Martha Place – pierwsza kobieta, która zginęła na krześle elektrycznym
Z XIX-wiecznej fotografii patrzy na nas szczupła i zacięta twarz. Kobieta ma wąskie, zaciśnięte usta, długi, ostro zakończony nos, przenikliwe oczy i mocno zarysowany podbródek. Tak, Martha Place była z pewnością zdecydowaną osobą. I zdolną do wszystkiego – także, jak się okazało, do największych zbrodni.
08.04.2017 12:09
Nowojorski sąd skazał ją w 1899 roku na karę śmierci za zamordowanie siedemnastoletniej pasierbicy i nieskuteczną próbę zamordowania męża. Zbrodnia była tak wstrząsająca i tak zbulwersowała konserwatywną amerykańską społeczność, że ówczesny gubernator stanu Nowy Jork Theodore Roosevelt (w latach 1901-1909 był prezydentem USA) nie skorzystał z prawa łaski wobec morderczyni.
Zgładził ją kat-wynalazca
8 kwietnia 1899 roku Martha M. Place została stracona na krześle elektrycznym w słynnym amerykańskim więzieniu Sing Sing. Place była pierwszą kobietą w Stanach Zjednoczonych, która stała się ofiarą "old smokey" (tak ze względu na swąd palonego ciała i dym unoszący się nad skazańcem określano przed laty krzesło elektryczne). Wyrok wykonał kat Edwin Davis, który wcześniej, w 1890 roku, wyprawił na tamten świat Williama Kemmlera – pierwszego skazańca, który zginął na krześle elektrycznym. "Elektryk stanowy", jak dziennikarze nazywali Davisa, był nie tylko katem, ale i wynalazcą. Po latach praktyki opatentował nawet "old smokey" własnej konstrukcji.
Rok wcześniej Martha zaatakowała toporem swojego męża Williama, który wrócił do domu po pracy. Mężczyźnie udało się uciec i zawiadomić policję. Gdy powrócił do mieszkania z funkcjonariuszami, zastał niedawną agresorkę bliską śmierci. Martha włożyła głowę do kuchenki i odkręciła gaz.
Powód desperackiego czynu ujawnił się wkrótce. Na pierwszym piętrze domu, w jednej z sypialni, funkcjonariusze i zrozpaczony ojciec znaleźli ciało 17-letniej Idy Place, córki Williama z pierwszego małżeństwa. Młoda dziewczyna została uduszona, a jej twarz zmasakrowano kwasem solnym.
Brat próbował uratować ją od śmierci
Marthę odratowano w nowojorskim szpitalu. Niemal wprost z łóżka trafiła przed sąd. Szła w zaparte. Przez cały czas nie przyznawała się do zamordowania pasierbicy. Ataku na męża nie mogła jednak negować. Uznano ją za winną popełnienia obu czynów, nie znajdując żadnych okoliczności łagodzących. Sędzia nie wziął pod uwagę zeznań brata kobiety, który bronił siostry, twierdząc, że mając 23 lata uległa ona ciężkiemu wypadkowi. Kobieta spadła wówczas z sań i doznała rozległych obrażeń głowy. Według krewnego wypadek uczynił ją "psychicznie niestabilną".
Sędzia puścił mimo uszu argumenty sugerujące niepoczytalność kobiety, koncentrując się na zeznaniach niedoszłej ofiary Marthy – Williama Place’a. Mężczyzna twierdził, że kobieta była bardzo zazdrosna o jego córkę i że kilkakrotnie groziła jej śmiercią. Zeznania mężczyzny potwierdziła nowojorska policja, którą, jeszcze przed tragedią, poinformował o groźbach zwyrodniałej małżonki.
To wystarczyło do wydania skazującego wyroku. Po jego odczytaniu jeden z obecnych na rozprawie dziennikarzy zanotował: "W twarzy Marthy Place jest coś, co przypomina mi szczura. Wrażenie to potęgują jej zimne, niewzruszone oczy". Po odrzuceniu prośby o łaskę przez gubernatora Roosevelta, nadszedł kres życia morderczyni. Rankiem 8 kwietnia 1899 roku przez jej ciało przeszedł prąd o napięciu 2000 woltów.
Ciało zabójczyni spoczęło na cmentarzu w East Milstone (New Jersey), rodzinnym mieście Marthy. Za jej trumną nie szedł żaden duchowny.