"Wpadłam w histerię". Maja Hyży o najtrudniejszym momencie jako mama
- Kiedy w końcu przyjechałam po moje dzieci, to mnie nie poznały. Trwało to może 10–15 minut, ale ja wpadłam w histerię, ryczałam i czułam, że jestem najgorszą matką świata - mówi Maja Hyży. Wokalistka opowiedziała o trudnych momentach macierzyństwa, relacji z partnerem i teściową.
Maja Hyży od lat łączy karierę muzyczną z życiem prywatnym, a dziś – przede wszystkim – z macierzyństwem. Artystka, która ma za sobą głośny rozwód z Grzegorzem Hyżym, wychowuje czworo dzieci: bliźniaków Wiktora i Alexandra oraz dwie córeczki, które są owocem jej związku z obecnym partnerem, Konradem Kozakiem. W podcaście "Call me mommy" piosenkarka szczerze opowiedziała o blaskach i cieniach macierzyństwa, wsparciu, jakie otrzymuje, a także o tym, dlaczego ślub nie jest teraz jej priorytetem.
Bezcenne wsparcie teściowej
Choć życie zawodowe i prywatne Mai to nieustanne żonglowanie obowiązkami, piosenkarka podkreśla, że nie zostałaby z tym wszystkim sama. Ogromne znaczenie ma dla niej teściowa, czyli mama Konrada.
– Na nią zawsze możemy liczyć. Nawet jeżeli ona jest zajęta i ma już poumawiane to często jest tak, że po prostu odwołuje albo przekłada, więc naprawdę poświęca się mega. Nawet ostatnio mi zarzuciła, że ja nic nie mówię dobrego o niej, więc może dlatego, że ona nie słucha wywiadów. W każdym wywiadzie o niej mówię naprawdę, że to jest złoto dla nas, bo gdyby nie ona, wielu rzeczy ja bym nie zrobiła jak programy telewizyjne czy twoja twarz brzmi znajomo. To ile mama Konrada jeździła ze mną i to od takich godzin naprawdę wczesnych no to poświęcenie duże.
Maja Hyży | To nie było macierzyństwo usłane różami
Związek bez lukru
Choć na Instagramie ich życie wygląda jak sielanka, Maja nie ukrywa, że relacja z Konradem to także codzienna praca i kompromisy. – Tak, Konrad zdał egzamin na partnera, ale nie udajemy, że wszystko jest idealne. My też się kłócimy, docieramy się, czasem mamy ciche dni. To normalne. Ważne, że po tych chwilach zawsze wracamy do siebie – mówi artystka.
Mimo że para jest zaręczona, ślub nie znajduje się wysoko na liście priorytetów Mai. - Były zaręczyny, jest pierścionek, ale ślub zszedł na dalszy plan. Mamy pracę, dzieci, teraz jeszcze pieska. Jesteśmy szczęśliwi bez papierka i nie czuję, by brak ślubu coś zmieniał – przyznaje
Wokalistka nie boi się też mówić o finansowej stronie małżeństwa. Zaskakująco szczerze wyznała, że intercyza nie byłaby dla niej problemem. – Jestem świadomą kobietą i wiem, że intercyza utrzymałaby moje poczucie niezależności. Kiedyś pewnie bym się jej bała, dziś wiem, że to nie odbiera miłości, tylko daje spokój. Nie chcę słuchać opinii, że skoro kocham, to nie powinnam o tym myśleć. Miłość i niezależność mogą iść w parze – tłumaczy.
Dzieci jej nie poznały
Maja Hyży nie ukrywa, że droga do kariery muzycznej bywała pełna wyrzeczeń, a jednym z najtrudniejszych momentów w jej życiu była rozłąka z dziećmi na kilka tygodni. Artystka wspomina, że gdy przeprowadziła się do Warszawy i szukała pracy po X Factorze, musiała zostawić swoje pociechy u babci na wsi.
- Dzieciaki były tam przez dwa miesiące, a ja w tym czasie szukałam pracy i ogarniałam się w Warszawie. Kiedy w końcu przyjechałam po moje dzieci, to mnie nie poznały. Trwało to może 10–15 minut, ale ja wpadłam w histerię, ryczałam i czułam, że jestem najgorszą matką świata – wspomina na kanale "Call me mommy". - To wszystko robiłam dla nas, dla nich. Choć ten ból pozostał w pamięci, nauczył mnie, że czasem trudne decyzje są konieczne – podsumowuje wokalistka.