Odwiedził Pszoniaka tydzień przed śmiercią. "Rak był bezlitosny"
Był artystą pełnym pasji, ironii i odwagi. Do końca życia walczył z chorobą. 19 października 2025 roku mija pięć lat od śmierci Wojciecha Pszoniaka. – Pragnął sakramentów, ale i rozmów. Jedna z nich, na dwa tygodnie przed śmiercią, trwała kilka godzin – mówił ks. Andrzej Luter, przyjaciel i powiernik.
Wiadomość o śmierci Wojciecha Pszoniaka wstrząsnęła światem kultury. Widzowie zapamiętali go przede wszystkim z niezapomnianych ról w "Ziemi obiecanej", "Korczaku" czy "Dantonie". Był aktorem, który potrafił przenikać w głąb ludzkiej natury i wyrażać ją z niezwykłą prawdą. Dziś, pięć lat po jego odejściu, wciąż pozostaje wzorem artysty, który – mimo bólu i słabości – nie przestał być ciekawy świata.
Wojciech Pszoniak - aktor z duszą filozofa
Wojciech Pszoniak przeszedł chemioterapię i operację. "Zgłosiłem się do mojego przyjaciela Witolda Rużyłły, profesora kardiologa w klinice w Aninie, żeby zbadał mi serce. Witek wielokrotnie mnie ratował. "Coś jest nie tak", powiedziałem, a on wysłał mnie na prześwietlenie płuc. Okazało się, że między aortą a sercem jest narośl" - opowiadał w książce "Pszoniak. Fragmenty".
Wydawało się, że wygrał z chorobą. Niestety, rak powrócił. Okazało się też, że istniało inne zagrożenie, którego aktor nie był świadomy.
Oni odeszli w 2020 roku
"Po drodze objawiło się jeszcze dodatkowe zagrożenie, o którym nikt mi nie powiedział. Ten nieco zmniejszony guz dotykał nerwu odpowiedzialnego za głos. Profesor Orłowski przyszedł do mnie po operacji i zapytał, jak się czuję. Wydawało mi się, że prawie odkrzyknąłem: "Bardzo dobrze panie profesorze, czuję się dobrze!". I wtedy zobaczyłem w jego oku łzy radości, tej ludzkiej, prawdziwej, nie zawodowej. Kiedy uświadomił mi, że była groźba, że stracę głos, powiedziałem, że nawet gdyby wyciął mi parę milimetrów więcej, to zagrałbym dla niego pantomimę. Zaprzyjaźniliśmy się i dopiero po paru latach profesor przyznał się, że musieli dać mi morderczą dawkę chemii, nie było wyjścia. Stwierdził, że zniosłem to lepiej niż niektórzy katar" - opisywał.
Mimo to Pszoniak nie poddawał się – wciąż planował nowe projekty, uczył studentów Akademii Teatralnej i nagrywał audiobooki. Ostatnim z nich były Baśnie Jana Christiana Andersena w ramach Teatru Czytania.
– Szybko się męczył, robił przerwy i denerwował się na siebie za tę słabość, ale nie przepuszczał najmniejszego potknięcia – wspominała Małgorzata Terleckiej-Reksnis
Dla wielu był artystą, który łączył intelekt i emocje, patos i ironię. – Przy nim patos i ironia szybko splatały się ze sobą. Były świadectwem jego mieniącego się zaangażowania w życie, jego inteligencji. Wojtku, bardzo mi będzie ciebie brak – mówił Olgierd Łukaszewicz (cytat za Polskim Radiem 24).
Siła w duchowości
Choć ciało słabło, Pszoniak coraz mocniej skupiał się na duchowości. W ostatnich tygodniach życia towarzyszył mu ksiądz Andrzej Luter, przyjaciel i powiernik.
– Bywałem u niego w ostatnich tygodniach, dniach i godzinach życia. Pragnął sakramentów, ale i rozmów. Jedna z nich, na dwa tygodnie przed śmiercią, trwała kilka godzin - mówił.
- Tydzień później odbyło się kolejne spotkanie, ale to już takie bardziej milczenie. I bezradność. Wielki aktor nie mógł powiedzieć już nic, każde słowo przychodziło mu z trudnością – opowiadał duchowny na łamach "Więzi". – Ten cholerny rak, już nawet nie wiem czego – na końcu wydawało się, że wszystkiego – był bezlitosny – dodał.
Wojciech Pszoniak zmarł 19 października 2020 roku w wieku 78 lat. Do końca zachowywał pogodę ducha i godność, nawet gdy choroba odbierała mu siły. – Wojtek mówił, że jest gotowy na śmierć – zdradził Andrzej Seweryn w rozmowie z RMF FM. Ostatnie miesiące życia aktor spędził w domu, pod troskliwą opieką żony Barbary, z którą był przez ponad 40 lat. Odwiedzali go również przyjaciele.
Ostatnie godziny życia Pszoniak spędził sam w szpitalu. To był szczyt pandemii, gdy, jak podkreśliła Małgorzata Terlecka-Reksnis, autorka książki "Pszoniak. Fragmenty", "obowiązywał stan bezwzględnej izolacji oraz nakaz kwarantanny dla wszystkich osób, które miały z nim kontakt".
Czytaj także: Zostawił dla niej żonę. Po 18 latach się rozstali
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl