Blisko ludziKwiatki dla Hitlera

Kwiatki dla Hitlera

Kwiatki dla Hitlera
Źródło zdjęć: © Eastnews
Magdalena Drozdek
10.12.2015 14:21, aktualizacja: 10.12.2015 15:20

Wybierali blondynki, najlepiej te o dużych, błękitnych oczach. Hitler najbardziej lubił goździki, więc to w nie zaopatrywano dziewczynki. Miał tylko jedno zadanie. Uśmiechać się i wręczyć liderowi kwiatki. 5 minut z Hitlerem zapamiętały do końca życia. Tak było właśnie w przypadku Hannelore Hoke.

Wybierali blondynki, najlepiej te o dużych, błękitnych oczach. Hitler najbardziej lubił goździki, więc to w nie zaopatrywano dziewczynki. Miał tylko jedno zadanie. Uśmiechać się i wręczyć liderowi kwiatki. 5 minut z Hitlerem zapamiętały do końca życia. Tak było właśnie w przypadku Hannelore Hoke.

Hannelore mieszkała z rodzicami w Hanowerze. Ojciec pracował w fabryce Mercedesa, później przeniósł się do zakładu, który szył spadochrony dla armii. Matka zostawała w domu, szyła mundury i koszule dla żołnierzy. Mała Hannelore chodziła do pobliskiej szkoły. Był 1935 rok, gdy dyrektor przyszedł do jej klasy i powiedział, że do miasta przyjeżdża Hitler i trzeba go godnie przywitać.

- Miałam wtedy 6 lat. Idealna dziewczynka o aryjskich rysach. Blond włosy i niebieskie oczy. Nauczyciel wybrał mnie wtedy i kilka innych dzieci, by wręczyć Hitlerowi kwiaty – mówi po latach w wywiadzie dla brytyjskiego „Daily Mail”.

Od początku Hitler i jego współpracownicy wykorzystywali techniki propagandowe do kreowania wizerunku idealnego przywódcy. Każde spotkanie było szczegółowo zaplanowane. Fotografowie uwielbiali pokazywać go w towarzystwie kobiet, dzieci i zwierząt. Tak też było podczas wizyty w Hanowerze.

- Powiedzieli mi żebym stanęła w linii razem z innymi dziewczynkami. Czekaliśmy 30 minut na środku ulicy na Hitlera. Dla dziecka to długo. Pamiętam, że strasznie chciałam iść do łazienki. Wreszcie pojawiła się karawana samochodów. W środkowym jechał przywódca. Wysiadł i nawet się nie uśmiechnął. Miał na sobie mundur i wyglądał zjawiskowo. Byłam trzecia w kolejce. Pierwsza miała ze sobą goździki, jego ulubione. Druga miała dzwonki. Ja wybrałam fiołki, mówili mi, że je też bardzo lubi – wspomina Hoke.

Dziś 86-letnia kobieta mieszka w Stanach Zjednoczonych. Opowiadając o swoim dzieciństwie i pierwszym spotkaniu z Hitlerem nie kryje wzruszenia i podziwu dla przywódcy. Dla niej był wielkim człowiekiem, który starał się z całej mocy poprawić życie Niemców. Hitlera już nigdy później nie spotkała, miała jednak w przyszłości pracować dla jego podwładnych. Matka, która uwielbiała towarzystwo wysoko postawionych żołnierzy i oficerów, często organizowała dla nich przyjęcia. W 1944 roku zaprosiła kilku nazistów stacjonujących w pobliżu do domu. Jeden zaproponował rodzicom Hannelore, że dziewczyna mogłaby pracować w jednym z obozów Hitlerjugend.

- Matka zabrała mnie z rodzinnego miasta do Augsburga. Nie mogłam się nawet sprzeciwić. Hitler miał w mieście dużą placówkę, gdzie szkolił nastolatków na swoich żołnierzy. Ja miałam nauczyć się tam gotować. Ci wszyscy chłopcy musieli jeść to, co im przygotowywałyśmy – dodaje.

Razem z nią w kuchni pracowały jeszcze 4 inne dziewczyny. Gotowały i piekły dla wszystkich w obozie. Hannelore bardzo szybko stała się najlepsza w zespole. Wspomina, że robiła najlepsze serniki. Przełożona stwierdziła, że chciałaby ją jakoś docenić. Opcji było kilka. Ostatecznie dziewczyna została zaproszona na przyjęcie dla oficerów.

W wywiadzie dla „Daily Mail” przyznaje, że bardzo szybko spotkanie zaczęło wymykać się spod kontroli. – Miałam 14 lat, a ci żołnierze zaczęli zastanawiać się, który powinien się ze mną przespać. Byłam przerażona. Jeden z nich powiedział, że chce mnie w swoim łóżku. Wiedziałam kim był. Wszyscy wtedy kojarzyli Kurta Waldheima – mówi seniorka.

86-latka przyznaje, że ostatecznie do niczego nie doszło. Ktoś przerwał nagle przyjęcie. Waldheim jeszcze przez kilkanaście lat po wojnie zmagał się ze swoją przeszłością. W czasie drugiej wojny światowej pełnił służbę w niemieckim Wehrmachcie. Po zakończonych działaniach wstąpił do służby dyplomatycznej, by następnie objąć stanowisko ministra spraw zagranicznych, a potem Prezydenta Republiki Austrii. Wielokrotnie badano, czy jest odpowiedzialny za zbrodnie nazistowskie. Zebrała się nawet międzynarodowa komisja historyków, która nie znalazła żadnych dowodów mogących go obciążyć.

Hoke po wojnie wyjechała z rodzicami do Ameryki. Tam poznała swojego przyszłego męża, z którym dziś ma trójkę dzieci. Jak większość osób, które przeżyły wojnę, dopiero teraz zgodziła się opowiedzieć swoją historię.

md/ WP Kobieta

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (66)
Zobacz także