Blisko ludzi"Mąż na godziny". Niektórzy oferują naprawy, inni znacznie więcej

"Mąż na godziny". Niektórzy oferują naprawy, inni znacznie więcej

Zbliżają się święta, a wraz z nimi wysyp ogłoszeń, w których "mężowie na godziny" oferują swoje usługi. Cieknący kran, zacinający się zamek, zatkany zlew? Oni są w stanie pomóc. Są też tacy, którzy rozumieją hasło "mąż na godziny" zgoła inaczej i oferują szerszy zakres usług.

"Mąż na godziny". Niektórzy oferują naprawy, inni znacznie więcej
Źródło zdjęć: © materiały prywatne

21.11.2019 | aktual.: 22.11.2019 11:06

Fraza "mąż na godziny" wzięła się od nazwy firmy, która powstała w Katowicach w 2009 r., a z czasem rozrosła się i zaczęła działać w całej Polsce na zasadzie franczyzy. Z czasem chwytliwa fraza zaczęła być wykorzystywana przez innych fachowców, którzy trudnią się robieniem tego, czego kobieta teoretycznie nie jest w stanie zrobić bez męża - naprawami, drobnymi remontami, a czasem nawet bardziej nietypowymi problemami, takimi jak uruchomieniem samochodu, kiedy nie chce odpalić.

Kobiety chwalą sobie takie usługi. "Fachowa pomoc, świetne zaplecze techniczne i znajomość prac 'mężowych'. Radzą sobie nawet z najcięższymi problemami" - pisze jedna z pań na stronie firmy "Mąż na godziny" na Facebooku. "Bardzo fachowi panowie" - pisze inna.

Robią to, na co mężowie nie mają czasu

55-letni Krzysztof z Gdyni jest "mężem na godziny" od ponad 10 lat. Koordynuje trójmiejski oddział firmy "Mąż na godziny". Zajął się tym po rozwodzie ze swoją żoną. Mówi, że najwięcej zleceń pojawia się w połowie grudnia, kiedy trzeba pomóc w zawieszeniu bombek czy oświetlenia wokół domu.

Z jego usług często korzystają samotne albo starsze kobiety i wdowy, ale też takie, które są zamężne. – Są mężowie, którzy po prostu nie potrafią robić takich rzeczy, nie mają na to czasu, bo pracują albo nie mają odpowiednich narządzi do bardziej specjalistycznych prac. Wygodniej za niewielkie pieniądze wezwać fachowca, który zrobi to lepiej, szybciej i dokładniej – mówi Krzysztof. Czasem wezwania są bardzo nietypowe. – Kiedyś dzwoniła klientka, która miała węża i powiedziała, że wszedł do toalety i nie chce wyjść. Musiałem zdemontować muszlę klozetową, wyjąć go i zamontować z powrotem – opowiada.

Mówi, że nie zdarzały się sceny zazdrości partnerów, ale czasem wezwanie "męża na godziny" było dla nich mobilizujące. – Kiedyś do domu wezwała nas jedna pani, żebyśmy zobaczyli, czy podejmiemy się u niej prac i oszacowali jaka będzie cena. Roboty było naprawdę dużo. Takie wykończeniowe sprawy - pozakładać klamki, zamontować kontakty – opowiada mężczyzna.

Ustalili, że przyjadą we trzech. – Rano dostaliśmy telefon od tej kobiety. Mówiła, że bardzo przeprasza, ale powiedziała mężowi, że zamówiła trzech "mężów", więc on natychmiast skrzyknął kolegów i przez noc wszystko zrobili – śmieje się.

Podkreśla, że nigdy nie flirtował z żadną klientką. Robi swoją robotę i wychodzi. Ale zdarzały się telefony od pań, które liczyły na coś więcej niż tylko naprawienie awarii. – Pytały, czy można zaprosić mnie na kawę, czy "mężowie" są przystojni, czy można zaprosić kogoś na wesele – opowiada Krzysztof. – Ja zajmuje się remontami. Jeśli jest pani nimi zainteresowana, to bardzo proszę dzwonić – odpowiadał im.

Obraz
© materiały prywatne

Niektórzy oferują więcej

W internecie można znaleźć także mnóstwo ogłoszeń zatytułowanych "Mąż na godziny" zamieszczonych przez mężczyzn, którzy oferują coś znacznie więcej niż naprawy. "Drogie panie, jeśli jesteście zmęczone codziennymi obowiązkami, a wasz dom czy mieszkanie potrzebuje fachowej ręki, jestem do waszej dyspozycji. Młody, szczupły, zadbany i wysportowany facet posprząta i zajmie się drobnymi naprawami, podczas gdy wy będziecie relaksować się na kanapie z kieliszkiem ulubionego wina w dłoni" - brzmi treść z jednego z nich.

W innym czytamy: "Zepsuła się szafka, trzeba ją powiesić? A może naprawić odkurzacz czy pralkę lub zamek w drzwiach? A może potrzebujesz obecności mężczyzny, któremu chcesz się wyżalić? Posprzątam u ciebie nago całe mieszkanie".

"Oferuję sprzątanie domu, mieszkania nago. Jestem mężczyzną, 34 lat, sylwetka szczupła, zdrowy. Mogę też być nagim kelnerem. Szczegóły w prywatnej korespondencji. Za usługę oczekuje wynagrodzenia" – czytamy w kolejnym tego typu ogłoszeniu. Udało mi się dodzwonić do tego mężczyzny. Dowiaduję się, że działa na terenie Krakowa, jego stawka to 60 zł za godzinę.

Obraz
© ogłoszamy24.pl

"Z przyjemnością posprzątam u pań"

– Sprzątanie, mycie podłogi, mycie naczyń, prasowanie – 34-latek wylicza usługi, którymi się zajmuje. – Najczęściej panie wybierają odkurzanie i mycie podłogi. Zazwyczaj życzą sobie, żeby to robić na kolanach – mówi. Chętnie korzystają też z pomocy przy ścieraniu kurzu.

Swoje wizyty u pań stara się urozmaicać, jest otwarty na ich potrzeby. Mówi, że ma strój kelnera, w którym może sprzątać i podawać kawę zmęczonej klientce. Można też dawać mu klapsy i dotykać w trakcie wywiązywania się z obowiązków "męża". Zazwyczaj spędza u kobiet około dwóch godzin, ale jeśli jest taka potrzeba, może pomagać w domu nawet cały dzień. Trzeba jednak to z nim wcześniej ustalić. – Na co dzień normalnie pracuję. Prowadzę zwyczajne życie – mówi. Partnerki obecnie nie ma, ale mówi, że zapewnia dyskrecję i liczy na to samo.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)