Mąż Marty sprzedał 68 kobiet. Wiedziała o tym i nic nie zrobiła
Marta odsiaduje 4-letni wyrok za stręczycielstwo, handel ludźmi i zmuszanie do prostytucji. Pomagała swojemu mężowi, przewożąc kobiety przez granicę. Kiedy się zorientowała, że mają być prostytutkami, było już za późno. Poszła za kraty.
18.10.2018 | aktual.: 19.10.2018 09:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Przewoziłam 4 dziewczyny za granicę. Nie wiedziałam, że one mają być prostytutkami. Zaczęłyśmy rozmawiać. Jedna wymieniła imię mojego męża, że była z nim w łóżku itd. Ja mówię: Chwila, moment. Na granicy zatrzymałam się i zawróciłam z powrotem, odwiozłam je do Polski – mówi w rozmowie z "Dzień Dobry TVN" Marta. Dopiero teraz czuje się współwinna procederu, którego ofiarami padło 68 kobiet.
– Wiedziałam, że jest coś nie tak i powinnam to wszystko przerwać. Kiedyś zadzwoniła do mnie dziewczyna, znalazła u mojego męża mój nr telefonu. Praktycznie mi wszystko powiedziała. Ja się rozłączyłam – przyznała. – O reszcie dowiedziałam się w sądzie… Te dziewczyny miały małe dzieci. Nie wiem, co się z nimi stało – dodała.
W wywiadzie dla "DD TVN" przestępczyni tłumaczy, kto najczęściej jest werbowany przez handlarzy żywym towarem. Nietrudno się domyślić, że to młode kobiety i dziewczyny. Jak zaznacza Marta, większość z nich ucieka z domu i ma problemy z narkotykami. Szukają możliwości łatwego zarobku. Jaki jest kolejny krok? – Przeważnie spotykają mężczyznę, który proponuje pracę. Zabiera taką dziewczynę do domu, kupuje jej ubrania i kosmetyki. Wtedy już idzie płynnie, ona się zgodzi na wszystko – wyjaśniła Marta. Po wyrażeniu zgody na wyjazd, dochodzi do sprzedaży.
Dziennikarz zapytał handlarkę wprost, czy była kiedyś świadkiem innego sposobu werbunku. Ona przyznała, że tak. – Na dyskotece do drinka dodano dziewczynie środek. Potem nieprzytomną wsadzono do samochodu i wywieziono do Włoch. Chłopak za tę dziewczynę dostał 10 tys. euro – stwierdziła Marta.
Kobieta w więzieniu przeszła metamorfozę. Dopiero czas tam spędzony uświadomił jej, czego tak naprawdę się dopuściła. – Coś tam zaczęłam łapać, ale nie chciałam tego dopuścić do siebie… Że mój mąż, bliska mi osoba, ojciec moich dzieci, w rzeczywistości jest osobą, której nigdy w życiu nie chciałabym poznać – przyznała. Jej pociechy nie mają o tym pojęcia, ale w przyszłości Marta zamierza wyznać im prawdę. Dziś chce przestrzec Polki przed niesprawdzonymi ofertami pracy, licząc, że tak odkupi swoje winy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl