Lekarze płakali razem z nim. W ciągu jednego dnia stracił żonę i córkę
Narodziny córki miały być jednym z najszczęśliwszych momentów w życiu Craiga Rentona z Newark. Stało się jednak inaczej. Po porodzie mężczyzna usłyszał, że jego żona nie żyje, a noworodek jest umierający.
Żona Craiga, Heidi, trafiła do szpitala w 39. tygodniu ciąży. – Powiedziała, że źle się czuje, bolała ją klatka piersiowa – opowiada BBC zdruzgotany mężczyzna. Ponieważ Heidi spodziewała się dzieck, lekarz rodzinny zalecił, by para natychmiast udała się do szpitala. – Myśleliśmy, że dziecko jest w drodze. Termin był na 12 sierpnia, więc to było możliwe. Oboje byliśmy zdenerwowani i podekscytowani. To było nasze pierwsze, wyczekiwane maleństwo – mówi mężczyzna.
W drodze do szpitala King's Mill w Nottinghamshire Heidi straciła przytomność. Potem jej usta zrobiły się niebieskie, jak gdyby brakowało jej tlenu. Kiedy kobieta znalazła się w szpitalu, lekarze natychmiast zadecydowali o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia.
– Po ich twarzach ciekły łzy. Jeden usiadł ze mną i powiedział coś, czego nigdy nie zapomnę. "Przykro mi, twoja żona nie żyje". A potem dodał: "czy chciałbyś zobaczyć swoją córkę?" – opowiada mężczyzna.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Chwilę później na Craiga spadł kolejny cios. Powiedziano mu, że dziewczynka, mała Isabelle, prawdopodobnie wkrótce umrze, ponieważ jej mózg nie wykazuje żadnej aktywności. Prawdopodobnie był to skutek niedotlenienia organizmu. – Pomyślałem, że nie ma sensu jej oglądać, dotykać, kochać, skoro i tak umrze – mówi. Jednak potem, po rozmowie z rodziną i przyjaciółmi, Craig zmienił zdanie i poszedł zobaczyć swoją córeczkę.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
– Przez trzy godziny. Była podłączona do respiratora i po tym czasie zdecydowałem, by go odłączyć. Umarła spokojnie w moich ramionach, zaledwie po 15 godzinach od narodzin – opowiada Craig. Dodaje, że choć znał ją tak krótko, już zdążył pokochać ją całym sercem. – Ona i Heidi były i zawsze będą miłością mojego życia – wyznaje.
Zarówno koroner jak i specjalny zespół bada przypadek śmierci Heidi Renton i jej dziecka. – Nie sądzę, byśmy mogli zrobić coś więcej – komentuje Andy Haynes, dyrektor Sherwood Forest Hospitals NHS Foundation Trust i dodaje, że lekarze wciąż są w kontakcie z mężem zmarłej pacjentki. – To był bardzo rzadki i łamiący serce przypadek – dodaje.
Craig Renton wciąż próbuje poradzić sobie ze stratą. Mężczyzna wziął niedawno udział w charytatywnym biegu, którego dochód będzie przeznaczony na zakup nowego rezonansu magnetycznego w szpitalu, w którym pracowała jego żona.