Blisko ludziMają 16 tys. zachorowań dziennie. Młoda Hiszpanka przestrzega nas przed ich błędami

Mają 16 tys. zachorowań dziennie. Młoda Hiszpanka przestrzega nas przed ich błędami

Tysiące Hiszpanów walczy w tej chwili z koronawirusem, wśród nich ponad 62 tysiące to pracownicy służby zdrowia. Statystyki nie napawają optymizmem. O tym, co dziś dzieje się w Hiszpanii opowiada Tania, 23-latka spod Barcelony.

Tania Biscarri Israel o sytuacji w Hiszpanii
Tania Biscarri Israel o sytuacji w Hiszpanii
Źródło zdjęć: © Getty Images, Archiwum prywatne
Karolina Błaszkiewicz

19.10.2020 10:06

Życie w Hiszpanii znów zamarło, odnotowuje się rekordowe wzrosty liczby zakażeń koronawirusem. Po raz pierwszy od początku epidemii w Hiszpanii dobowa liczba nowych przypadków przekroczyła 15 tysięcy i to w większości regionów. Gwar tapas barów i restauracji zamilkł. Rząd zdecydował się zamknąć je na co najmniej 15 dni, miasta takie jak Salamanka zostały otoczone kordonem sanitarnym i nie wpuszcza się tam nikogo, kto nie musi tam przebywać. Hiszpanom powiedziano: Zostańcie w domach.

Sytuacja, która miała u nich miejsce w marcu i której my przyglądaliśmy się z przerażeniem, dotyczy dziś również i nas. Być może zaraz przekroczymy kolejny Covidowy pułap – minister zdrowia stwierdził, że powinniśmy szykować się na 15-20 tys.

 Hiszpania – kolejny lockdown

 Tania Biscarri, która kończy studia psychologiczne na barcelońskim uniwersytecie, kilka miesięcy temu opowiadała w rozmowie z WP Kobeta o początkowej panice wśród ludzi, która dość szybko ustąpiła hiszpańskiemu temperamentowi. – Kiedy władze poprosiły o pozostanie w domach, wszyscy zrobili dokładnie odwrotnie – mówiła. – Wychodzili, spotykali się ze znajomymi, celebrując ten, zdawało się, wolny czas.

 Po ponownym zamknięciu lokali Hiszpanie powtarzają stare błędy. – Jest naprawdę dziwnie. Ulice są właściwie puste, tak jak wcześniej, gdy zamknęli nas po raz pierwszy – relacjonuje. – Ale wszyscy właściwie się ze sobą spotykają – co prawda nie w lokalach, ale urządzają domówki – precyzuje Tania.

 Każdy doskonale wie, że przypadków zakażenia koronawirusem nie ubywa, a mimo to mało kto się tym przejmuje. – Musisz zrozumieć, że już to przechodziliśmy – wyjaśnia w rozmowie z WP Kobieta. – Myślę, że po prostu się przyzwyczailiśmy. Ale różnica jest jedna. Społeczeństwo podzieliło się na dwie części – tych, którzy podchodzą do sprawy poważnie i koronasceptyków – dodaje.

 23-latka uważa drugą grupę za skrajnie nieodpowiedzialną. – To zwyczajni egoiści, którzy nie widzą niczego poza czubkiem własnego nosa – denerwuje się nasza rozmówczyni. – Cieszę się, że nikt z moich przyjaciół tak się nie zachowuje i że wszyscy z mojego otoczenia są zdrowi. Ale znam osoby, które miały kontakt z zakażonymi, musieli więc zrobić test i siedzą odizolowani – opowiada.

Obraz
© Wikipedia

"Moja babcia była chora i myśleliśmy, że umrze"

 Tania przyznaje, że dziadek jej przyjaciółki, o którym mówiła nam kilka miesięcy wcześniej, nie żyje. Rodzina dowiedziała się przez telefon, wcześniej powiedziano im, że tylko taki kontakt jest możliwy. Starszy mężczyzna leżał pod respiratorem.

 – Muszę powiedzieć, że moja babcia zakaziła się także w czasie zamknięcia. Prawie umarła. Myśleliśmy, że nigdy więcej jej nie zobaczymy, bo wtedy nawet po śmierci nie dawano możliwości pożegnania się rodzinom – mówi łamiącym się głosem. – Na szczęście babcia przeżyła! - cieszy się młoda Hiszpanka.

Tania nie zna nikogo z jej otoczenia, kto trafił do szpitala i nie było dla niego miejsca, ale wie, że ma to miejsce. – Dzieje się tak, ponieważ brakuje źródeł sanitarnych, łóżek i specjalistów, aby poradzić sobie z sytuacją – stwierdza bez ogródek.

Gdy mówię jej o sytuacji w Polsce, ma tylko jedną radę: pilnować się i robić wszystko, by się nie zarazić.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)