Mateusz Morawiecki chce bronić praw kobiet. Zapowiada politykę "zero tolerancji"
Mateusz Morawiecki zapowiada zmiany w kwestii łamania w Polsce praw kobiet? Sporą część swojego wtorkowego exposé poświęcił takim kwestiom, jak przemoc domowa czy zjawisko szklanego sufitu. Poruszanie tych kwestii już podczas pierwszego wystąpienia premiera może sugerować, że rząd Prawa i Sprawiedliwości wreszcie na poważnie zajmie się sytuacją kobiet w naszym kraju.
12.12.2017 | aktual.: 12.12.2017 17:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Zero tolerancji dla maltretowania kobiet – deklaruje z mównicy sejmowej Mateusz Morawiecki. Premier zapowiada skuteczniejszą walkę ze zjawiskiem przemocy domowej. – Nie może być tak, że ofiara spotyka swojego oprawcę na sali sądowej przez kilka lat z powodu opieszałości sądów – dodaje.
Ale to nie jedyna kwestia dotycząca łamania praw kobiet, którą Morawiecki porusza w swoim exposé. – Każda kobieta zasługuje, by rodzić w godnych warunkach – mówi premier i postuluje wprowadzenie programu "Poród bez bólu". Jego zdaniem właściwa opieka okołoporodowa jest prawem każdej kobiety. Nie wszyscy jednak biorą zapowiedzi premiera poważne. Bartosz Arułkowicz zwrócił uwagę na to, że to minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, którego Morawiecki ponownie powołał na to samo stanowisko, zminimalizował opiekę okołoporodową, doprowadzając do tego, że wielu kobietom odmawiano podczas porodu znieczulenia.
Morawiecki deklaruje też, że będzie walczył o równouprawnienie kobiet w Polsce. Zauważa, że wiele z nich wciąż spotyka się ze zjawiskiem tzw. szklanego sufitu, nie mając możliwości awansu.
Premier poruszył też kwestię praw dzieci. – Państwo jest naprawdę silne, kiedy jest w stanie obronić najsłabszych – powiedział z mównicy sejmowej. – Zabieranie dzieci ze względu na biedę to zbrodnia, ale zbrodnią jest również pozostawianie w domach maltretowanych dzieci. Kropka! – zadeklarował.
Jeśli nie skończy się na deklaracjach, będzie to duża zmiana w polityce partii rządzącej, która do tej pory krytykowała zapisy tzw. konwencji antyprzemocowej oraz starała się bagatelizować postulaty wysuwane podczas licznych protestów przez środowiska kobiece.