Małżeństwo chroni przed chorobami serca?
Mężatki mogą być mniej narażone na choroby serca – pokazuje najnowsze badanie. Co więcej, ryzyko wystąpienia tych schorzeń zmniejsza się proporcjonalnie do czasu trwania związku. Do takiego wniosku doszedł Michael McFarland, socjolog z Uniwersytetu Princeton w USA i grupa jego kolegów.
08.11.2012 | aktual.: 09.11.2012 16:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mężatki mogą być mniej narażone na choroby serca – pokazuje najnowsze badanie. Co więcej, ryzyko wystąpienia tych schorzeń zmniejsza się proporcjonalnie do czasu trwania związku. Do takiego wniosku doszedł Michael McFarland, socjolog z Uniwersytetu Princeton w USA i grupa jego kolegów. W badaniu wykorzystali dane z National Social Health i Aging Project. Prześledzili historie małżeństw i stan zdrowia partnerów u 528 kobiet i 534 mężczyzn w wieku od 57 do 75 lat. Co zaobserwowali?
Aby ocenić ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia, naukowcy mierzyli uczestnikom ciśnienie krwi, tętno w stanie spoczynku i obwód talii. Brali też pod uwagę metaboliczne czynniki ryzyka, które powodują cukrzycę typu II oraz białko, które znajduje się we krwi i sygnalizuje stan zapalny.
Wyniki, zaprezentowane przez McFarlanda w sierpniu podczas spotkania Związku Socjologów Amerykańskich, okazały się bardzo korzystne dla kobiet. Panie, które przez wiele lat pozostają w związku małżeńskim i nie przeżyły rozwodu ani śmierci partnera, są znacznie zdrowsze od tych, które spotkały takie przykre doświadczenia.
Co więcej, im dłużej trwa małżeństwo, tym mniejsze w przypadku kobiet staje się zagrożenie wystąpienia chorób serca. Każde 10 lat przeżyte z tym samym partnerem redukuje ryzyko tych schorzeń aż o 13 procent. Jeszcze lepiej przedstawiają się wyniki w zakresie metabolicznych czynników ryzyka. U kobiet długo zamężnych były one o 40 procent niższe niż u rozwódek czy wdów.
Badanie przeprowadzone przez zespół Michaela McFarlanda rozwija w pewnym sensie tezę postawioną trzy lata wcześniej. Wówczas naukowcy stwierdzili, że ludzie rozwiedzeni są aż o 1/5 bardziej narażeni na problemy zdrowotne niż ci żyjący w małżeństwie.
Amerykański socjolog w swoim najnowszym eksperymencie nie odnotowuje jednak pozytywnego wpływu sakramentalnego związku na zdrowie kardiologiczne panów. Wręcz przeciwnie, opierając się na wynikach swojego doświadczenia uważa, że zbyt wczesny ślub w przypadku mężczyzn może mieć niekorzystny wpływ na ich serce. Problemy zdrowotne nie pojawiają się oczywiście od razu, lecz dotykają starszych panów. Tezę tę potwierdzają przykłady par, które bardzo wcześnie, bo w wieku około 17 lat zawarły związek małżeński. W tej grupie problemy z sercem występowały u mężczyzn aż o 30 procent częściej niż u tych, którzy ślub wzięli mając 23 lata.
Wyniki badań McFarlanda i jego zespołu kontrastują z tymi przedstawionymi przez Dziennik Kanadyjskiego Związku Medycznego (Canadian Medical Association Journal) w 2011 roku. Poprzednicy amerykańskiego socjologa udowadniają, że po ślubie zdrowie mężczyzn znacznie się poprawia. Częściej – dzięki namowom żony – korzystają z porad specjalistów, szybciej zaczynają się leczyć. Ich rówieśnicy niepozostający w związkach są znacznie bardziej oporni na medyczne konsultacje. Ponadto, po ślubie mężczyźni są bardziej skłonni, by więcej się ruszać i zmienić dietę na zdrowszą. Ci, którzy nie mają żony, często prowadzą bardziej bierny tryb życia i nie przywiązują zbyt dużej wagi do swojego menu.
Takiej różnicy w dbaniu o zdrowie naukowcy nie zauważyli wśród kobiet. Panie, bez względu na to, czy zamężne, czy singielki, pamiętają o badaniach okresowych i chodzą do lekarza, kiedy czują, że coś im dolega. Podobnie jest w kwestii odżywiania czy aktywności fizycznej. Małżeństwo nie zmienia więc zasadniczo ich trybu życia.
McFarland podkreśla jednak, że w swoim badaniu skupił się na biologicznej stronie związku pomiędzy małżeństwem a zdrowiem. Nie analizował psychologicznych oddziaływań partnerów na siebie.
Jak stwierdzają inni socjologowie, badanie porusza ciekawy temat, lecz jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. W przedstawionych przez zespół McFarlanda wynikach pojawia się bowiem kilka wątpliwych kwestii.
Po pierwsze, badaniu poddano pary w podeszłym wieku. Biorąc pod uwagę fakt, że statystycznie mężczyźni żyją krócej niż kobiety, prawdopodobne jest, że część panów z największymi problemami zdrowotnymi zmarła, nim wykonano eksperyment. Drugą kwestią jest zawarcie ślubu we wczesnym wieku i teza McFarlanda, że nie służy to mężczyznom, bo zwiększa u nich o 30 procent ryzyko wystąpienia chorób serca. W tym przypadku pod uwagę należy wziąć również inne czynniki. Jednym z nich może być fakt, że na wczesne małżeństwa decydują się zwykle osoby z niskim wyksztalceniem. A, jak przekonują naukowcy, miejsce na drabinie społecznej ma ścisły związek z biologiczną „zdolnością przetrwania”, wytrzymałością.
Tekst na podst. vitals.nbcnews.com/(ios/sr)