Makijaż na porodówce. "Jeśli mamusia ma siłę i chęć, proszę bardzo"
Kiedy Joanna Krupa pokazała zdjęcie z porodówki, na którym widać jej makijaż, w sieci zawrzało. Nam kobiety zdradziły, dlaczego malowanie się pomiędzy skurczami jest dla nich ważne i jak bardzo wygląd może wpłynąć na komfort porodu.
04.11.2019 | aktual.: 04.11.2019 19:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Trudno wyobrazić sobie, że w momencie skurczy porodowych myślimy o malowaniu kreski na powiece i nakładaniu pomadki. Mimo to wiele kobiet decyduje się na zrobienie makijażu przed wyjazdem na porodówkę. Chcą czuć się komfortowo niezależnie od sytuacji.
Siła nawyku
W sobotę 2 listopada na świat przyszła pierwsza córeczka Joanny Krupy. Modelka pochwaliła się w sieci zdjęciami z sali porodowej, na których widać, że ma na twarzy delikatny makijaż. W komentarzach wiele fanek zwróciło na ten fakt uwagę i zastanawiają się, czy to "normalne", że kobiety chcą się malować w tak wymagającym dla nich momencie.
– Kobiety, które na co dzień przejmują się swoim wyglądem, noszą perfekcyjny makijaż i zawsze dbają o nienaganną prezencję, nie zrezygnują z tego ot tak. To wynika z ich poczucia pewności siebie. Dla nich wyjazd na porodówkę, zwłaszcza gdy znoszą skurcze dość dobrze i nie ma zagrożenia życia maluszka, to wyjście z domu jak każde inne. Skoro malują się na zakupy, to dlaczego miałyby nie malować się do szpitala? – mówi psycholożka Kinga Kołodziej.
Jak królowa
Magda jest mamą półtorarocznego synka. W czasie ciąży uczestniczyła w zajęciach szkoły rodzenia. To właśnie wtedy usłyszała od prowadzących, że makijaż na porodówce to rzecz bardzo pomocna.
– Ich zdaniem to, jak przebiegnie poród, zależy w dużej mierze od naszego nastawienia. Jeśli umalowanie rzęs pozwoli nam czuć się pewnie, powinnyśmy je umalować. Zdaniem położnych w trakcie porodu każda kobieta powinna się czuć jak królowa. Makijaż ma być dobrym sposobem, by zapewnić mamie komfort psychiczny i dobre samopoczucie. Oczywiście robić go powinnyśmy wtedy, kiedy mamy na to siły i dobrze się czujemy – tłumaczy kobieta.
Zobacz też: Pomaga kobietom urodzić, gdy lekarz nie jest potrzebny. Kamila jest doulą
Podczas zajęć położne przekonywały również, że do torby z ubraniami warto włożyć coś, co może się zniszczyć w trakcie porodu, np. starą koszulę nocną. Oprócz tego warto jednak mieć też rzeczy, w których czujemy się wygodnie i ładnie. – Poród to jedno z najważniejszych wydarzeń w naszym życiu. Delikatny makijaż i ładna piżama podkreślają odświętność tego momentu – wspomina Magda.
"Nikomu to nie szkodzi"
Z opinią położnych, które przekazywały Magdzie swoją wiedzę, zgadza się wiele mam. Na forach internetowych wątki dotyczące makijażu przy porodzie liczą dziesiątki odpowiedzi. I chociaż zdania są podzielone, przeważa jedna opinia: jeśli rodzącej ma to pomóc, nie ma w tym nic złego.
"Rodziłam rok temu. Kiedy zaczęłam mieć skurcze, poszłam jeszcze pod prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż. Dzięki temu czułam się komfortowo i byłam zadbana. Co prawda, malując się, musiałam robić przerwy na skurcz, ale czułam się dobrze i nie chciałam odmawiać sobie przyjemności z ładnego wyglądu" – pisze jedna z internautek.
"Również się malowałam. Pomalowałam oko delikatną kredką, wytuszowałam rzęsy wodoodpornym tuszem, żeby nic nie spłynęło i nałożyłam pomadkę nawilżającą na usta. Czułam się pięknie i dodało mi to pewności siebie" – dodała inna.
"Przed porodem nie, ale tuż po nim, kiedy poszłam się wykąpać, nałożyłam ładną piżamę, ulubiony szlafrok i zrobiłam delikatny makijaż. Poczułam się o niebo lepiej" – pisze kolejna.
Mimo skurczy
Dla wielu kobiet robienie makijażu to czynność, którą wykonują automatycznie przed wyjściem z domu. Tak było w przypadku Ewy, mamy dwóch synów. Jej pierwszy poród zaczął się późnym wieczorem. Mimo bolesnych skurczy postanowiła zadbać o swój wygląd i poprawić go delikatnym makijażem.
– Pamiętam, że mój mąż biegał po całym domu i zbierał rzeczy, których zapomniałam spakować do torby. W drodze były też moja mama i siostra. A ja spokojnie poszłam się wykąpać i zaczęłam się malować. Pytali mnie, po co mi to i że musimy już jechać, ale ja dokończyłam malowanie się i dopiero wtedy ruszyliśmy do szpitala – wspomina.
Ewa przyznaje, że w wyniku silnych emocji działała mechanicznie. – Zawsze robię makijaż przed wyjściem. Normalne więc było dla mnie to, że pomalowałam się przed wyjazdem do szpitala. Zadziałał nawyk – wyjaśnia.
Najważniejsze jest dziecko
O malowaniu się do porodu nie myślała z kolei Ola, mama 2-latka. Mimo że na co dzień uwielbia makijaż i ma świetne rozeznanie w najnowszych trendach, sytuacja wymagała od niej, żeby zapomnieć o estetyce. – Życie mojego synka było zagrożone, konieczne więc było cesarskie cięcie. Nie myślałam o makijażu. Najważniejsze było jego bezpieczeństwo – tłumaczy młoda mama.
Zobacz także
Na pytanie, czy rozważała zrobienie makijażu do porodu, kiedy zakładała jeszcze naturalne rozwiązanie, mówi, że raczej nie brała tego pod uwagę. – Nie. Zupełnie nie. Raczej układałam playlistę, szukałam sposobów na relaks. Teraz myślę, że gdybym miała drugie dziecko, chciałabym sesję zdjęciową, ale również bez makijażu. Ja po prostu nie lubię być rozmazana, a przy porodzie to chyba nieuniknione – dodaje.
Niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie przyszła mama, najważniejsze jest jej dobre samopoczucie i to, żeby poród przebiegł spokojnie, a maluszek pojawił się na świecie zdrowy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl