Blisko ludziMarzyła o tym Weronika Rosati, Izabella Miko. Jej się udało. Józefina podbija Hollywood

Marzyła o tym Weronika Rosati, Izabella Miko. Jej się udało. Józefina podbija Hollywood

- Byłam przerażona i do ostatniej chwili nie wiedziałam, czy podejmuję dobrą decyzję – mówi Józefina Siwko w rozmowie z WP Kobieta. Molestowanie młodych dziewczyn na castingach, niedwuznaczne propozycje od producentów, ale też ogromny sukces. Jej historia pokazuje, że droga do sukcesu jest wyjątkowo kręta.

Marzyła o tym Weronika Rosati, Izabella Miko. Jej się udało. Józefina podbija Hollywood
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Magdalena Drozdek

08.03.2018 | aktual.: 08.03.2018 16:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

*Magda Drozdek: Gdy przeczytałam pierwszy raz o tobie, pomyślałam: idealny przypadek "american dream". *
*Józefina Siwko: *I tak, i nie. Zgadzam się z tym, że Ameryka daje więcej możliwości. Wyjeżdżając, kompletnie o tym nie myślałam. Byłam przerażona i do ostatniej chwili nie wiedziałam, czy podejmuję dobrą decyzję. Ryzyko było bardzo duże. Ale od początku powiedziałam sobie, że będę pracować najciężej, jak jest to możliwe i że skoro dostałam od losu taką możliwość, nie mogę tego zmarnować. Rynek amerykański jest nadal filmowym liderem na świecie. Jest bardziej otwarty na nowe twarze i talenty, a edukacja filmowa jest na najwyższym poziomie. To nie jest jednak tak, że można tu przyjechać i wszystko będzie ci podane na talerzu. Łatwo nie jest nigdzie. To, co widzimy w tych wszystkich historiach znanych osób, to wierzchołek góry lodowej nazywany "sukcesem". A cała ta góra składa się przede wszystkim z potu, krwi i morza wylanych łez. Ja jestem w trakcie budowania swojej góry, dlatego każde, nawet najmniejsze osiągnięcie staram się doceniać i czerpać z tego energię na nowe wyzwania.

Twój film zakwalifikował się do oficjalnej selekcji festiwalu w Cannes. To jest wiadomość, którą można drukować na plakatach. A Polacy cię jeszcze nie znają.
Tak, mój film jest w oficjalnej selekcji filmów krótkometrażowych w Cannes. "Laundry Card" dostało sporo różnych nagród. Razem z pozostałymi twórcami byłam finalistką na Hollywood International Moving Pictures Film Festival, Los Angeles Short Awards. Udało mi się zdobyć nagrodę dla najlepszej aktorki podczas Actors Awards (Best Performance of Fest) czy The NYC Indie Film Awards. Naprawdę nie sądziłam, że tak skromna produkcja może zostać tak bardzo doceniona. Tym bardziej że w czasie nagrywania nadal jeszcze byłam studentką szkoły teatralnej. Nagrody te tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że czasem musimy się bardziej słuchać serca niż rozumu i ryzykować w życiu.

Obraz
© Instagram.com

*Twój debiutancki opowiada o młodej dziewczynie. Historia podobna do twojej. Trenuje, walczy ze swoimi słabościami, nie może odpuścić. Jak wyglądała praca nad filmem? *
Do tej pory była to najbardziej stresująca rzecz, jakiej kiedykolwiek się podjęłam. Bycie producentem oraz aktorem jest niezwykle ciężkie i wymaga od ciebie zupełnej wyłączności. Jednak takie były wymagania mojej szkoły. Udało mi się poznać i pracować z mnóstwem wspaniałych ludzi, którzy byli dla mnie bardzo dużą opoką i wsparciem w tym całym procesie. Trudno było pogodzić codzienne zajęcia na uczelni z pracą nad filmem. Do ostatniego momentu negocjowałam lokalizacje, wynajem całego sprzętu, casting pozostałych aktorów czy nawet catering. To było czyste szaleństwo! Los Angeles pomimo tego, że jest stolicą filmu, jest również miastem, gdzie najciężej jest cokolwiek nakręcić. Wymagają od ciebie miliona zezwoleń - a wizyta policji na planie jest standardem. Moja teczka ze wszystkimi papierami ważyła chyba tonę.

*Ten debiut otworzył ci drogę do świata filmu. Masz okazję współpracować z Molly Conners. Producentka, dla której pewnie wielu chciałoby pracować. Współprodukowała oscarowego "Birdmana", "Psy mafii", "System". *
Molly jest wspaniałą osobą zarówno w pracy, jak i prywatnie. To kobieta stworzona do pracy z ludźmi, a jej sukcesy filmowe mówią same za siebie. Jest ona na pewno jedną z moich największych inspiracji, a możliwość pracy u jej boku jest czymś niewiarygodnym. Molly również bardzo liczy się z moim zdaniem. W pracy dostajemy bardzo dużo różnych scenariuszy, ja zazwyczaj jestem pierwszą osobą, która wyraża swoją opinię na temat tekstów, które mają największy potencjał. Mówię, czy warto w coś zainwestować. Gdy tylko przyjechałam do Nowego Jorku, towarzyszyłam Molly na planie filmu "Like Father", którego premiery możemy się spodziewać już w czerwcu. Główne role grają w nim Kristen Bell, Seth Rogen oraz Kelsey Grammer.

*I pomyśleć, że chciałaś być prawnikiem. *
To prawda. Uczyłam się prawa niecałe 3 lata. Nie było mi źle, ale czułam, że tam nie pasuję. Wiedziałam, że zmierzam w złym kierunku. Nie widziałam siebie w tym zawodzie, chociaż było to bardzo bezpieczne wyjście. Ja chciałam coś zmienić w swoim życiu, bo inaczej byłabym nieszczęśliwa. Ale decyzja należała tylko i wyłącznie do mnie. Nawet nie wiesz, jak ciężko było zrobić ten pierwszy krok.

Obraz
© Instagram.com

Ale żeby od razy wyjeżdżać do Stanów? Skąd ten pomysł?
Była to najbardziej nieplanowana decyzja w moim życiu. Wyjechałam z rodzicami do Nowego Jorku na wakacje. Nie powiedziałam im, ale poszłam na przesłuchanie do jednej ze szkół filmowych. Wcześniej widziałam plakaty z ogłoszeniem o naborze i stwierdziłam w końcu, że nie mam nic do stracenia.

Wyobrażam sobie reakcję twoich rodziców na słowa "kochani, jadę do Stanów". I do tego praca aktorki. Musieli być przerażeni i zszokowani jednocześnie?
Właśnie tak było. Jakoś musiałam im powiedzieć, że to jest dobra i właściwa decyzja, a przecież sama nie byłam do końca przekonana i nie miałam za wiele racjonalnych argumentów. Po kilku tygodniach kłócenia się i wielogodzinnych dyskusjach udało mi się przekonać rodziców, żebym wyjechała sama z Polski. Bez wsparcia rodziców na początku na pewno nie dałabym rady. Mam to ogromne szczęście mieć taką, a nie inną rodzinę. Wydaje mi się, że pomógł mi konkretny plan działania. Wiedziałam doskonale, po co tutaj przyjeżdżam i co muszę zrobić, żeby osiągnąć swój cel. I rodzice też to widzieli.

*Jak wyglądały twoje pierwsze miesiące w Stanach? *
Na początku zajmowałam się tylko nauką. Miałam zajęcia od poniedziałku do piątku, od rana do 21. W weekendy próby. Czasu nie miałam na nic innego. Później w kolejnym semestrze tych zajęć było odrobinę mniej, co pozwalało mi trochę dorabiać w wolnym czasie. Grałam w teledyskach, etiudach, spektaklach teatralnych. Moja sytuacja finansowa na pewno nie była łatwa. W żadnym razie nie czułam się poszkodowana. Wręcz przeciwnie, w końcu realizowałam swoją drogę do marzeń.

Miałaś chwile, w których myślałaś: "kurczę, wracam do Polski. Co ja tu robię?"
Przez pierwsze miesiące miałam takie myśli co chwilę. Czułam się niezwykle zagubiona. Nie znałam nikogo. Moja rodzina i wszyscy przyjaciele mieszkają w Polsce. Ten świat nie był mi jeszcze znany, a życie tutaj jest zupełnie inne, dużo szybsze. Wiesz, dzień wolny od pracy to abstrakcja. Każdy myśli, że konkurencja nie odpoczywa i wyprzedza cię za plecami. I to motywuje człowieka do działania. Stawiasz sobie poprzeczkę bardzo wysoko.

Hollywood żyje od miesięcy akcją #metoo. Po rozdaniu Oscarów pojawiły się głosy, że akcja niewiele dała, bo wielu aktorów/producentów dalej działa w show-biznesie. Zastanawiam się jak ty, młoda aktorka, widzisz Hollywood po #metoo i Time's Up. Coś się zmieniło?
Hollywood od dawna rozpaczliwie wołało o pomoc i dzięki takim akcjom, jak właśnie #metoo czy Time’s Up, w końcu coś zaczęło się zmieniać. To na pewno wielki krok dla wszystkich kobiet w filmie. Jednak długa jeszcze droga przed nami.

Obraz
© Instagram.com

Salma Hayek, Reese Witherspoon, Emma Watson i inne gwiazdy często powtarzają, że mówią o molestowaniu głośno, bo nie chcą, by inne dziewczyny przez to przechodziły. Problem jest poważny. Dotyczył kiedykolwiek również ciebie?
Chodząc na castingi po ukończeniu szkoły spotykałam się z tym, że składano mi dwuznaczne propozycje. Moim koleżankom również. Zwykle nie się one dosłownie, ale szybko można się zorientować, o co chodzi. Miałam propozycje takich "spotkań" na samym początku. Pamiętam, że nie wiedząc dokładnie, jak to wszystko się odbywa, zgodziłam się na spotkanie. Następnego dnia jadąc pod wskazany adres, długo się zastanawiałam, dlaczego moje "przesłuchanie" nie odbywa się w studiu, tylko w prywatnym mieszkaniu. Kiedy dojechałam na miejsce, nie byłam w stanie wyjść z samochodu. Zadzwoniłam do znajomego, też aktora, i opowiedziałam mu o wszystkim. Kazał mi od razu stamtąd uciekać. Przecież to typowa historia: łóżko za rolę. Takie rzeczy się dzieją, są krzywdzące, a my często nie potrafimy się zachować i to jest prawda. Ja miałam dużo szczęścia – dużo więcej niż niektórzy z moich znajomych.

Dalej pokutuje przekonanie, że młoda dziewczyna w Hollywood jest jak bezbronna owieczka wśród wilków. Mówiłaś w jednym z wywiadów, że czasem trudno odróżnić casting od "castingu", na którym nie szanuje się kobiet.
Dziewczyny muszą liczyć się z tym, że są oceniane jako produkt, który producent stara się sprzedać. Tak też na ciebie patrzą i nieraz komentarze na temat twojego ciała mogą być bardzo przykre. Jedna z moich bliskich znajomych miała praktycznie role w kieszeni, kiedy na kilka dni przed zdjęciami zadzwoniła do niej produkcja mówiąc wprost, że znaleźli kogoś z większym biustem. I takie rzeczy się dzieją codziennie.

Mimo wszystko Hollywood dalej jest pociągające dla początkujących aktorów i aktorek. Możemy o Weinsteinie i podobnych mu jeszcze długo mówić.
Robiąc karierę tutaj, trzeba być silnym i odpornym psychicznie. Jestem oceniana codziennie. To jest część zawodu, nie da się tego obejść w żaden sposób. Masz być wrażliwa, jako aktorka, ale z drugiej twarda na to, co mówią o tobie inni.

Obraz
© Instagram.com

Hollywood jest jak narkotyk?
Przyciągają mnie tutaj możliwości rozwoju i kariery. Największą lekcją, jakiej się to tej pory nauczyłam to na pewno to, że nie muszę czekać, aż ktoś mi zaproponuje pracę, aż będzie mną zainteresowany. Pokazałam, że przede wszystkim potrafię sama zadbać o swoje interesy. Jeszcze parę lat temu roześmiałabym się w twarz osobie, która powiedziałaby mi, że mój debiutancki film będzie zdobywał nagrody w Stanach. A teraz wiem, że wszystko jest możliwe i wystarczy dobry plan na siebie. Teraz nie nazywam swoich marzeń – marzeniami. To są moje przyszłe realizacje!

Ameryka to już twój drugi dom? Myślisz o tym, żeby wrócić do kraju?
Gdy tylko mogę, to wracam do Polski. Wiesz, dopiero jak wyjdziesz z kraju, to zaczynasz go doceniać. Przynajmniej ja tak uważam. Nigdy nie ukrywałam swojego pochodzenia. Jestem dumna z tego, że jestem Polką. Uwielbiam wracać do kraju i to zawsze będzie dla mnie ten właściwy dom. Ale Ameryka staje się powoli ważną częścią mojego życia. Zarówno Nowy Jork, jak i Los Angeles nauczyły mnie samodzielności, poczucia własnej wartości. Przeżyłam tu największe triumfy, jak i najcięższa upadki.

*Jakie masz teraz plany na najbliższe miesiące? *
Teraz przede mną kolejne pokazy mojego filmu. Codziennie pracuję w Kaufman Astoria Studios w Nowym Jorku i mam ręce pełne pracy. Pod koniec kwietnia rozpoczynamy z Molly zdjęcia do kolejnego filmu. Kręcimy w Hamptons, ulubionym miejscu nowojorczyków. Mam tyle szczęścia, że dostaję różne propozycje nowych projektów. W moim życiu co chwilę coś się zmienia. I to chyba o to właśnie chodzi?

Komentarze (143)