LISTY DO WP KOBIETY: Zabierali mnie w różne miejsca i za wszystko płacili. Jestem sugarbabe
Wspólna kolacja warta jest kilkaset złotych, za spędzony wspólnie dzień dostają jeszcze więcej. Sponsoring to nie tylko wymysł dzieciaków z Zachodu. Polskie studentki też z tego korzystają, choć nie tylko one. Patrycja studiuje marketing. Jest na trzecim roku. Ostatnio spotykała się z dwoma dużo starszymi mężczyznami. Dziś mówi: "nie widzę w tym nic złego".
Sugardating. Sponsoring. Życie na koszt tatusia. Określeń nie brakuje. O kobietach, które decydują się na taką relację z profitami mówi się najczęściej jak o prostytutkach.
- Ja widzę prostytucję jako jednorazową transakcję za pieniądze. Osobiście nigdy nie zapłaciłem za stosunek z żadną z dziewczyn z portalu - opowiadał mi jakiś czas temu Krzysztof, który otwarcie przyznaje, że jest sponsorem.
Po tym artykule w skrzynce mailowej WP Kobieta znajduję historię Patrycji (imię zmienione).
- Wie pani, chciałabym pokazać inną stronę sponsoringu - pisze. Oto, jak ona widzi życie na koszt starszego mężczyzny.
Tak, mam sponsora
Wszystkie artykuły, na które natrafiłam do tej pory odnośnie sugardatingu, porównują tego typu relacje do zwykłej prostytucji, co jest w mojej opinii nieprawdą. Ja, jak i moje niektóre znajome, spotykamy się ze starszymi mężczyznami, którzy nas wspierają finansowo. Prawda jest jednak taka, że pieniądze nigdy nie były powodem, dla których zainicjowałyśmy znajomości.
Studiuję marketing na trzecim roku w Niemczech. Uwielbiam świat biznesu.
Koleżanka z grupy powiedziała mi raz przy piwie, że widuje się ze starszymi mężczyznami, że jest znudzona monotonnością chłopaków w naszym wieku. Wszyscy są tacy sami. Powiedziała mi, że ze starszymi mężczyznami jest inaczej. Różnią się od naszych rówieśników, a do tego dbają o ciebie. Najbardziej zaciekawiła mnie ta różnorodność. Mój poprzedni chłopak był starszy ode mnie 8 lat. Wizja spotkania się z kimś jeszcze starszym nie była dla mnie wielkim problemem. Jedyny, jaki miałam, to było spotkanie starszego mężczyzny, który byłby faktycznie mną zainteresowany.
Wspomniana koleżanka zaproponowała mi skorzystanie z portalu dla sugarbabes. Powiedziała, że tam będę miała z czego wybrać. Tak też zrobiłam i byłam w szoku, jak szybko zaczęły płynąć oferty spotkań. Oczywiście, niektóre wydawały się całkiem interesujące, niektóre były żałosne. Spotkałam się w ciągu tygodnia z kilkoma potencjalnymi kandydatami i czwórka z nich okazała się interesująca. Jeden miał wtedy 43 lata, drugi 37, trzeci chyba 48, a ostatni 33 lata. Z każdym z nich spędziłam przyjemnie czas. Zdecydowałam się kontynuować znajomość z dwoma (43 i 37 lat). Na początku to były zwykłe randki. Zabierali mnie w różne miejsca i za wszystko płacili. Było miło dla odmiany być tą osobą słabszą w relacji, ale przy tym niezależną.
Nie jestem jedną z tych dziewczyn, które nie mogą przetrwać bez mężczyzny. Poza spotykaniem się z nimi, pracowałam w biurze i chodziłam na zajęcia. Byłam niezależna i dalej jestem, ale nie powiem, że fajnie dla odmiany, będąc z mężczyzną, pozwolić mu się rozpieścić. Płacić za kolacje, wyjazdy, etc.
Chciałabym, by została przedstawiona inna strona sugardatingu. Oczywiście wiem, że są dziewczyny, które mają ustawioną stawkę za kolacje, wyjazd czy nawet seks. Ale czy w "normalnych" związkach nie zdarza się, by dziewczyna wykorzystywała mężczynę czy mężczyzna kobietę? Zamiata się pod dywan tyle problemów, które przytrafiają się w tradycyjnych związkach, a piętnuje się dziewczyny, które świadomie i często dobrowolnie decydują się na coś innego, co nie do końca jest po prostu zrozumiałe. Uważam, że jeżeli obydwoje ludzie zgadzają na pewien układ, inni powinni po prostu to zaakceptować, albo przynajmniej starać się zrozumieć.