Martyna Wojciechowska: "Miałam depresję poporodową"

Martyna Wojciechowska nie ukrywa, że zmagała się z kryzysem psychicznym. "Jestem przekonana, że miałam depresję poporodową. Bardzo żałuję, że w tamtym czasie się o tym nie mówiło" - zdradziła w rozmowie z WP Kobieta.

Martyna Wojciechowska szczerze o zdrowiu psychicznym
Martyna Wojciechowska szczerze o zdrowiu psychicznym
Źródło zdjęć: © AKPA

04.09.2023 19:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Martyna Wojciechowska to jedna z najpopularniejszych podróżniczek i dziennikarek w Polsce. Od lat angażuje się także w pomoc charytatywną. Niedawno zwróciła uwagę na problem z dostępem do pomocy psychologicznej osób, które są w kryzysie. Dlaczego postanowiła zająć się właśnie tym tematem?

Paulina Żmudzińska: Dlaczego zdrowie psychiczne to w naszym kraju wciąż temat tabu?

Martyna Wojciechowska: Mam wrażenie, że zostaliśmy po prostu tak wychowani. Do tej pory nie mówiło się o zdrowiu psychicznym, nie traktowaliśmy go jak integralnej części nas. A przecież wiele chorób, które mają objawy fizyczne, bierze się z "głowy", więc chciałabym, żebyśmy poważnie podchodzili także do zdrowia psychicznego. Żebyśmy, tak samo, jak uczymy się udzielać pierwszej pomocy ofiarom wypadków, uczyli się pierwszej pomocy psychologicznej. I żebyśmy w końcu przestali zamiatać ten temat pod dywan.

Nie ukrywasz, że sama również zmagałaś się z kryzysem związanym ze zdrowiem psychicznym. Co ci wtedy pomogło?

Sięgnęłam po wsparcie mojej rodziny i przyjaciół. Dziś żałuję, że nie udałam się równolegle do specjalisty po profesjonalną pomoc. Dlatego teraz tak do tego namawiam. Nie bójmy się przyznać do kryzysu i prosić o pomoc, bo to nie jest powód do wstydu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Osobom znanym trudniej jest pójść do specjalisty?

Mam nadzieję, że nie, dlatego najwyższy czas to odczarować. Cieszę się, że coraz więcej moich kolegów i koleżanek otwarcie mówi, że w przeszłości zmagali się lub wciąż zmagają z kryzysami – to ludzka rzecz. Każdy ma do tego prawo.

Przyznałaś, że powodem, przez który zdecydowałaś się ruszyć z projektem "MŁODE GŁOWY. Otwarcie o zdrowiu psychicznym", był fakt, że jako matka nastoletniej córki nie otrzymałaś należytej pomocy, m.in. ze strony szkoły.

Jakiś czas temu osoba z otoczenia mojej córki zadzwoniła do niej, żeby powiedzieć, że planuje odebrać sobie życie. Próbując na to zareagować i zdobyć odpowiednią pomoc, odbijałam się od systemu, który nie działa. W Polsce mamy niewiele ponad 500 psychiatrów dziecięcych i musimy sobie uczciwie powiedzieć, że w tym obszarze nie możemy liczyć na natychmiastowe zmiany. To, co możemy zrobić teraz, to uruchomić system wczesnego ostrzegania i system pierwszej pomocy psychologicznej. I właśnie nad tym pracujemy jako Fundacja UNAWEZA razem ze sztabem świetnych specjalistów i innych fundacji. Od nowego roku szkolnego rusza nasz ogólnodostępny program profilaktyczny.

Co można poradzić rodzicom, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji?

Mogę mówić tylko z własnego doświadczenia, bo nie jestem specjalistką, tylko mamą, która też kiedyś znalazła się w takiej sytuacji. Na pewno poradziłabym, żeby nie bagatelizowali nawet najmniejszych sygnałów, że coś dzieje się z ich dzieckiem. Słuchajmy uważnie i nie próbujmy przekładać naszych doświadczeń na doświadczenia naszych dzieci, bo naprawdę nie mamy pojęcia, co to znaczy być nastolatkiem/nastolatką w dzisiejszych czasach. Pytajmy, jak możemy wesprzeć to młode pokolenie, zamiast tylko radzić. Wierzę też, że powinniśmy w stu procentach akceptować i bezwarunkowo kochać swoje dziecko.

Skoro jesteśmy przy macierzyństwie... Czy można się do niego przygotować?

Nic nie jest w stanie przygotować nas do tego, co naprawdę się wydarzy. Miałam tylko jakieś wyobrażenia o tym, jak to jest być mamą. Wydawało mi się, że jeśli podejdę do macierzyństwa jak do każdego innego projektu, czyli zrobię solidny research, przeczytam mnóstwo poradników i "nauczę" się wszystkiego, to nic mnie nie zaskoczy. Bzdura! (śmiech). Gdybym mogła cofnąć czas, słuchałabym przede wszystkim własnej intuicji, a nie "złotych rad".

Nie jest tajemnicą, że po narodzinach córki, było ci bardzo ciężko. Patrząc na to z perspektywy czasu, mogła to być np. depresja poporodowa?

Jestem przekonana, że miałam depresję poporodową. Bardzo żałuję, że w tamtym czasie niewiele się o tym mówiło. W momencie, gdy otworzyłam się na ten temat, bardzo mi się za to oberwało. Czytałam, że jestem złą mamą. Myślę, że dzisiaj jesteśmy w innym miejscu, może jest większa świadomość, ale te 15 lat temu był to temat tabu.

W jednym z wywiadów powiedziałaś, że długo nie mogłaś pogodzić się z własnym ciałem po porodzie. Jak udało się ci pokochać "nową" siebie?

To jest proces, czasem dosyć długi. Każda z nas ma lepsze i gorsze momenty. Czasem staję przed lustrem i w ogóle nie patrzę na swoje ciało, a czasami czuję się w nim wspaniale. A to wciąż przecież to samo ciało. Traktuje je trochę jak narzędzie, dzięki któremu osiągnęłam naprawdę niezwykłe rzeczy. To w końcu to ciało zaniosło mnie na szczyt najwyższej góry na świecie - Mount Everestu, daleko na "krańce świata" i w głęboko pod wodę. Żałuję, że nie byłam dla niego życzliwsza.

Podróże były też inspiracją do stworzenia razem z W.KRUK kolekcji perfum "Freedom". Czy zapach jest dla ciebie ważny?

Jest bardzo ważny. Myślę, że nie tylko dla mnie, ale też dla wielu osób. To jest coś, czego do tej pory nie byłam w stanie przywieźć ze sobą z "krańców świata". Opisuję rzeczywistość słowem, przywożę dźwięki, obrazy, ale nie mogłam przywieźć zapachu, więc postanowiłam zamknąć we flakonach cztery żywioły: powietrze, ogień, ziemię i wodę. Moje inspiracje żywiołami na język perfum przeniósł utalentowany perfumiarz – Jakub Pietrynka.

Dlaczego to właśnie żywioły stały się motywem przewodnim tej kolekcji?

Bardzo chciałam, żeby te cztery żywioły reprezentowały ważne i przełomowe momenty w moim życiu oraz miejsca, które mi się z tym kojarzą. Dla mnie powietrze to szczyt Mount Everestu. To też w pewnym sensie metafora tego, że każdy z nas może rozwinąć skrzydła. Ogień może być niszczący, ale też ciepły i otulający. To zapach, który był dla mnie nieoczywisty, a jednocześnie hipnotyzujący. Z kolei wody każdy z nas potrzebuje. Czasami musimy popłynąć z prądem, żeby dopasować się do istniejącej przestrzeni, ale to też kropla drążąca skałę, która może wiele zmienić. I ziemia, która jest bardzo energetyczna i wibrująca wieloma osobami oraz historiami.

Bardzo dużo podróżujesz. Trudno jest połączyć pasję z codziennością?

To nie jest proste, ale w ogóle bycie mamą nie jest łatwe. Znam wiele kobiet, które pracują w korporacjach niemal od świtu do nocy, a potem stoją zmęczone w korkach i czują się rozdarte. Chyba każda z nas ma podobnie. Ważne, żebyśmy przestały oceniać się nawzajem i były dla siebie wsparciem.

Co czujesz, gdy czytasz o tym, co dzieje się obecnie w naszym kraju? Mam na myśli opiekę ginekologiczno-położniczą.

Boję się, że gdy moja córka zajdzie w ciąże, zderzy się z tym czasem bezlitosnym i bezdusznym systemem, jednak czuję, że jako mama być może przyszłej mamy, mam w sobie dość siły i sprawczości, żebym mogła o nią zawalczyć. Niestety wiem, że nie każdy ma tę odwagę, dlatego zachęcam nas wszystkich, żebyśmy wspierali się wzajemnie.

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i potrzebujesz rozmowy z psychologiem, zadzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

Rozmawiała Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (20)