Listy, których świat nie zapomni: Maria Stuart w drodze na szafot
Maria Stuart jest jednym z najbardziej znanych szkockich monarchów. Ogromny wpływ na taki stan rzeczy miało jej tragiczne i pełne przeszkód życie, zakończone publiczną egzekucją. Co doprowadziło królową na szafot i co przekazała Henrykowi III w swoim ostatnim liście?
Zaledwie sześć dni po narodzinach, które miały miejsce 8 grudnia 1542 roku, Maria została ogłoszona prawowitą władczynią Szkocji. Mimo to nie dane jej było rządzić rodzinnym krajem. Jako siedemnastolatka została wysłana do Francji, gdzie poślubiła ówczesnego delfina, Franciszka II Walezjusza. Po śmierci króla Henryka II sprawowali władzę nad Francją od 1559 do 1560 roku, kiedy świat opuścił również małżonek Marii, Franciszek.
Młoda wdowa wróciła do Szkocji, gdzie pogrążyła się w głębokiej depresji. W tym czasie na tron Anglii wstępowała jej kuzynka Elżbieta I, która wyprzedziła ją w kolejce do władzy. Napięte stosunki między dwiema monarchiniami pchnęły Marię w ramiona spiskowców, z którymi usiłowała obalić rządy Elżbiety. Głównym inicjatorem spisku był Anthony Babington, Anglik, który miał wtedy zaledwie dwadzieścia cztery lata i szczerze nienawidził władzy angielskiej. To właśnie on postanowił zaplanować morderstwo Elżbiety I i przejęcie przez Marię tronu.
Maria została oskarżona o udział w spisku na podstawie Ustawy o Współdziałaniu, uchwalonej przez parlament w 1584 roku, aby karać wszystkich spiskujących przeciwko Elżbiecie. Postępowanie wszczęto 15 sierpnia, a już dziewięć dni później Izba Gwiaździsta na posiedzeniu w Westminsterze skazała Marię na śmierć poprzez ścięcie jej głowy. Tuż przed egzekucją Maria Stuart przebaczyła swoim katom i z godnością położyła głowę na pniu. Kilkakrotnie zawołała ”In manus tuas, Domine”, co znaczy ”W twoje ręce Panie”. Kat uderzył w szyję Marii trzykrotnie, zanim zdołał całkowicie ją zdekapitować. Egzekucji przyglądało się ponad 300 gapiów. Kat chcąc pokazać im głowę Marii pociągnął za jej włosy, które okazały się peruką, a odcięta część ciała potoczyła się po szafocie.
W ostatnich godzinach swojego życia Maria napisała do swojego szwagra Henryka II list, w którym opisuje przyjęcie przez siebie wyroku i usiłuje udowodnić niewinność.
Królowa Szkocji
8 lutego 1587
Królu i bracie, dostawszy się z woli Boga i, jak mniemam, także za moje grzechy, w ręce mej kuzynki Królowej, od której w przeciągu ostatnich dwudziestu lat wycierpiałam już tyle, zostałam oto skazana na śmierć. Prosiłam o pergaminy, które mi odebrano, aby spisać ostatnią wolę, alem ich nie dostała. Nie dano mi także rozporządzić, by moje ciało odesłano po śmierci do twojego królestwa, gdzie miałam honor być królową, siostrą oraz wiernym stronnikiem.
Dziś po kolacji pouczono mnie o wyroku: mam zostać stracona jak zbrodniarka, o ósmej nad ranem. Nie miałam czasu, by powtórzyć Tobie wszystko, co się zdarzyło, aliści jeśli posłuchasz mojego doktora i innych biednych sług, poznasz prawdę, także o tym, że, niechaj Bogu będą dzięki, gardzę śmiercią i ślubuję, że ogłoszą mnie niewinną. Wiara katolicka i żądanie nadanego mi przez Boga prawa do angielskiego korony to dwa powody, przez które jestem skazana, a nie wolno mi nawet rzec, że umieram dla religii swojej, a jeno, że ze strachu przed obcą. Dowodem na to niech będzie, że odsunięto ode mnie kapłana i choć bywa w tym samym co ja budynku, nie pozwolono mu wysłuchać mej spowiedzi i dać mi ostatniego sakramentu, podczas gdy upraszali, abym przyjęła odpust od ich pastora, co go tu umyślnie sprowadzono. Sługa posłany z tym listem oraz jego kompani, w większości twoi poddani, zaświadczą o mojej postawie w tych ostatnich godzinach. Pozostaje mi prosić Waszą Chrześcijańską Wysokość, mojego szwagra i dawnego stronnika, któryś zawsze zapewniał, że mnie miłujesz, o zapłacenie mym niefortunnym sługom ich doli- jest to ciężar dla mojego sumienia, któremu jedynie Ty możesz ulżyć; błagam Cię też o zaniesienie do Boga modlitwy o królową, która zrodziła się chrześcijanką, a umiera katoliczką pozbawioną dobytku. Jeśli idzie zaś o mojego syna, powierzam go Tobie, ale tylko o tyle, o ile na to zasługuje, albowiem sama za niego mówić nie mogę. Posyłam Tobie również dwa cenne kamienie , amulety przeciwko chorobom, w nadziei, że cieszył się będziesz szczęśliwym i długim życiem w zdrowiu. Przyjmij ten podarek od kochającej bratowej, która w godzinę śmierci odnalazła dla Ciebie ciepłe uczucia. Powierzam Ci moje sługi. W imię Jezusa Chrystusa, do którego jutro modlić się za Ciebie będę, umierając, rozkaż, jeśli taka Twoja wola, aby część z tego, coś mi jest winien, wydzielono na mszę za mą duszę. We środę, o drugiej nad ranem.
Twa kochająca i oddana siostra
Mari R