Blisko ludziMaria Goretti – wybaczyła swemu mordercy, który odpokutował swoją zbrodnię w klasztorze

Maria Goretti – wybaczyła swemu mordercy, który odpokutował swoją zbrodnię w klasztorze

Gdy zginęła miała niespełna dwanaście lat. Zamordował ją mężczyzna, któremu nie powiodła się próba gwałtu. Rozwścieczony oporem ofiary kat, zadał jej kilkanaście ciosów nożem. Dziewczynka żyła jeszcze jeden dzień. Konała przez długie dwadzieścia godzin. Wystarczająco długo, by okazać wielkoduszność swemu oprawcy. Tuż przed śmiercią powiedziała spowiadającemu ją księdzu, że „przebacza mordercy i chce, by i on trafił do Raju”.

Maria Goretti – wybaczyła swemu mordercy, który odpokutował swoją zbrodnię w klasztorze
Źródło zdjęć: © PAP

06.07.2016 | aktual.: 06.07.2016 12:15

6 lipca 1902 roku zmarła Maria Teresa Goretti. Przekonanie o jej świętości było powszechne nie tylko w społeczności gminy Nettuno, w której mieszkała rodzina zabitej dziewczynki, ale w całych Włoszech. Papież Pius XII wyniósł ją na ołtarze 24 czerwca 1950 roku.
Oprawca Marii, Alessandro Serenelli został skazany na trzydzieści lat więzienia. Za dobre sprawowanie zwolniono go trzy lata wcześniej. W 1937 roku, gdy był już na wolności, poprosił o przebaczenie matkę zamordowanej dziewczynki. „Maria ci przebaczyła, dlaczego ja nie miałabym przebaczyć?” – odpowiedziała kobieta.
Wstrząśnięty mężczyzna, który dopiero teraz zdał sobie sprawę z ogromu swojej zbrodni, dzień później wstąpił do zakonu. W habicie spędził długie lata. Zmarł 6 maja 1970 roku.

Byłą piękną dziewczynką
Ciemnowłosa i czarnooka Maria wzbudziła zainteresowanie Alessandra Serenellego, którego rodzina mieszkała razem z Gorettimi w ich domu. Osiemnastolatek mało zajmował się pracą w gospodarstwie, większość czasu poświęcając zabiegom o urodziwą dziewczynkę.

Obraz
© Wikimedia Commons CC0

Głęboko religijna Maria odrzucała wszystkie umizgi Alessandra, podobnie zresztą jak wszystkich innych zainteresowanych nią chłopców. W jej życiu liczył się tylko Bóg i rodzina. Serenelli nie potrafił – nie chciał! – tego uszanować. Owładnięty namiętnością nastolatek bardzo szybko stracił wszystkie hamulce. By zaspokoić swoje żądze zaczął grozić swej „wybrance” śmiercią. Dziewczynka w obawie o rodzinę utrzymywała to jednak w tajemnicy.
Zapłaciła za to wkrótce najwyższą cenę.

Zadał jej czternaście ciosów nożem
5 lipca 1902 roku Maria została w domu. Pilnowała kołyski, w której spała jej maleńka siostra Teresa. W pewnym momencie z modlitwy, w której była pogrążona, wyrwał ją krzyk Serenellego. Chłopak domagał się, by dziewczynka poszła z nim do kuchni. Maria zaczęła wzywać pomocy. Bezskutecznie. Jej rodzina, zajęta pracą w gospodarstwie, była zbyt daleko. Odgłosy nierównej walki – małego, słabego dziecka z rosłym, silnym wyrostkiem – tłumiła skutecznie młocka zboża.
By uniknąć jakichkolwiek kłopotów, Alessandro próbował zakneblować usta Marii. Dziewczynce udało się jednak uwolnić. „Nie rób tego! To grzech! Pójdziesz do piekła!” – krzyczała.
Zdesperowany gwałciciel sięgnął po nóż. Ostrze zraniło głęboko dziecko. Zbrodniarz był pewien, że Maria już nie żyje. Poszedł do swojego pokoju.
Gdy po kilku minutach usłyszał, że dziewczynka jednak żyje, ponownie użył noża. Tym razem, jak wykazali to później lekarze, zadał trzynaście ciosów. „Maria jest już martwa. Więcej już nic nie powie” – powiedział do siebie, gdy skończył.
Tak jednak nie było. Dziewczynce udało doczołgać się na próg domu. Tam zobaczył ją ojciec zabójcy, który zawołał matkę dziecka Assuntę. Dziewczynka wyznała jej imię swojego kata. Wkrótce trafił on w ręce karabinierów.

Spoczęła w kościele, który ukochała
Marię przewieziono do szpitala. Mimo wysiłków lekarzy nie udało się jej uratować. Medycy uznali, że jest cudem iż dziecko jeszcze żyje. Głębokie rany serca, osierdzia jelit i płuc powinny spowodować, według nich natychmiastową śmierć.
Konała przez dwadzieścia godzin. Mimo dotkliwego cierpienia przebaczyła przed śmiercią swojemu oprawcy. Zmarła 6 lipca. Dwa dni później odbył się jej pogrzeb. Ciało dziewczynki spoczęło początkowo na cmentarzu, ale później przeniesiono je do kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Łaskawej, którą dziewczynka szczególnie czciła.

Obraz
© Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY

Proces beatyfikacyjny Marii Goretti rozpoczął się w 1935 roku. Zakończył się on po dwunastu latach. W 1950 roku Maria została kanonizowana. W Kościele została uznana za patronkę dziewcząt i młodzieży.
W uroczystościach wyniesienia małej Goretti na ołtarze obok jej matki uczestniczył także jej kat.

Pokutował ponad trzydzieści lat
Alessandro Serenelli przebył bardzo długą drogę. Skazany na trzydzieści lat ciężkich robót mężczyzna był przez pierwsze lata więzienia typem wyjątkowo patologicznym. Strażnicy mówili o nim krótko: „bydlę”.
Nawet w najpodlejszej duszy kryje się jednak pierwiastek dobra. U Alessandra dał się on poznać w trakcie wizyty biskupa Blandini, ordynariusza jednej z sycylijskich diecezji, gdzie odbywał karę więzienia.
Choć zbrodniarz przywitał duchownego obelgami i pluciem, to rozpłakał się, gdy usłyszał, że biskup przybył by wyjawić mu, że jego ofiara przebaczyła mu przed śmiercią i wyraziła życzenie, by i on trafił do Nieba.
Serenelli doznał przemiany. Nie był już krnąbrnym pełnym nienawiści do ludzi więźniem, ale osobą, która pragnęła odpokutować zbrodnię przez siebie dokonaną.
Okazja do tego zdarzyła się w 1937 roku, gdy, będąc już na wolności, odwiedził matkę Marii. Po otrzymaniu przebaczenia od kobiety, Alessandro wstąpił do klasztoru kapucynów w Maceracie.
W swoim testamencie, który odczytano po jego śmierci w 1970 roku, Serenelli napisał wspominając Marię:. „Modliła się za mnie, wstawiała się za swoim zabójcą. Uwolniła mnie z brutalnej siły, która podtrzymywała mnie na złej drodze”.

Zobacz także:
Anegdoty o Karolu Wojtyle

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (43)