Marta Kaczyńska zła na nauczyciela córki. Mówił o Smoleńsku
Marta Kaczyńska poświęciła nowy felieton słowom nauczyciela córki. Ten podczas lekcji WOS poruszył temat katastrofy smoleńskiej. Córka zmarłej w nim pary prezydenckiej nie kryje złości.
Nauczyciel córki Marty Kaczyńskiej miał powiedzieć, że "jak Rosja się zdenerwuje o ten samolot i brzozę to będzie wojna". Dlatego pierwotny pomysł na felieton do "Sieci" uległ zmianie. Kaczyńska zdecydowała, że zamiast o Banksym niszczącym swoje sprzedane dzieło, napisze o "dehumanizacji katastrofy smoleńskiej".
Autorka felietonu przekonuje, że choć w katastrofie smoleńskiej zginęło 96 osób, to traktowano ją "wyłącznie w kategorii wydarzenia politycznego". Sama jednak atakuje przeciwników promowanej dziś przez PiS teorii o zamachu. "Wymiar ludzki wymagający zawsze tak samo godnych określeń w obliczu śmierci został zatarty. W debacie publicznej oponenci walczących o wyjaśnienie przyczyn rozbicia się Tu-154M używali obraźliwego, drwiącego tonu, który przeniknął do społeczeństwa na tyle skutecznie, by zostać usłyszanym z ust pedagoga w szkole" – napisała.
Dalej Kaczyńska wylicza też powody, dla których jej zdaniem nauczyciel w taki sposób mówi o 10 kwietnia. Nie ma wątpliwości, że ma to związek z obrażaniem i dyskredytowaniem jej ojca Lecha Kaczyńskiego. Na postrzeganie katastrofy TU-154M wpłynęło też "przedstawianie od lat 90-tych Kościoła jako wroga, hedonizm wywołany m.in. hasłem "Róbta co chceta" czy zrównanie patriotyzmu z nacjonalizmem".
Na koniec podsumowała zachowanie nauczyciela córki. "Słowa wypowiedziane przez tego człowieka do uczniów świadczą jednak o istnieniu przynajmniej w pewnych środowiskach zaniku wartości, podstawowych zasad oraz pełnego przyzwolenia na poniżające traktowanie ludzi oraz szarganie autorytetu państwa" – czytamy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl