Martyna Wojciechowska wspiera ciężko chorą Sarę. "Dramatyczne zmagania o życie"

Jeden wpis na Facebooku może uczynić mnóstwo dobrego. Tak może być i w tym przypadku. Martyna Wojciechowska dołączyła do osób, które walczą o pomoc dla 6-letniej Sary. Dziewczynka zmaga się ze złośliwym nowotworem i już tylko wsparcie internautów może dać jej nadzieję na to, że wyzdrowieje.

Obraz
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Magdalena Drozdek

- Jeszcze niedawno Sara się tak pięknie uśmiechała, dziś znów walczy o życie – pisze Martyna Wojciechowska na swoim profilu na Facebooku.

- Razem z Przylądkiem Nadziei potrzebujemy jeszcze tylko 95 tys. zł. Udało się już uzbierać astronomiczną kwotę na terapię ostatniej szansy w niemieckiej klinice Greifswald, ale jeszcze trochę brakuje. (..) Ta wspaniała, silna dziewczyna bardzo potrzebuje teraz ludzi dobrej woli... Dziękuję każdemu Was za wsparcie – czytamy.

Dziennikarka i podróżniczka zaapelowała do internautów o pomoc dla 6-latki i na odzew nie musiała długo czekać. Jej post rozszedł się jak wirus w sieci.

- Ta historia, dosłownie, zmiotła mnie z powierzchni moich "bardzo dużych problemów". Wsparłam, kibicuję, posłałam dalej z niedowierzaniem, że w kraju, w którym z taką zaciętością, zapiekłością i ideologią walczy się o życie nienarodzone, to już kilkuletnie "wypada z procedury" – pisze jedna z kobiet.

- Wraz z moją córką, też Sarą, miałyśmy okazję poznać Sarę i jej mamę będąc w Przylądku. To było w marcu 2016 roku. Pamiętam jej buźkę i uśmiech mimo tak trudnych chwil. Wspaniała dziewczynka, dzielna mama! Życzyliśmy sobie przede wszystkim zdrowia i powrotu do domu. Sarka wróci do domu. Walczy tak długo, jest tak silna! Na pewno się uda zebrać potrzebną kwotę. Z całego serca jesteśmy z wami! – komentuje inna.

Obraz
© siepomaga.pl

W obliczu śmierci dziecka

- Sara mdlała w moich ramionach. Kolejne chemie paliły żyły, a rak w najbardziej okrutny sposób demonstrował swoją potęgę. Były dni, kiedy już tylko morfina pomagała ukoić jej ból – pisze mama Sary na stronie fundacji SiePomaga. - Cztery miesiące temu Sara powinna była rozpocząć terapię przeciwciałami – ostatni etap leczenia po operacji wycięcia guza. Uderzyłyśmy jednak w gruby mur, na którym napisane było “biurokracja”. W Polsce nie została zakwalifikowana na immunoterpię, bo "wypadła z protokołu". Jest po dwudziestej chemii w swoim życiu – tej podtrzymującej. Nowotwór może zaatakować w każdej chwili. Teraz przeciwnikiem jest nie tylko rak, ale też czas - jeśli dojdzie do wznowy, Sara umrze - opowiada.

Zaczęło się na początku października 2015 roku. Sara źle się czuła – była blada jak ściana, bolał ją brzuch, zaczynała słaniać się na nogach. Mama zawiozła ją do lekarza.

- Kiedy lekarz spojrzał na monitor podczas USG, prawie zemdlał. Na monitorze widać było guz zajmujący trzy czwarte brzuszka Sary. "Jest źle. Guz ma 14 cm" – tyle zdołał z siebie wydusić. Potem w milczeniu wypisywał skierowanie na hematologię – na badanie, po którym nie było już złudzeń, po którym onkologia stała się właściwie naszym domem.
Mama Sary wspomina, że lekarze kazali jej przygotować się na śmierć dziecka.

- Wpadałam w histerię – gdy usłyszałam diagnozę, zamknęłam się w łazience i wyłam z rozpaczy. Nie chciałam, żeby Sara widziała mnie w takim stanie. I tak była przerażona. Przy niej płakałam tylko w nocy, kiedy spała, bo gdy widziała, że ja jestem silna, w sobie też odnajdowała resztki sił – opisuje.

Sara przeszła tak wiele, ale jest nadzieja, że będzie mogła jeszcze normalnie żyć. Immunoterapia dostępna jest w klinice w Greifswaldzie w Niemczech. Kosztuje ponad 300 000 euro. Jej mama, jak sama przyznaje, dziś płacze nie z bólu, a z bezsilności, bo to, czy jej dziecko będzie żyło, zależy od czasu i pieniędzy.

Udało się już zebrać ponad 800 tys. złotych. Brakuje niewiele. Pomóc można, wchodząc na stronę zbiórki dla Sary: https://www.siepomaga.pl/saranowak.

Wybrane dla Ciebie

"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
Jak często powinniśmy się kąpać? Lekarka stawia sprawę jasno
Jak często powinniśmy się kąpać? Lekarka stawia sprawę jasno
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni