Martyna Wojciechowska: stworzyliśmy świat, w którym ciężko żyć

- Dla mnie psychoterapia to gamechanger. Zmieniła jakość mojego życia na lepsze! Jedyne, czego żałuję, to że podjęłam tę decyzję tak późno, bo oszczędziłabym sobie i wielu bliskim mi osobom cierpienia - mówi Martyna Wojciechowska w rozmowie z Hanną Borowską dla WP Kobieta.

Martyna Wojciechowska: stworzyliśmy świat, w którym ciężko żyćMartyna Wojciechowska
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | 2023 © Marta Wojtal, all rights reserved
76

Hanna Borowska, licealistka, laureatka projektu Her Story Fundacji Girls Future Ready: "Być silnym psychicznie". Jak bardzo ta definicja różni się od tej sprzed 20/30 lat?

Martyna Wojciechowska: Myślę, że zasadniczo idea siły psychicznej nie zmieniła się na przestrzeni lat. Zarówno kiedyś, jak i dziś ludzie chcieli, a czasem po prostu musieli być silni. Tyle, że 20 lat temu mało mówiło się o kosztach, które trzeba zapłacić za tę siłę, odporność i wytrzymywanie ponad miarę. W trakcie mojego dojrzewania, pokutowały takie sformułowania jak: "twardym trzeba być, nie miękkim", "nie maż się", "weź się w garść", "chłopaki nie płaczą". To zrobiło bardzo dużo złego całemu naszemu pokoleniu. Często mówiono, że trzeba być dzielnym i wytrzymać wszystko, a nie jest to prawda. 

Na szczęście dzisiaj jest trochę więcej przestrzeni, żeby mówić o tym, czym jest odporność psychiczna, a także, że kryzysu psychicznego może doświadczyć każdy z nas. W naszym życiu pojawiają się wyzwania, z którymi nie zawsze potrafimy sobie poradzić. Jesteśmy przebodźcowani, a młode pokolenie odczuwa to jeszcze bardziej. Nie mieliście czasu i szansy, żeby się do tego przystosować.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Pasja jest kobietą". Magda Łucyan i Katarzyna Górniak otwarcie o endometriozie. Jak choroba niszczy życie Polek?

Właśnie dlatego zaczęłaś promować trzy P: popatrz, posłuchaj, połącz?

- Tak, obecnie razem z Fundacją UNAWEZA i projektem "MŁODE GŁOWY. Otwarcie o zdrowiu psychicznym" skupiamy się na Pierwszej Pomocy dla Zdrowia Psychicznego. To trzy proste zasady – look, listen, link, czyli popatrz, posłuchaj, połącz. Zauważ, że ktoś przeżywa coś trudnego, zainteresuj się, wysłuchaj uważnie, bez oceniania, dawania rad i zadbaj, żeby otrzymał wsparcie. I każdy z nas, podkreślam – każdy! – może się nauczyć prostych zasad PPP, a tym samym uratować komuś życie.

A co w momencie, gdy młoda osoba doświadcza kryzysu psychicznego i prosi o pomoc swojego kolegę z ławki? Co zrobić, gdy rówieśnik potrzebuje wsparcia?

Pomoc i wsparcie rówieśnicze są bardzo ważne – warto, żeby młodzi byli wzajemnie uważni na siebie i czujni. Prostych zasad Pierwszej Pomocy dla Zdrowia Psychicznego można się nauczyć krok po kroku. Ale trzeci punkt to "Połącz" – w sytuacji trudnej pomóż znaleźć kogoś, kto ma więcej możliwości i zasobów, żeby wspierać. Oczywiście można zapytać, porozmawiać, być, wspierać, nie oceniać i czasem to wystarczy, ale w kryzysowych sytuacjach potrzebna jest chociaż jedna dojrzała, mądra osoba dorosła. Najlepiej, żeby tą osobą była mama lub tata, ale nie zawsze tak jest. Powiedzmy sobie jasno - czasem to właśnie rodzic, opiekun może być źródłem trudności.

Warto poszukać wtedy jakiegoś nauczyciela, trenera, może nawet sąsiada, tak naprawdę kogokolwiek, do kogo młody człowiek może mieć zaufanie. Często konieczna jest konsultacja u specjalisty. Kiedy dorastałam, pójście do psychologa było tematem tabu. Dzisiaj jest lepiej, ale wciąż zdarza się, że w szkole straszy się młodą osobę wysłaniem do psychologa, bo była "niegrzeczna", cokolwiek to znaczy, bo to sformułowanie już dawno powinno odejść do lamusa. Jakby rozmowa ze specjalistą była za karę. Czas to zmienić!

Jakich mogłabym użyć argumentów, które zachęciłyby mojego rówieśnika do skorzystania z takiej pomocy?

Powiedziałabym, że tak jak chodzisz do stomatologa na kontrolę czy leczenie zęba, tak przejrzenie czasem swojej głowy nie jest i nie powinno być powodem do wstydu. Zdrowie psychiczne to też zdrowie! Warto najpierw spróbować pójść do psychologa szkolnego i porozmawiać. To naprawdę są często mądre i życzliwe osoby. Od tego na pewno warto zacząć. Uspokoję też, że psychologa obowiązuje zasada poufności zawodowej.

W niektórych przypadkach - szczególnie u młodych osób w wieku rozwojowym – bywa, że potrzebna jest konsultacja psychiatry. Na wizytę do takiego specjalisty trzeba przyjść z osobą dorosłą, co czasami może stanowić kłopot, ale warto o tym otwarcie porozmawiać ze swoimi rodzicami, czasem poprosić psychologa o wsparcie w takiej rozmowie, jeśli rodzice z różnych powodów czują opory.

Niestety, w natłoku obowiązków i różnych zawirowań zdarza się, że prawa ucznia zostają naruszone, a fakt korzystania z pomocy specjalisty przestaje być tajemnicą. Jak radzić sobie z tą niepewnością? Czy nasze zwierzenia na pewno są bezpieczne?

Takie sytuacje są zawsze dla mnie powodem wielkiego smutku, bo oczywiście nie powinny mieć miejsca. Chciałabym, żeby wszyscy dorośli zachowywali się odpowiedzialnie i potrafili dochować tajemnicy. Jest to wasze prawo, prawo każdego młodego człowieka. Natomiast dopóki nie odczarowujemy sięgania po wsparcie, dopóty będzie to w nas wzbudzać niepotrzebne napięcia. Jeśli to komuś pomoże, chciałabym powiedzieć, że ja - zdobywczyni Korony Ziemi, czyli najwyższych gór na wszystkich kontynentach, osoba, która zrealizowała ponad 100 odcinków programu "Kobieta na krańcu świata", która nurkowała z rekinami, ukończyła najtrudniejszy rajd świata, czyli Dakar i robiła bardzo ekstremalne rzeczy w swoim życiu - ja też sięgałam i sięgam po pomoc psychologiczną. 

Dla mnie psychoterapia to gamechanger. Zmieniła jakość mojego życia na lepsze! Jedyne, czego żałuję, to że podjęłam tę decyzję tak późno, bo oszczędziłabym sobie i wielu bliskim mi osobom cierpienia.

Świat byłby odrobinę lepszym miejscem, gdyby każdy dorosły potrafił zmierzyć się ze swoimi problemami i pokazał nam odpowiedni przykład. Może wtedy nie czulibyśmy się tak samotni. Na szczęście istnieją miejsca, gdzie można szukać wsparcia, jak Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży – 116 111. Czy ten kontakt służy tylko w przypadku kryzysowych sytuacji? Czy jak czuję się samotna, też mogę zadzwonić?

Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży jest bezpieczną przestrzenią, przy czym warto zaznaczyć, że można nie tylko zadzwonić, ale też napisać. Niektórzy - zwłaszcza po doświadczeniu pandemii - wolą wysłać wiadomość tekstową. Prawda jest taka, że nie zawsze potrafimy ocenić, kiedy jest moment kryzysowy, z którym możemy sobie nie poradzić. Bo wydaje nam się, że jeszcze nad wszystkim panujemy i kontrolujemy, a potem, jeśli nie mamy wsparcia, kryzys może się drastycznie pogłębić i to w krótkim czasie. Dlatego zachęcam, aby nie bagatelizować sygnałów i w razie potrzeby dzwonić na 116 111, czyli Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. Niekoniecznie wtedy, gdy jesteśmy już na skraju wytrzymałości, bo można choćby napisać na czacie w każdym momencie.

Symptomów może być wiele i one mogą być zupełnie nieoczywiste. Na przykład osoba zwykle bardzo żywiołowa może stać się nagle milcząca, ale paradoksalnie czasem występuje też hiperaktywność. To może być przedłużający się stan smutku, zmiany apetytu, brak motywacji do życia oraz zapału i chęci do wypełniania codziennej rutyny albo słaba koncentracja lub problemy ze snem. Symptomy mogą być także pozornie niezauważalne - nawet dla nas samych. Przecież tak często się słyszymy, że mamy być "dzielni", że myślisz sobie "a może przesadzam?" Pamiętajmy, że wcale nie musimy być dzielni i silni, że warto być na siebie uważnym i podchodzić do siebie z życzliwością oraz czułością. 

Tak jak podkreślają eksperci, którzy tworzą projekt MŁODE GŁOWY - należy być wrażliwym na innych i zauważać u kolegi czy koleżanki zmiany w zachowaniu. Tak po prostu szczerze spojrzeć w oczy oraz zapytać: "Słuchaj, czy jest coś, co cię martwi? Czy jest coś, w czym mogę ci pomóc i wesprzeć?". Ale tak samo zwracajmy uwagę na samych siebie i nie bagatelizujmy zmian w naszym własnym zachowaniu.

Projekt MŁODE GŁOWY uczy m.in. jak budować niezależność emocjonalną, autonomicznie od wsparcia naszych opiekunów, którzy nie zawsze są w stanie nas zrozumieć, często próbują narzucić swoje rozumowanie. Nie jest ono nieprawidłowe, ale często nieadekwatne do naszych współczesnych dylematów. 

Rodzicielstwo to nie jest łatwa sprawa. My też żyjemy po raz pierwszy i każdy z nas ma prawo popełniać błędy. Ja sama w swym doświadczeniu macierzyństwa miałam taki moment, że usiadłam naprzeciwko mojej córki Marysi i ją przeprosiłam. W wielu sytuacjach "chciałam dobrze" i sądziłam, że robię coś najlepiej na świecie, ale myliłam się. Zrozumiałam, że przede wszystkim my dorośli powinniśmy pytać czego nasze dzieci potrzebują od nas i jak możemy je wspierać, zamiast zasypywać młodych złotymi radami i opowiadaniem, jak to było za naszych czasów, bo świat, który was otacza jest zupełnie inny od tego, w którym my dorastaliśmy. Mieliśmy zupełnie inne wyzwania, zdecydowanie mniej bodźców. Co ja mogę wiedzieć o tym jak to jest być dzisiaj nastolatką?!

Weźmy pod lupę chociażby doświadczenie hejtu, tak często bagatelizowanego przez dorosłych. Kiedy my się kłóciliśmy, zostawało to w bardzo wąskim gronie - w ramach jednej klasy, może szkoły czy podwórka. Dziś wiadomości, zdjęcia czy niefortunne nagrania video roznoszą się z prędkością światła i mogę sobie tylko wyobrażać jakie to jest ogromne obciążenie dla młodych. To jest coś, czego dorośli, dorastając w innym otoczeniu, często nie rozumieją i dają rady w stylu: "nie przejmuj się, jutro wszyscy o tym zapomną", co jest bzdurą, bo internet działa inaczej. Dlatego raczej zaciekawiam się światem mojej szesnastoletniej córki Marysi, zamiast mądrzeniem się, ile wiem o życiu. I zachęcam do tego wszystkich rodziców.

Apeluję więc do mojego pokolenia - dzisiaj rodziców dorastających dzieci, aby nie bagatelizować żadnych sygnałów i nie próbować mierzyć wyzwań naszych dzieci swą własną miarą. Słuchajmy więcej niż mówmy. Zwróćmy uwagę na to młode pokolenie. Uważam, że jesteście wspaniali, mądrzy i wrażliwi. Potraficie mówić o rzeczach, o których my nie wiemy nawet jak zacząć. Myślę, że dużo możemy się od was nauczyć, a tylko razem możemy rzeczywiście zmieniać ten świat na lepsze. 

Martyna Wojciechowska
Martyna Wojciechowska © Materiały prasowe

Zwłaszcza, że wielu młodych ludzi czeka na tę rozmowę z rodzicami – moment, w którym relacja przestanie opierać się wyłącznie na podziale - dziecko i rodzic, a zacznie przypominać prawdziwą wspólnotę, jedną drużynę. Do tego jednak potrzebne jest zaangażowanie obu stron.

Jako dorośli myślimy, że jeśli czegoś nie wiemy, to odbierze nam to rodzicielskiego autorytetu. Zdarza się, że rodzice nie dają młodemu człowiekowi przestrzeni, ponieważ są przekonani, że wszystko wiedzą najlepiej. Wynika to również z lęku – obawiają się utraty swojej szczególnej pozycji. Chciałabym namówić ich do tego, żeby nie odczuwali strachu przed przyznaniem się do niewiedzy, a także nauczyli się przepraszać. Każdy dzień jest dobry, aby zacząć zmieniać tę naszą relację i otworzyć się na nowe. 

Wspomniałaś o hejcie, z którym musimy się mierzyć. Jednak wydaje mi się, że jest to szczyt góry lodowej. Dochodzi do tego cała fala informacji, ciągła niepewność, mnóstwo pomysłów na życie i presji z każdej strony. Jak mamy się nauczyć żyć z niepewnością, dezinformacją, a także możliwościami?

Ścieżki, którymi podążaliśmy i wybory, których mogliśmy dokonywać, były bardzo ograniczone. Z jednej strony to sprawiało, że nie czuliśmy się tak wolni i marzyliśmy o tej mnogości wyborów, ale z drugiej strony nie powodowało, że ta presja była aż tak ogromna. Życia nie da się nauczyć bez doświadczania. Dorosłe osoby za wszelką cenę chciałyby uchronić młode głowy przed błędami, które oni popełnili. Tymczasem młodzi mogą pójść drogami, których my nie jesteśmy w stanie nawet przewidzieć, bo tak się ten świat może zmienić.

Pierwszy raz kształcąc młode pokolenie, my w ogóle nie wiemy tak naprawdę, do czego was przygotowujemy. Do jakiego świata was wychowujemy. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie zawodów, które będą za kolejnych 10, 20 czy 30 lat. Chciałabym żebyśmy zrozumieli te limity wynikające z tego, że ten świat zmienia się tak szybko, że nie wszyscy za nim nadążamy. To jest wyzwanie dla całej ludzkości.  

Myślę, że dzisiaj jest bardzo trudno być młodym człowiekiem. W imieniu swoim i wszystkich dorosłych mówię głośno "przepraszam!". Stworzyliśmy wam świat, w którym jest po prostu ciężko żyć, pełen presji, porównań, ciągłego pośpiechu, tak ciężko jest go objąć rozumem. Do tego wciąż toczą się wojny, borykamy się kryzysem klimatycznym. Naprawdę mnóstwo rzeczy nam nie wyszło. Nie wszystko niestety potrafimy naprawić i wiele rzeczy będzie w waszych rękach. To, o czym zapomnieliśmy i to, co może być czynnikiem, który będzie wprowadzał prawdziwe zmiany to wrażliwość, uważność na drugiego człowieka, empatia. Tych mojemu pokoleniu, a już szczególnie na rynku pracy, bardzo zabrakło. Staliśmy się więc społeczeństwem technokratycznym, nastawionym na wynik, z ideą ciągłego pracowania więcej i więcej. I ja rozumiem, że wy nie chcecie tak żyć. 

Wychodząc z domów nastawionych na wyniki i osiągnięcia, my, młodzi, musimy znaleźć w sobie odwagę, by coś zmienić. Nie zawsze najprostsza droga jest tą właściwą, a odkrycie siebie jest kluczowe, by świadomie kształtować własne życie. Czemu powinniśmy dążyć do spełniania swoich marzeń? 

Bo wszystko w życiu zaczyna się od marzeń! Często powtarzam, że warto mieć odwagę marzyć, ale też odwagę, żeby te marzenia realizować! Wierzę, że mamy jedno życie, dlatego chciałabym przeżyć je jak najpełniej. Dla mnie pasja i miłość powinny być nieodłączną częścią życia, bo to są uczucia, których człowiek nie potrafi opisać, a mimo to dogłębnie je czuje - te motyle w brzuchu, siłę i energię, zapał do działania. Tylko wtedy, gdy naprawdę coś jest prawdziwe, daje nam możliwość do zmieniania świata. Jeśli faktycznie kogoś kochamy, to możemy góry nie tylko zdobywać, ale razem je przenosić. Dla mnie życie bez tej głębi byłoby niepewne i niewystarczające. Nie chcę zmarnować szansy, którą dostałam. 

Nie potrafiłabym żyć tylko dla siebie, zajmować się przyjemnościami i odhaczaniem jakiś rubryczek w kategorii "mam". Uważam, że największym przywilejem w życiu jest mieć wpływ. Jest takie słowo influencer / influencerka, które się bardzo zdewaluowało na przestrzeni lat i dla niektórych zostało sprowadzone do sprzedawania swojej prywatności i różnych produktów na social mediach.

Jednak gdybyśmy wrócili do prawdziwego znaczenia słowa "influence" (mieć wpływ), okazałoby się, że to coś pięknego, bo daje możliwość kształtowania świata wokół nas. I to w odpowiedzialny sposób, dlatego razem z Fundacją UNAWEZA, projektem MŁODE GŁOWY i agencją DDOB rozpoczęliśmy akcję z okazji Światowego Dnia Zdrowia promując zasady PPP, do której dołączyło kilkuset twórców. A teraz planujemy również cykl warsztatów dla influencerów w temacie zdrowia psychicznego. To właśnie chcę robić w życiu – działać i realnie wpływać na rzeczywistość, która mnie otacza. Wierzę, że to jest moja misja. 

Zanim zrozumiałam, co chcę robić w życiu, próbowałam wszystkiego, co mogłam. Nie każdy musi iść tą drogą, ale dla mnie ten etap doświadczania i szukania siebie był bardzo ważny. Był też trudny, czasem bolesny, bo oznaczał też wiele porażek i zawodów. To nie jest tak, że przeszłam to życie bez łez i upadków na kolana. Czasem naprawdę nie wiedziałam, jak się podnieść. Ostatecznie odnalezienie tego sensu, powołania, przeznaczenia jest czymś wspaniałym. To jest taki moment, kiedy rzeczywiście czujemy, że żyjemy pełnią życia. Ja się czuję najszczęśliwszą osobą na świecie. I nie da się tego ani zważyć, ani zmierzyć, bo to bardzo osobiste doświadczenie.

Trzeba zdobyć się na ciekawość, którą oferuje nam świat i jednoczenie odważyć się sięgnąć po to szczęście. Prawda?

Ciekawość to najpiękniejsza cecha każdego człowieka. Bez tej ciekawości do jest dalej, głębiej, co jest za zakrętem, nie byłoby postępu ludzkości. No więc rodzimy się z naturalną ciekawością, bo przecież każde dziecko chce się przekonać co będzie, jeśli wsadzi palec do ognia. A potem słyszy: "Nie ruszaj, zostaw, siadaj, uspokój się". W domu, w szkole, w pracy zaczyna się "temperowanie", bo wtedy łatwiej nad ludźmi zapanować. A ja marzę żebyśmy pozwolili dzieciom i sobie samym na ciekawość, krytyczne myślenie i spontaniczność.

A co do odwagi - wiesz, zwykłam mawiać, że odwaga to jest kwestia decyzji. Rodzimy się z różnymi zasobami. Jedni mają to coś, co ich pcha przez najtrudniejsze wyzwania i potrafią w każdej sytuacji się podnieść. Są takie osoby, które mają mniejsze zasoby i to też trzeba wziąć pod uwagę. Natomiast gdybyśmy zastanowili się, że jednak większość rzeczy w życiu jest kwestią decyzji, to moglibyśmy kompletnie zmienić perspektywę. No więc ja nauczyłam się, że podejmuję decyzję i to robię. Czy się boję? Oczywiście, nie raz. Ale i tak to robię. I czuję wtedy wolność wyboru i sprawczość. Czy czasem podejmuje złe decyzje? Czy zdarza mi się coś schrzanić? Jasne. Tylko, że przestałam tak bardzo analizować wszystkie ścieżki, którymi nie poszłam, bo w rzeczy samej życie toczy się dokładnie tu i teraz. Nie w przeszłości i nie w przyszłości, tylko teraz.  Zrozumiałam też, że ja naprawdę w życiu nic nie muszę, poza tym, że dane jest nam wszystkim umrzeć. Poza tym wszystko może być kwestią mojego wyboru.

Martyna, szybka decyzja: być czy mieć? 

Zawsze być. Sama idea posiadania nigdy nie była dla mnie ważna. Stała się dodatkowym bonusem tego, co robiłam. Smutno mi jest patrzeć na ludzi, którzy mają naprawdę dużo i w ogóle nie są szczęśliwi z tego powodu. 

Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, ale brak tych pieniędzy potrafi szczęście odebrać, więc sugerowałabym zdrowy rozsądek. Na koniec dnia tylko relacje z ludźmi i przeżyte momenty nadają mojemu życiu prawdziwy sens. Nie chcę brzmieć jak ciocia Martyna, która wygłasza złote rady, ale odbierając dyplomy, nagrody, doświadczając zaszczytów i uścisków dłoni, za swój największy sukces życiowy uważam zbudowanie wspaniałego grona ludzi, którzy mnie otaczają.

Hanna Borowska jest laureatką programu Her Story Fundacji Girls Future Ready. Dzięki aplikacji do programu wzięła udział w trzymiesięcznym mentoringu z szefową redakcji WP Kobieta, Patrycją Ceglińską-Włodarczyk. Efektem wspólnej pracy jest powyższy wywiad.

Wybrane dla Ciebie

Taki rozmiar butów noszą polskie gwiazdy. Cichopek jest "rekordzistką"
Taki rozmiar butów noszą polskie gwiazdy. Cichopek jest "rekordzistką"
Zasiej zamiast trawy. Szybko sobie podziękujesz
Zasiej zamiast trawy. Szybko sobie podziękujesz
Już paraduje w najmodniejszych butach. Biją na głowę zwykłe baleriny
Już paraduje w najmodniejszych butach. Biją na głowę zwykłe baleriny
Gdzie wyrzucić zużytą folię? Łatwo o błąd
Gdzie wyrzucić zużytą folię? Łatwo o błąd
Czym są "hip dips"? Wiele kobiet chce je ukryć
Czym są "hip dips"? Wiele kobiet chce je ukryć
Niedziela Palmowa 2025. Czy obecność w kościele jest obowiązkowa?
Niedziela Palmowa 2025. Czy obecność w kościele jest obowiązkowa?
Są razem od ponad 20 lat. Długo wzbraniali się przed wspólną pracą
Są razem od ponad 20 lat. Długo wzbraniali się przed wspólną pracą
Poszukaj w piwnicy. Tyle można na nim dziś zarobić
Poszukaj w piwnicy. Tyle można na nim dziś zarobić
Tak ubrana wyszła na ulicę. Julia Szeremeta ma smykałkę do mody
Tak ubrana wyszła na ulicę. Julia Szeremeta ma smykałkę do mody
Zakazana dla "sercowców". Polacy się nią zajadają
Zakazana dla "sercowców". Polacy się nią zajadają
Stanęła przed kamerami w mistrzowskiej stylizacji. Prawdziwa petarda
Stanęła przed kamerami w mistrzowskiej stylizacji. Prawdziwa petarda
Spryskaj działkę. Kleszcze uciekną co do jednego
Spryskaj działkę. Kleszcze uciekną co do jednego