocy zlana potem. Już w niedzielę, przed rozpoczęciem nowego tygodnia, bolał ją brzuch. Do tego doszły napięciowe bóle głowy i stany lękowe. - Jednak najgorsze było to, że zaczęłam się jąkać. Ja, dawna laureatka konkursów recytatorskich, nagle zaczęłam mieć problemy z płynną mową. Kiedy rozmawiałam przez telefon z kierowniczką, potrafiłam się zaciąć, nie móc wydobyć z siebie słów. To jeszcze bardziej obniżyło moją samoocenę – mówi.

Agnieszka, pracując z mobberką, nabawiła się zespołu jelita drażliwego. W pracy zdarzało jej się płakać w toalecie. - Przełożona kiedyś powiedziała do mnie, że jak mam zamiar płakać, to toaleta jest od tego, że tam mam iść, żeby nie robić scen przy biurku – opowiada. Agnieszka w końcu wylądowała w gabinecie psychiatry. Całą pierwszą wizytę przepłakała. Poczuła ulgę, bo w końcu mogła swobodnie wyrazić swoje emocje. Na kolejnej dowiedziała się, że jest ofiarą mobbingu i że powinna odejść z pracy, bo szefowa mobberka nigdy się nie zmieni.

Alicja relacje z mobbingującą szefową przypłaciła załamaniem nerwowym. Przeszła terapię. - Ledwo udało mi się uniknąć szpitala psychiatrycznego. Moja depresja się nasiliła. Pozbieranie się zajęło mi kilka miesięcy – wyznaje.

Reakcje psychosomatyczne na skutek stresu często zostają z nami na dłużej. Mobbing odciska piętno na psychice, które może dawać o sobie znać w kolejnych sytuacjach stresowych. - Do dziś walczę ze stanami lękowymi. Regularnie chodzę do psychologa, jednak wiem, że te blizny po mobbingu zostaną ze mną już do końca życia. Gdybym mogła cofnąć czas, wiedząc, że wymarzoną pracę przypłacę zdrowiem psychicznym, nigdy nie wysłałabym CV na to stanowisko – wyznaje Ewelina.

Kim jest mobberka?

- Najczęściej jest to osoba, która – wbrew pozorom – wcale nie jest pewna siebie. Taka kobieta zwykle boi się, że zostanie wyprzedzona. Przypomina mi się historia jednej z moich podopiecznych, która opowiedziała, że gdy jechała na spotkanie z przełożoną, to zawsze musiała stać dwa kroki za nią, żeby jasnym było, kto rządził. Mimo tego, że to ona merytorycznie prowadziła spotkania – opowiada terapeutka.

- Ta osoba, opowiadając mi o tym, początkowo relacjonowała to jako coś zupełnie naturalnego, że "szefowa zawsze jest z przodu". Dopiero po prostym pytaniu o to, co byłoby złego, gdyby ona i szefowa stały obok siebie, spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami i powiedziała: "W sumie to nie wiem".

Mobberka zwykle długo "przygotowuje grunt", żeby uzyskać taki efekt. Kobieta, która jest mobbingowana, w naturalny sposób zaczyna ustępować, cofać się przed oprawczynią. Takie zachowanie zachęca mobberkę, by sięgnąć po jeszcze więcej. - To upewnia ją w swojej pozycji. I, paradoksalnie, sama przed sobą usprawiedliwia swoje działania. Bo przecież skoro ktoś je akceptuje, to są w porządku – wyjaśnia Cisło.

Warto zauważyć, że osoba, która dopuszcza się mobbingu, nie bierze się znikąd. Zwykle ma za sobą doświadczenia, które popychają ją w stronę wyboru takich metod postępowania z ludźmi. Nierzadko mobberka sama w przeszłości była mobbingowana. - To nie jest tak, że mobberka urodziła się taka "paskudna". Działa to podobnie, jak fala w wojsku. To taki sposób myślenia: "Skoro ja przez to przeszłam i wyszłam na ludzi, to nie może być w tym niczego złego". Pamiętajmy jednak, że mobbing jest formą przemocy i nie ma dla niego usprawiedliwienia.

*Na prośbę bohaterek artykułu imiona zostały zmienione.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (79)
Zobacz także