Mamunia wypierze, ugotuje i pocałuje. Wchodząc w związek z jej synem jesteś na straconej pozycji
Trzyosobowe "związki" nigdy się nie sprawdzają. Jednak, o ile po przyłapaniu partnera na zdradzie, można bez słowa odejść lub postawić ultimatum, to zdecydowanie gorzej jest, gdy "tą drugą" jest jego mamusia. Ilona wytrzymała 5 lat, Agata 1,5 roku.
21.12.2018 | aktual.: 21.12.2018 16:28
Agata pracuje jako informatyk w jednej z wrocławskich firm. Jest jedyną kobietą w całym zespole, dlatego od samego początku wzbudzała zainteresowanie wielu mężczyzn. – Nie chciałam wchodzić w związek z kimś z pracy, ale Marcin spodobał mi się od pierwszej chwili, a poza tym, tak się złożyło, że kilka tygodni później awansował i został przeniesiony do innego zespołu – przyznaje.
Przez pierwsze cztery miesiące para widywała się głównie na biurowych korytarzach lub na lunchach w stołówce. – Dwa, trzy razy w tygodniu umawialiśmy się po pracy u niego, ale były to spotkania oparte głównie na seksie i oglądaniu filmów – wyznaje Agata, która wtedy jeszcze nie wiedziała, z kim tak naprawdę ma do czynienia.
- Dotarło to do mnie podczas pierwszego wspólnego wyjazdu na wakacje do Egiptu. Gdy zobaczyłam wnętrze jego walizki, to aż zaniemówiłam z wrażenia – wspomina. 28-latek miał perfekcyjnie wyprasowane i poskładane wszystkie ubrania, włącznie z bokserkami i ręcznikiem. Ponadto zabrał ze sobą apteczkę wypełnioną po brzegi lekami na różne ewentualności oraz kilka przewodników po mieście. – Zaimponowało mi to, bo rzadko można spotkać tak zorganizowanego faceta – dopowiada.
Jednak czar szybko prysł, bo Marcin z nieskrywaną dumą wyznał, że to jego mama tak świetnie przygotowała go do podróży. – Wyprasowała mu ubrania, poszła do apteki i księgarni – mówi Agata. W trakcie wyjazdu nadgorliwa mamunia codziennie dzwoniła po 2-3 razy do 28-latka, dopytując czy jest bezpieczny i czy nie ma zatrucia pokarmowego. – Najgorsze w tym wszystkim było to, że jemu nie przeszkadzały te telefony i chętnie relacjonował każdą godzinę naszych wakacji – dodaje.
Po powrocie matka Marcina zaprosiła syna i jego dziewczynę na niedzielny obiad. – Gdy usiedliśmy do stołu, nałożyła nam po kawałku pieczeni na talerze, a jemu przekroiła mięso na kilka mniejszych kawałków. Nikt oprócz mnie nie widział w tym nic dziwnego – przyznaje.
Agata domyśliła się, że odcięcie swojego chłopaka od pępowiny matki będzie trudnym zadaniem, ale nie sądziła, że niewykonalnym. – Sugerowałam mu, aby ograniczył telefony do niej i nie pozwalał na to, żeby przychodziła do niego robić pranie albo myć podłogi, bo jest na to po prostu za stary – wyjaśnia. Marcin nie dosyć, że nie słuchał rad, to jeszcze obrażał się, że dziewczyna śmie ingerować w jego rodzinne sprawy.
Agata zerwała z chłopakiem po 1,5 roku i wprost przyznaje, że powodem była jego matka. – Im bardziej próbowałam go usamodzielnić, tym bardziej on wkurzał się na mnie i jeszcze skarżył mamusi, która później dzwoniła do mnie z pretensjami – zaznacza. – Nikt normalny by tego nie wytrzymał – dopowiada.
Życie w cieniu jego matki
Ilona miała zdecydowanie więcej cierpliwości niż Agata, bo wytrzymała z maminsynkiem pięć lat. – Był tak uzależniony od niej, że nie mógł bez zgody i aprobaty nawet kupić gaci i skarpet – przyznaje 40-latka.
Dopóki para nie zamieszkała razem, tolerowanie nadopiekuńczej matki chłopaka było do zniesienia. – Irytowało mnie, że on codziennie z nią rozmawia, jeździ na obiady po pracy, a gdy ma problem, to w pierwszej kolejności ją prosi o radę, ale przymykałam oko – wyjaśnia.
Jednak po wynajęciu wspólnego mieszkania, przywiązanie Emila do matki zaczęło przerastać Ilonę. – Gdy jechaliśmy na zakupy do sklepu meblowego, on bez uprzedzania mnie, podjechał po matkę, żeby doradziła, jaką sofę czy stół powinniśmy sobie kupić – wspomina.
Kobieta była stałym i często niezapowiedzianym gościem w domu pary. – Potrafiła siedzieć u nas przez dwie godziny i czekać aż jej synuś wróci z pracy, tylko po to, żeby móc się z nim przywitać - zdradza Ilona.
Ilona kochała Emila, ale życie w cieniu jego matki w końcu doprowadziło do rozpadu związku. – Ja wynajęłam sobie kawalerkę, a on wrócił do mamuni – dodaje.
Matka zawsze wygrywa
Z badań Eurostatu wynika, że najszybciej decyzję o opuszczeniu rodzinnego domu podejmują mieszkańcy Finlandii (21,9 lat) i Estonii (23,1 lat), a najpóźniej obywatele Chorwacji (31,9 lat) i Włoch (30,1 lat). Ponadto, we wszystkich państwach Unii Europejskiej, to kobiety szybciej podejmują decyzję o wyprowadzce z rodzinnego domu, która jest ważnym krokiem do usamodzielnienia się. W Polsce średni wiek mężczyzn opuszczających dom rodzinny wynosi 28,9 lat a kobiet 26,5.
Zdaniem psychologa Katarzyny Kucewicz, żeby więź matki z dorosłym synem była zdrowa, nie wystarczy jedynie wyprowadzić się od niej. Przede wszystkim muszą być między nimi jasno wytyczone granice. – Mężczyzna nie powinien konsultować się z mamą na każdy temat, ani mieć wewnętrznego poczucia, że musi troszczyć się o nią emocjonalnie – zaznacza ekspertka. – Jeśli jest jej powiernikiem, przyjacielem czy emocjonalnie zastępuje jej partnera, to wtedy mamy do czynienia z toksyczną relacją – dopowiada Katarzyna Kucewicz.
Często matki nieświadomie wychowują syna w taki sposób, że później ich relacja zamienia się w niezdrową. – Są zaborcze, nadopiekuńcze lub też jeśli nie są zadowolone ze swojego partnera, odsuwają go od siebie i zaczynają faworyzować syna – wyjaśnia Kucewicz.
Kobieta, która wiąże się z tego typu mężczyzną i chciałaby zmienić jego relację z matką musi umiejętnie podejść do sprawy. – Jeśli zacznie rywalizować z teściową, to raczej będzie na straconej pozycji, ponieważ mężczyźni niechętnie rezygnują ze swoich matek na rzecz partnerek – uważa psycholożka. – Lepszym rozwiązaniem będzie próba takiego zbudowania relacji ze swoją teściową, aby ona dostrzegła, że teraz najbliższą rodziną dla jej syna jest jego żona, dzieci i naturalnie ustąpiła miejsca – puentuje ekspertka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl