Pierwsza spowiedź była dla niej traumatyczna. "Nie mogłam odejść"

Pierwsza spowiedź była dla niej traumatyczna. "Nie mogłam odejść"

Pierwsza komunia jest ważnym wydarzeniem dla katolickich rodzin
Pierwsza komunia jest ważnym wydarzeniem dla katolickich rodzin
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Pawel Horosiewicz
30.04.2023 06:00, aktualizacja: 30.04.2023 09:30

- Moja spowiedź trwała 45 minut. Ksiądz kazał mi powtarzać formułki, nie słyszał moich odpowiedzi. Nie mogłam odejść od konfesjonału - tak pierwszą spowiedź wspomina Weronika. Przystąpienie do sakramentu jest ważną częścią przygotowań do pierwszej komunii. Często jednak wiąże się z ogromnym stresem.

Dla Aleksandry pierwsza spowiedź była traumatycznym wydarzeniem. W rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że główną przyczyną było nerwowe zachowanie spowiednika.

- Zapomniałam, że gdy skończę spowiedź, powinnam odejść od konfesjonału. Księdzu puściły nerwy. Najpierw zapukał o drewnianą obudowę, a później wydarł się na mnie, pytając, co tak właściwie wyczyniam - wyznaje.

Aleksandra wybiegła z kościoła z płaczem, czując na sobie wzrok innych dzieci. - Wszyscy zebrani wystraszyli się złowrogiego tonu księdza. Zostałam z poczuciem wstydu zupełnie sama. Nie mogłam liczyć na matkę, która była wtedy bardzo wierząca. Trudno było jej zrozumieć, że nie chcę uczestniczyć w pierwszej komunii. Bała się tylko tego, co powiedzą krewni i sąsiedzi - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Traumatyczne doświadczenie sprawiło, że Aleksandra świadomie unikała spowiedzi. - W końcu mnie do niej ponownie przymuszono. Stres wziął górę, gorączkowałam z nerwów, nie mogłam się pogodzić z tym, że mam komuś obcemu opowiadać o prywatnych sprawach - wspomina.

Okazuje się, że stres towarzyszy wielu dzieciom przygotowującym się do pierwszej spowiedzi. Dziewięciolatki martwią się nie tylko o reakcję księdza na wyznane grzechy, ale też o to, czy zapamiętają skomplikowane formułki.

"Moja spowiedź trwała 45 minut"

Weronika do dziś pamięta przygotowania do pierwszej komunii. Przyznaje, że ksiądz wymagał od dziewięciolatków doskonałej znajomości wszystkich modlitw i całego schematu spowiedzi.

- Pierwsza spowiedź odbywała się na forum publicznym. Ksiądz siedział na krześle za szybą i słuchał, co mają mu do powiedzenia dzieci. Ciągnął za język, sugerował, że na pewno mamy na sumieniu więcej grzechów i musimy mu zdradzić przynajmniej pięć występków - wspomina.

Próby do sakramentu trwały nawet po sześć godzin. Niektóre dzieci mdlały w kościele ze zmęczenia. Na zewnątrz wyprowadzały je zakonnice, a gdy stan zdrowia dziewięciolatków się poprawiał, zabierały je z powrotem do budynku. Weronika z bezsilności wymyślała grzechy na poczekaniu. - Spowiadałam się z tego, że nie odrobiłam lekcji, choć nie było to moim zdaniem przewinienie, które powinno obchodzić księdza - dodaje.

Pierwszą spowiedź Weroniki prowadził duchowny w podeszłym wieku, który nie dosłyszał. - Moja spowiedź trwała 45 minut. Ksiądz kazał mi powtarzać formułki, nie słyszał moich odpowiedzi. Nie mogłam odejść od konfesjonału. Z bezsilności się popłakałam - relacjonuje.

Z obserwacji kobiety wynika, że największym problemem był organizacyjny chaos. - Na jeden kościół przypadało kilka szkół, dlatego na klasa miała tylko tydzień prób przygotowujących do komunii. Księża nie widzieli w tym jednak problemu. Krzyczeli na nas, że nie umiemy się poprawnie modlić - i dlatego spotkania trwają tak długo - komentuje.

Rodzice Weroniki wiedzieli, co przeżywa. Mówili jej, żeby zacisnęła zęby i przetrwała ten trudny okres. - Wspominałam im kilkukrotnie o wydarzeniach z prób do spowiedzi. Uważali, że od komunii i rodzinnej uroczystości dzielił mnie niewiele czasu, więc powinnam myśleć tylko o tym, kiedy to wszystko się skończy - podsumowuje.

"Córka bała się, że zapomni formułki"

Córka Pauli niedawno spowiadała się po raz pierwszy. Czas przed komunią jest dla niej i jej córki bardzo stresujący. Częste spotkania, przygotowania i uczestniczenie w mszach sprawia, że jej pociecha jest bardzo zmęczona. Nerwową atmosferę podkręca także wizja próbnych spowiedzi. - Zauważyłam, że bardzo się denerwowała się rozmową z księdzem. Dzieci nie zdają sobie sprawy z tego, jak traktować spowiedź - mówi.

- Córka bała się, że zapomni formułki. W trakcie rozmowy z księdzem nie zrozumiała połowy jego wypowiedzi. Była tak przejęta, że nie zapamiętała, jaką dostała pokutę za grzechy. Odeszła od konfesjonału bez poczucia doświadczenia czegoś ważnego. Oto cały sens spowiedzi dzieci. One robią to, bo muszą, a nie dlatego, że mają taką potrzebę - komentuje Paula.

Równie mocno pierwszą spowiedzią przejęła się córka Gosi. - Jest autystką, więc to dla niej dodatkowy stres. Uzgodniła z księdzem, że w razie potrzeby wyspowiada się poza konfesjonałem - mówi Gosia.

Dziewczynka stresowała się nie tylko rozmową z księdzem, ale samą reakcją rówieśników. Gosia wskazuje, że znacznie wolniej formułuje myśli i trudno jest jej je wyartykułować. - Dzieci śmiały się z niej za plecami, co bardzo ją dotykało. W końcu zebrała w sobie siły i zdecydowała się na tradycyjną spowiedź - dodaje.

Zdaniem Gosi próba do pierwszej spowiedzi wpłynęła na zachowanie córki. - Widzę, że się poprawiła i wzięła sobie do serca, że nie może być niegrzeczna, bo czekają ją za to konsekwencje - kwituje.

Dobre uczynki zamiast grzechów

Ks. Piotr Beczała wyjaśnia, że w czasie przygotowania do pierwszej spowiedzi księża zbyt często koncentrują się na wyznawaniu grzechów, zamiast mówić o dobru.

- Zapamiętywanie regułek spowiedzi i recytowanie przewinień nie ma najmniejszego sensu. Dziecko powinno przede wszystkim móc porozmawiać ze spowiednikiem o tym, co dobrego zrobiło dla innych, podziękować za podstawowe dary życia, w tym za rodzinę i zdrowie.

- Jeśli skupimy się wyłącznie na wyznawaniu grzechów, sprawimy, że dziecko zacznie myśleć o sobie jako złym człowieku, a przecież to nieprawda - podkreśla ksiądz.

Ks. Beczała zauważa, że nie każdy duchowny powinien zajmować się spowiedzią młodych wiernych. - Niektórzy nie są odpowiednio przygotowani do takiej pracy. Wymaga ona bowiem psychologicznych i pedagogicznych umiejętności. Analiza życia pod kątem grzechu skłania dzieci do pesymizmu, zniechęcając do dalszego praktykowania wiary - podsumowuje.

Komfort dziecka na pierwszym miejscu

Z opinią ks. Beczały zgadza się ks. Marek Kalisz CM. W rozmowie z Wirtualną Polską wskazuje, że koncentracja na dobrych uczynkach ułatwia nawiązanie kontaktu z dziećmi, które po raz pierwszy przystępują do komunii. - Najważniejsze jest to, żebyśmy nie zniechęcili najmłodszych do uroczystości pierwszej komunii świętej - podkreśla.

Ks. Kalisz na co dzień pracuje w Wiedniu. Przygotowania do komunii prowadzi zarówno w języku niemieckim, jak i polskim. Wskazuje, że podstawą udanej pierwszej spowiedzi jest zapewnienie dzieciom i rodzicom wygodnej przestrzeni do rozmowy.

- Przygotowania do sakramentu spowiedzi organizuję w otwartym pomieszczeniu lub przeszklonych konfesjonałach, w których nikt nie słyszy wyznań spowiadającej się osoby. Nie trzymam się rygorystycznie formułek. Pozostawiam młodym wiernym miejsce na przedstawienie się, rozmowę o zainteresowaniach i swobodną wymianę myśli - opisuje.

Pokuta zdaniem ks. Kalisza nie powinna być karą i demotywować do powrotu do konfesjonału. - Dlatego modlitwę zadaną na pokutę odmawiamy po przygotowaniach do spowiedzi wspólnie. Po pierwszej spowiedzi daje dziecku pamiątkę - obrazek lub inną małą rzecz, która zbuduje świadomość, że ten sakrament jest istotnym wydarzeniem w życiu duchowym - wskazuje.

Jak poradzić sobie z nadmiernym stresem?

Psycholożka dziecięca, dr Aleksandra Piotrowska, wyjaśnia w rozmowie z WP, że uczuciem przekazywanym od najwcześniejszych lat dzieciom w katolickich rodzinach jest obawa. - Stoi za tym wizja Boga, który może i wybacza, ale mimo to, wywołuje poczucie winy. Wszystko, co dziecko ma ochotę zrobić, może je prowadzić do grzechu, za który trzeba odpokutować. Do tego jest straszone okropnymi konsekwencjami - wskazuje.

Ekspertka podzieliła się sposobem na poradzenie sobie z nadmiernym stresem czy atakiem paniki. - Dziecko bierze wdech, odliczając na paluszkach jeden, dwa, trzy. Przez kolejne trzy sekundy wstrzymuje oddech, a przez kolejne - wypuszcza powietrze. Potem są trzy sekundy przerwy i od nowa, łącznie powtarzamy pięć razy. Ważne, żeby dziecko liczyło, bo wtedy na tym koncentruje swoją uwagę - opisuje.

Sara Przepióra, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (844)
Zobacz także