Krystyna Janda o mobbingu w filmówkach. Aktorka ma mieszane uczucia
Emocje wywołane wpisem młodej aktorki Anny Paligi do tej pory nie ostygły. Coraz więcej osób ze środowiska wspomina własne przykre doświadczenia z czasów studiów aktorskich. Padły nawet konkretne nazwiska wykładowców, którzy mieli dopuścić się przemocy wobec studentów. Jedną z osób, która stanęła w obronie oskarżanej o mobbing Beaty Fudalej jest Krystyna Janda.
Początkowo uogólnione wpisy absolwentów filmówek dotyczyły szeregu zachowań, których doświadczyli w czasie trwania studiów aktorskich. Jednak bardzo szybko niektórzy postanowili uwiarygodnić swoje wypowiedzi – podali nawet nazwiska osób odpowiedzialnych za koszmarne zdarzenia.
Janda staje w obronie oskarżonych
Beata Fudalej to aktorka i wykładowczyni, która w ostatnim czasie została wielokrotnie oskarżana o stosowanie przemocy wobec studentów. Te mocne słowa padły z ust absolwentów, z którymi miała do czynienia. W obronie koleżanki stanął inny aktor Tadeusz Chudecki, który w swoim wpisie poprosił innych o powstrzymanie się przed "sądem kapturowym". Krystyna Janda zdecydowała się odnieść do tych wydarzeń.
W rozmowie z jednym z portali Janda wspomniała, że sama jako studentka nie doświadczyła żadnych form przemocy. Przy okazji dodała także, co sądzi o ostatnich negatywnych wypowiedziach absolwentów, którzy wprost opowiadali o dramatycznych sytuacjach, których byli świadkami. Aktorka nie ma wątpliwości:
"Samo podejrzenie tych wydarzeń jest obrzydliwe... Sprzeciwiam się generalizowaniu, rzuceniu nas na żer, bez należytej możliwości obrony, bez rzetelności".
Janda przyznała także, że udostępniła post Tadeusza Chudeckiego po to, aby rozpoczęta dyskusja na temat przemocy w szkołach aktorskich miała dwie strony medalu. Jednocześnie aktorka ubolewa nad tym, że rzucane oskarżenia w rzeczywistości atakują całe środowisko aktorskie. Negatywne opinie dotyczą według niej jednostkowych przypadków, ale cierpią na tym wszyscy.
Przeczytaj: Agata Rubik krytykuje zdalne nauczanie
"Pamiętajmy tylko, że pochopne, zbyt beztroskie oskarżenia to lincz natychmiastowy, bez możliwości obrony, absolutne wykluczenie społeczne. Pewnie jest takich historii wiele, czasem mówi się o tym wśród nas" - dodała na koniec aktorka.
Janda zaapelowała także o rozsądek. Gwiazda uważa, że o przemocy w filmówkach powinny opowiadać wyłącznie osoby, które tego doświadczyły. Według aktorki sprawa jest na tyle poważna, że już wkrótce pojawią się kolejne historie.