Małżeństwo z rozsądku czy rozstanie? Internauta prosi o radę
Mają po 31 lat, planowali zaręczyny, szybki ślub i dziecko. Choć wydawałoby się, że są ze sobą szczęśliwi i czeka ich świetlana przyszłość, jest jeden problem: on nie wie, czy chce z nią być. Nie ma romansu, nie szuka przygód – po prostu już jej nie kocha.
03.12.2018 | aktual.: 04.12.2018 10:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Mam problem jakich wiele, ale nikt recepty na taką sytuację jeszcze nie wymyślił, więc muszę się poradzić was – pisze na forum Kafeteria zagubiony internauta.
– Problem polega na tym, że ja tego nie czuję. Ja jej chyba nawet nie kocham, czuję się znudzony w tym związku, zmęczony, mam ochotę odejść od niej i zamieszkać sam, odpocząć. Nie ma innej kobiety, nie mam ochoty na inne związku, natomiast wiem, że nie chcę z nią być. Z drugiej strony myślę sobie, że może to jakieś moje głupie wątpliwości, że zrobimy sobie dziecko i jakoś się ułoży, bardzo chciałem zawsze mieć żonę, dzieci, rodzinę – dodaje.
Przyznaje, że boi się o swoją partnerkę i nie chce złamać jej serca po 5 latach związku. Wątpliwości pojawiły się kilka miesięcy temu, jednak wciąż nie wie, co robić.
Według większości forumowiczów rozwiązanie jest oczywiste: lepiej zostawić partnerkę teraz, po kilku latach związku i zanim na świecie pojawi się dziecko, niż zmarnować jej kolejne lata życia. Pojawił się nawet głos, że jeśli mąż i dziecko są jej największym marzeniem, to weźmie ślub i zajdzie w ciążę niedługo po rozstaniu.
Jeden z internautów przyznał, że sam był kiedyś w podobnej sytuacji i zdecydował się na małżeństwo rozsądku. Gdy pojawiło się dziecko, przez chwilę miał wrażenie, że wszystko się ułoży. Bańka szybko pękła. – Rozwód, kilka lat w plecy. A najgorsze jest to, że kilkuletnie dziecko patrzy na takich rodziców, zero uśmiechu w tym domu. Drugi raz bym się nie zdecydował na bycie z kimś, bo "szkoda" tylu lat chodzenia. Szkoda jest, ale przyszłości – wyznał.
Choć mogłoby się wydawać, że przekładanie uczuć partnerki nad własne jest niezwykle empatyczne, szybko okazało się, że autor postu nie jest aż taki dobroduszny, na jakiego się kreuje.
– Kobiety po 30-stce mają ciut gorzej, nie ma co ukrywać. Ona teraz patrzy z zazdrością na koleżanki, które bawią dzieci, sama pewnie sobie wizualizuje to i owo, a tu taki cios z mojej strony – odpowiedział. Przyznał również, że nigdy nie narzekał na brak powodzenia u kobiet, więc nie boi się o swoją przyszłość, w przeciwieństwie do przyszłości swojej dziewczyny.
W tej sytuacji nie ma wątpliwości, że tkwienie w związku z litości, z kimś, kogo ma się gorszego od siebie, jest bez sensu.
Macie podobne historie? Prześlijcie nam przez dziejesie.wp.pl