Marcin dostał sześć ocen w trakcie jednej lekcji. Ojciec podejrzewa, że powodem jest zbliżający się strajk
W niektórych szkołach nauczyciele zaczęli hurtem wstawiać oceny w dziennikach. Rodzice są zaskoczeni, a dzieci zdezorientowane. Tymczasem według krakowskiego polonisty sytuacja może paradoksalnie wynikać z troski.
04.04.2019 | aktual.: 04.04.2019 19:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
10-letni syn Michała wrócił ze szkoły z sześcioma nowymi ocenami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że są to oceny wstawione z jednego przedmiotu i podczas jednej lekcji. – Cały wachlarz, od dwójki do piątki. Nauczycielka dała Marcinowi m.in. dwie oceny za pracę domową, za kartkówkę, za odpowiedź ustną i chyba za projekt – mówi ojciec z warszawskiego Ursynowa.
Michał twierdzi, że do tej pory w szkole syna nie było tego typu praktyk, więc zastanawia się, dlaczego jego dziecko niespodziewanie zostało zbombardowane ocenami. Mężczyzna podejrzewa, że powodem jest zbliżający się strajk nauczycieli. – Nie dosyć, że od kilku tygodni przerabiają materiał zdecydowanie szybciej niż dotychczas, to mam wrażenie, że nauczyciele wystawiają hurtem oceny. Tak jakby chcieli z wyprzedzeniem zapełnić dziennik – analizuje.
Aleksandra z Gdyni, mama licealistki, również zauważyła, że w szkole jej dziecka nauczyciele rozdrabniają oceniany zakres pracy ucznia. – Córka w ciągu jednego dnia potrafi zebrać nawet kilkanaście ocen – przyznaje 40-latka w rozmowie z WP Kobieta. - Nie podoba mi się to, ale dyrekcja wprost wyjaśniła powody: Jest więcej pracy i więcej ocen, ponieważ nauczyciele już teraz chcą mieć podstawy do wystawienia ocen końcowych – tłumaczy Aleksandra.
Powód do wstydu
O zdanie w tej sprawie zapytałam Dariusza Martynowicza, nauczyciela pracującego w krakowskim liceum nr 5 - jednej z najlepszych szkół ponadgimnazjalnych w Polsce. – Myślę, że wystawienie uczniowi tak wielu ocen na jednej lekcji to zupełne zaprzeczenie jakiegokolwiek sensu oceniania. Uczeń powinien być oceniany systematycznie – tłumaczy Martynowicz. – Jednak myślę, że nauczyciele paradoksalnie robią to z troski, ponieważ nie wiedzą, jak długo będzie trwał nasz strajk, a jednocześnie chcą dać uczniom podstawy do oceny końcowej – dopowiada.
Psycholog Katarzyna Kucewicz twierdzi, że liczba ocen wystawionych uczniowi w ciągu jednej lekcji, może przełożyć się na jego stopień zaangażowania w przedmiot. – Często już jedna jedynka jest dla dziecka powodem do wstydu czy smutku, dlatego wstawienie kilku negatywnych ocen, może być dla niego bardzo trudnym doświadczeniem – wyjaśnia psycholog. – Z kolei w przypadku pozytywnych stopni dziecko może bardziej zmotywować się do pracy, ale również i osiąść na laurach – dopowiada ekspert.
W polskim systemie edukacji nie ma limitów w kwestii oceniania osiągnięć edukacyjnych ucznia. - Odbywa się ono w ramach oceniania wewnątrzszkolnego, który określa statut szkoły. Nauczyciele na początku każdego roku szkolnego informują uczniów oraz ich rodziców o wymaganiach edukacyjnych niezbędnych do otrzymania przez ucznia poszczególnych śródrocznych i rocznych ocen klasyfikacyjnych – tłumaczy nam Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Czy wprowadzenie dziennego pułapu wystawianych ocen miałoby sens? Polonista z krakowskiego liceum nie jest przekonany. - Myślę, że w tej kwestii każdy nauczyciel powinien kierować się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem – mówi Dariusz Martynowicz.
Z kolei psycholog podkreśla konieczność klarownego argumentowania każdej noty. – Uczeń musi mieć świadomość, dlaczego dostał dany stopień. Poczucie niedoinformowania budzi większy niepokój niż sama negatywna ocena – wyjaśnia Katarzyna Kucewicz.
Ocenomania
Polonista z Krakowa widzi złożoność kwestii szkolnych stopni. Jego zdaniem nauczyciele wystawiają oceny nie po to, żeby mieć wypełnione rubryczki, ale przede wszystkim dlatego, że domagają się tego zarówno sami uczniowie, jak i ich rodzice.
- Obecny system edukacji polega na "ocenomanii". Uczeń jest oceniany przez nauczyciela, a nauczyciel przez dyrektora. Do tego jeszcze dochodzi presja ze strony rodziców, którzy traktują stopnie jako kluczowy element pracy ucznia – tłumaczy. - Często dochodzi do sytuacji, gdy rodzic przychodzi z pretensjami, bo przy nazwisku jego dziecka od dwóch miesięcy nie pojawił się żaden nowy stopień. Tymczasem nauczyciel może obserwować pracę ucznia i wyciągać z tego wnioski bez wpisywania oceny. Tak naprawdę, to mamy prawo wystawić ocenę końcową nawet bez ani jednej cząstkowej – zaznacza nauczyciel.
Błędy systemu
Psycholog Katarzyna Kucewicz ma wątpliwości co do słuszności wystawiania stopni uczniom. Zdaniem eksperta oceny robią więcej szkody niż pożytku, ponieważ rozbudzają w dzieciach niezdrową rywalizację. - Z psychologicznego punktu widzenia, to jak stopnie wpłyną na dziecko, zależy od jego struktury osobowości. Jeśli uczeń jest nieustannie dopingowany, nie tylko w szkole, to jedynka potrafi zmotywować go do dalszej pracy. Natomiast w przypadku tych bardziej wrażliwych dzieci nawet ocena niedostateczna może zniechęcić – uważa psycholog Kucewicz.
Dariusz Martynowicz wprost przyznaje, że w edukacji nie chodzi o stopnie, chociaż są one uznawane za priorytety. – Najważniejsze jest to, czego tak naprawdę nie da się zmierzyć i ocenić, czyli przygotowanie dziecka do życia w dorosłym życiu – mówi polonista. – Mam nadzieję, że nasz strajk nie tylko wpłynie na poprawę sytuacji nauczycieli, ale również naprawi głęboko zakorzenione błędy systemu – dopowiada nauczyciel.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl