GotowaniePrzepisyMarkowe ciasteczka

Markowe ciasteczka

Markowe ciasteczka
Źródło zdjęć: © sxc.hu
01.02.2010 15:07, aktualizacja: 22.06.2010 16:06

Właścicielka Starego Browaru Grażyna Kulczyk wpadła na pomysł, by wylansować charakterystyczne tylko dla tego obiektu... ciastko.

Każde miasto i mieścina w Polsce ma „swoją” cukiernię, a ta cukiernia proponuje „swoje” specjały. Przepisu nikomu nie zdradza, a tajemnicy chroni niczym oka w głowie. W naszym kraju przez wiele lat szczególnie trudno było „prywaciarzom” wylansować coś naprawdę własnego.

Eleganckie wyroby sprzed wojny stały się w nowym wykonaniu niezjadliwe, a wytworne kawiarnie traciły swój dawny blask. Firma Wedel musiała ustąpić miejsca „Zakładom 22 Lipca”. Słynny „wedlowski torcik” niby był potem taki sam, a jednak całkiem inny.

Prawdziwą wojnę o handel przez dziesiątki lat prowadziła z władzą ludową legendarna warszawska firma Blikle. Cudem udało się kolejnym pokoleniom cukierników uratować rodzinny biznes. Raz było lepiej, raz gorzej, ale do dziś pączek Bliklego z nadzieniem różanym pozostaje synonimem stołecznego luksusu. Turyści za punkt honoru stawiają sobie odwiedzenie cukierni przy Nowym Świecie.

Niektórzy zresztą wpadają także na gorącą czekoladę do kawiarni Wedla nieopodal Filharmonii. Każda stolica europejska marzy o takim „markowym” miejscu i wyrobie. W Wiedniu wszyscy chcą zjeść kawałek tortu w cukierniach Sacher lub Demel, a w Berlinie napić się Berliner-weisse w Cafe Josty. Podobnie jest w Paryżu, Londynie czy Barcelonie. Ostatnio Unia Europejska rejestruje takie specjalne „wyroby regionalne” i na wytwarzanie wielu z nich trzeba uzyskiwać specjalne certyfikaty. Lansowanie marki trwa jednak wiele lat. Łatwo jest coś wymyślić, trudniej jednak zachować stały wysoki poziom i przekonać konsumentów do swojego pomysłu. O milionach wyrobów sprzed lat dziś już w ogóle nie pamiętamy. Zniknęły gdzieś wódki Baczewskiego, wina Fukiera, piwa „Habersbuch i Shiele”, czekolady Piaseckiego z Krakowa czy musztardy Schweitzera z Warszawy. Dopiero od 1989 roku kilku prywatnych restauratorów i cukierników wraca do dawnych kulinarnych tradycji lub tworzy całkiem nowe wyroby.

Ostatnio specyficzną kampanię „kulinarną” prowadzi duże Centrum Sztuki i Biznesu w Poznaniu „Stary Browar”. Właścicielka obiektu Grażyna Kulczyk wpadła na pomysł, by wylansować charakterystyczne tylko dla tego obiektu... ciastko. Wymyślił je Grzegorz Labuda, szef kuchni „Blow up Restaurant”. Roboczo wyrób nazwano „Browarówka”. Ciastko ma łączyć w sobie niebanalne produkty, wyborne smaki i elegancką formę.

Ma także przywodzić na myśl luksus i wyrafinowanie. Kompozycja oparta została na trzech podstawowych składnikach. Są to: ciasto kruche z prażonymi migdałami, mus czekoladowy na bazie holenderskiej czekolady z kilkoma kroplami espresso oraz crème brûlée o aromacie pomarańczowym. Grzegorz Labuda stworzył jednak rodzaj produktu „wyjściowego”. Każda z cukierni Starego Browaru może teraz opracować własną wersję „browarówki”.

Musi opierać się na bazie trzech podstawowych składników, ale może jednocześnie wprowadzać własne drobne zmiany i ulepszenia. Smak ma pozostać niezmienny, natomiast forma może ulegać modyfikacjom. W ten sposób ma powstać ciasto charakterystyczne właśnie dla Starego Browaru, które będzie dostępne we wszystkich cukierniach mieszczących się w obiekcie.

Jest to pierwszy znany mi w Polsce pomysł tak konsekwentnej kampanii reklamowo - kulinarnej. Na razie nie wiadomo, jaka będzie przyszłość „browarówki”. Czy stanie się tak słynna jak wadowickie kremówki? Czy przetrwa próbę czasu jak pączki Bliklego? Na te pytania na razie nie znamy odpowiedzi. Jednak samo ciasto warte jest grzechu porzucenia diety...

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (4)
Zobacz także