Ksiądz wybiegł z konfesjonału. Później bała się iść do spowiedzi
- Gdy powiedziałam o "nieczystych myślach", ksiądz zaczął wypytywać mnie, co sobie wyobrażałam i czy się dotykałam - wspomina Anna. Miała 12 lat, gdy spowiedź okazała się dla niej traumatycznym doświadczeniem. Tak jak dla wielu osób, które pierwsze spowiedzi kojarzą jako przeżycia pełne napięcia i wstydu.
Czy najmłodsi powinni uczestniczyć w tym sakramencie? To pytanie zadaje sobie coraz więcej osób. Rafał Betlejewski, inicjator petycji w sprawie zakazu spowiedzi osób poniżej 18. roku życia, przekonuje, że takie praktyki mogą wyrządzać więcej szkody niż pożytku.
Takiej zmianie przeciwne są środowiska kościelne. – Zapewne autor tego projektu, jak i wielu ludzi zresztą, myli spowiedź z jakąś poradą psychoterapeutyczną. Otóż chcę powiedzieć, że spowiedź nie jest psychoterapią. Spowiedź jest sakramentem - tak skomentował sprawę na antenie "Radia Maryja" ks. prof. Paweł Bortkiewicz. Z kolei psycholożka dziecięca Aleksandra Piotrowska uważa, że spowiedź dzieci to dla Kościoła "strzelanie sobie w kolano".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odeszła od konfesjonału
Zakaz spowiedzi dzieci do 18. roku życia to kwestia dyskusyjna. Bezdyskusyjne jest jednak to, że niektórzy wspominają swoją pierwszą spowiedź bardzo negatywnie. Do takich osób należy Iza. - Jak byłam dzieckiem, chodziłam regularnie do kościoła i do spowiedzi raz w miesiącu. Pewnego razu musiałam iść do spowiedzi w obcej parafii i do obcego księdza.
Na początku wszystko wyglądało tak, jak zwykle. Podeszła do konfesjonału, uklęknęła i zaczęła od znanej jej dobrze formułki.
- Nagle usłyszałam od księdza słowa "spowiedź nieważna". Nie wiedziałam w ogóle, o co mu chodzi, bo mi nie wytłumaczył. Pomyślałam: "nieważna to nieważna, co tam będę bez sensu klęczeć", więc wstałam, przeżegnałam się i poszłam. Ksiądz wtedy wybiegł za mną z konfesjonału i na cały głos krzyknął, żebym wracała. Przestraszyłam się, bo już nic z tego nie rozumiałam. Było to podczas mszy, więc wszyscy zaczęli patrzeć się w moim kierunku. Byłam w trzeciej klasie podstawówki, wiec dla mnie to było strasznie traumatyczne przeżycie - opowiada Iza.
Dopiero w domu, gdy opowiedziała całą sytuację rodzicom, zrozumiała, co ksiądz miał na myśli. - Wyznałam mu, że zapomniałam odprawić pokuty po poprzedniej spowiedzi, co on skomentował słowami "spowiedź nieważna". Doszło więc do nieporozumienia. Mimo to uważam, że forma, jakiej użył, brak wyjaśnienia, a także jego późniejsze zachowanie po wyjściu z konfesjonału, były nie do przyjęcia. Nigdy już nie pojawiłam się w tamtej parafii - komentuje.
Paulina Żmudzińska wspomina z kolei, że w dzieciństwie jej największym utrapieniem podczas spowiedzi było... przypominanie sobie grzechów, z których mogłaby się wyspowiadać. - U nas w parafii był ksiądz, którego wszyscy bardzo lubili, a kościół był nie tylko miejscem modlitwy, ale również spotkań, bo na wsi zupełnie nic się nie działo.
Paulina chodziła regularnie do spowiedzi, wyznając te same grzechy. - Ciągle mówiłam, że np. biłam się z siostrą albo ją wyzywałam. Pewnego razu ksiądz, który nas obie bardzo dobrze znał, zapytał mnie, czy zrobiłam jej krzywdę i czy coś jej się stało poważnego. Gdy powiedziałam, że nie, stwierdził, że w takim razie nie trzeba się z tego spowiadać. Z jednej strony się ucieszyłam, z drugiej uzmysłowiłam sobie, że będę miała teraz spory problem, bo od tego czasu nie miałam już z czego się spowiadać.
Nieczyste myśli
Anna o jednej ze swoich spowiedzi mówi "traumatyczna". Wszystko przez to, że ksiądz zaczął pytać ją o bardzo intymne sprawy. Miała wtedy tylko 12 lat. - Powiedziałam, że miałam "nieczyste myśli". Chyba nawet dokładnie nie wiedziałam wtedy, co to oznacza, ale na religii mówiono nam, że to myślenie o płci przeciwnej. Przynajmniej tak to wtedy zrozumiałam. Gdy powiedziałam to księdzu w konfesjonale, zaczął wypytywać się mnie, co sobie wyobrażałam i czy się dotykałam. Było to dla mnie wyjątkowo traumatyczne doświadczenie, bo nie miałam jeszcze pojęcia o takich sprawach - wyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Zmuszanie dzieci do spowiedzi przed obcymi mężczyznami naraża je na niepotrzebny stres i traumę - stwierdza Marek Poznański, który sam nie wspomina tego najlepiej. - Często trafiałem na księży, którzy z własnej inicjatywy wypytywali o "myśli nieczyste" oraz czy się dotykałem - opowiada.
Grażyna Węgrzyn uważa z kolei, że wszystko zależy od księdza. - Trafiłam na świetnych spowiedników, a do pierwszej komunii przygotowywał mnie ksiądz Józef, który wszystko dokładnie i ze spokojem tłumaczył. Oczywiste jest, że dzieci nie popełniają ciężkich grzechów, ale dzięki spowiedzi i przygotowaniu do niej wiedzą, co jest dobre, a co złe. Rachunek sumienia uczy podstawowych zasad moralności i pomaga budować kręgosłup moralny. Jako dziecko nie mam żadnych traumatycznych wspomnień, ale być może dlatego, że trafiłam na fantastycznych księży. Może, zamiast zakazywać spowiedzi, warto postawić na doszkalanie spowiedników? - zastanawia się.
Stres i wstyd?
Nowa petycja Rafała Betlejewskiego, postulująca zakaz spowiedzi dla osób poniżej 18. roku życia, wywołała gorącą debatę. - Odezwało się do mnie wiele osób, które pisały o swoich wspomnieniach związanych ze spowiedzią w młodym wieku - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Betlejewski. - Dwie z nich opowiedziały nawet, jak w konfesjonale zostały wyłonione przez księdza pedofila, który później okazał się ich prześladowcą - dodaje.
Najczęstszym wspomnieniem dotyczącym spowiedzi jest wymyślanie grzechów, które zdaniem dzieci "spodobają się księdzu". - Dzieci podpowiadają sobie nawzajem, jakie grzechy wyznać, spisują je na karteczkach, żeby nie zapomnieć. Czasem uczą się na pamięć, a później stresują, że czegoś nie powtórzą. Wielu osób wspomina poczucie upokorzenia, które pozostaje po spowiedzi, wstydu i niezrozumienia tego, co właśnie się odbyło - opowiada autor petycji.
Niektórzy wspominają niewłaściwe, bardzo intymne pytania, jakie ksiądz zadawał w konfesjonale. - Dopytywał o rzeczy związane z seksualnością, czy mają nieczyste myśli, czy się dotykają... Dla wielu to było w ogóle pierwsze zetknięcie się z takimi tematami. Po latach wspominają to jako doświadczenie ohydne: na kolanach musiały dukać obcemu mężczyźnie o sprawach wstydliwych, co prowadziło do głębokiego zażenowania i poczucia upokorzenia - mówi Rafał Betlejewski.
Autor petycji twierdzi, że wiele osób zostało wręcz zmuszonych przez rodziców, aby uczestniczyć w spowiedzi. - Wspominają, że jako dzieci mówili wprost, że tego nie chcą, że się boją lub wstydzą, a tymczasem ich opiekunowie - czasem nawet szantażem - kazali im klękać w konfesjonale. Dzieci nie są w stanie obronić się przed presją otoczenia, nie mogą podjąć tej decyzji samodzielnie, ich opór jest łamany - komentuje.
- Ostatnio dostałem list, w którym opisana jest sytuacja ośmiolatka, który nie chce chodzić do kościoła i wyraża sprzeciw, jak potrafi, czyli zapierając się, krzycząc, przeklinając, więc rodzice postanowili wysłać go do egzorcysty. Mamy do czynienia z sytuacją, w której dziecko próbuje coś komunikować w taki sposób, w jaki potrafi, natomiast rodzice nie tylko nie liczą się z tym zdaniem, ale próbują takiego małego człowieka złamać. Trudno sobie wyobrazić większą czy dalej posuniętą przemoc - podsumowuje.
Spowiedź a psychika dziecka
Aleksandra Piotrowska, psycholożka dziecięca, stwierdza, że choć nie zrobiono badań dotyczących tego, jaki wpływ ma spowiedź na psychikę dziecka, z jej rozmów z najmłodszymi wynika, że wielu uczniów boi się spowiedzi.
- Stres generują m.in. przygotowania do pierwszej komunii, niejednokrotnie ogromne wymagania dotyczące nauki na pamięć najróżniejszych modlitw i formułek, często niezwykle trudnych i napisanych w języku niezrozumiałym dla współczesnej młodzieży. Często jest to niezwykle trudne, a dzieci straszone są tym, że nie zostaną dopuszczone do sakramentu - zauważa w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Moim zdaniem spowiedź tak młodych dzieci jest jak strzelanie sobie w kolano. Czy naprawdę ośmio- czy dziewięcioletnie dziecko popełnia takie grzechy, z których musi się wyspowiadać? To mało prawdopodobne - dodaje Piotrowska.
Psycholożka zwraca również uwagę, że w konfesjonale niejednokrotnie poruszane są niezwykle delikatne tematy, związane np. z seksualnością. - Rozmowa na ten temat stanowi wyzwanie dla zarówno dla rodziców, którzy przecież znają dobrze swoje dzieci, jak i dla nauczycieli, którzy mają do tego odpowiednie przygotowanie pedagogiczne. Łatwo więc sobie wyobrazić, co może się stać, gdy za taką rozmowę odpowiedzialny będzie ksiądz, który nie wie nic o psychice dzieci, który nie studiował psychologii, nie dysponuje wiedzą z tego zakresu.
Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski