Matylda Damięcka stoi za najbardziej poruszającą grafiką ostatnich dni. Zadziałała jak płachta na byka
Matylda Damięcka stworzyła grafikę, która stała się symbolem wydarzeń w Gdańsku podczas Finału WOŚP. Myślała, że pod jej publikacją na profilu społecznościowym pojawią się wyrazy współczucia dla rodziny zabitego prezydenta Pawła Adamowicza. Tymczasem komentarze zalała niewyobrażalna fala nienawiści, przez którą miała ochotę usunąć konto.
Karolina Błaszkiewicz, WP Kobieta: Twoja grafika wstrząsnęła wieloma osobami. Taki był plan?
Matylda Damięcka, aktorka, wokalistka i rysowniczka: Moje grafiki generują się same, bo świat bywa ch.... Ludzie bywają ch.... Inspiracje z koszmarności tego świata nigdy się nie skończą. Tak będzie zawsze. A my zmierzamy w niepokojącym kierunku. To, co się wydarzyło w niedzielę jest niewyobrażalne. Przelało mi się.
Dlatego rysujesz?
Rysunki zawsze były dla mnie formą radzenia sobie z rzeczywistością, na którą, myślę, nic nie można poradzić. Można oczywiście wyjść na ulicę, można starać się być lepszym dla innych, ale tak naprawdę samodzielnie niczego się nie zmieni.
Gorzka refleksja. Widziałam komentarze pod grafiką. Wielu pisze, że mówi ona więcej niż słowa. Są jednak i tacy, którzy obrażają Pawła Adamowicza.
Nie jestem fanką tłumaczenia komuś, bądź narzucania interpretacji moich prac. Nie wierzę w mówienie "co autor miał na myśli". Ale od doby stałam się nadwornym moderatorem komentarzy na moim profilu. Nie wiem, ile razy ładowałam telefon, bo non stop odświeżałam stronę, by kontrolować treści pojawiające się w komentarzach. Liczba niedopuszczalnych wpisów uświadomiła mi skalę problemu. Kasowałam je jeden po drugim. Większość zgłosiłam.
Sprawdziłaś, kim są ich autorzy?
Jedna czwarta to były ewidentnie fałszywe konta. A reszta… Widziałam matki, ojców, młodych, starych. Cały przekrój. I wychowują następne pokolenia hejterów. Wypisywali naprawdę obrzydliwe rzeczy. Było mi tak przykro, tak wstyd, że należymy do jednego gatunku. Jeśli człowiek traci życie w tak tragicznych okolicznościach, a ktoś potrafi skomentować "Rzeźnik przyszedł i rozciął jak świniaka”… to ja się oficjalnie wypisuję.
Wypisał się też Jurek Owsiak.
Jeśli całe lata plują na ciebie, to masz udawać, że deszcz pada? Ja się dziwię, że to się dopiero teraz wydarzyło. Trzeba być ze stali, żeby iść dalej i robić swoje… Ale bardzo Jurkowi współczuję. Nam wszystkim.
Czy sama teraz czujesz się ofiarą hejtu?
W pewnym momencie, po tej fali nienawiści w komentarzach, chciałam pokazać te najgorsze. Wskazać palcem, kto je napisał. Dać odnośniki. Myślałam nawet, żeby skasować konta na Facebooku i Instagramie. Do cholery, to był człowiek. Zginął człowiek.
Czy twoim zdaniem ta tragedia cokolwiek w nas zmieni?
Nie wiem, czy jest szansa na stałą zmianę. Pojawia się dużo komentarzy w stylu: "Narodzie, zawiodłeś mnie" albo "Dokąd ten kraj zmierza?". Ale tak naprawdę nie o Polskę chodzi. To jest ogólnoświatowe zjawisko. Coś się przegrzało. Naprawdę potrzebujemy kolejnej wojny, potrzebujemy dostać po pysku, żeby się opamiętać? Mało nam?
To dość przerażająca wizja naszej przyszłości.
Mamy do czynienia z czymś krańcowym. Pierwsze, o czym pomyślałam, to że za moment nazwisko Pawła Adamowicza będzie wykorzystywane w celach politycznych. Tak jak w przypadku Szarego Człowieka. Wiedziałam wtedy, że za sekundę sprowadzą go do poziomu żółtych papierów. Że jedna i druga strona zacznie sobie "używać go" ile wlezie. A nie o strony powinno chodzić.
A o co?
Poza zwykłym uszanowaniem człowieka, to o wyciągnięcie wniosków. O tym, co się stało, trzeba mówić głośno i często. Nie twierdzę zarazem, że trzeba znaleźć w tym sens. Bo to nie ma sensu. Jestem osobą niewierzącą i dla mnie pisanie w komentarzu, że "Bóg tak chciał", sprawia, że chcę rozbić telefon. Ale skoro już się to wydarzyło, to niech coś to da. Niech coś to zmieni. Nie teraz jednak o tym dywagować. Teraz cisza. Zginął człowiek.
Najgorsze, jak się o tym zapomni, a mamy krótką pamięć. Boję się, że ta tragedia nie jest ostatnią. Ludzie nie uczą się na błędach. Ja naprawdę chcę mieć mniej powodów do rysowania. Kiedyś w kawiarni pani zapytała mnie, czy do kawy chcę "kurosanta". I narysowałam kurę w kształcie croissanta. To był pierwszy rysunek, który miał większy odzew. Wolę więc, żeby moje prace wywołały pozytywne emocje i uśmiech, nie zadumę. Ale chcieć to sobie mogę…
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl