Co tydzień sprawdzają jej trzeźwość. Mąż nie odpuszcza Sii
Wojna o 19-miesięcznego syna Sii i Dana Bernarda to prawny koszmar. On oskarża ją o uzależnienie, ona odpowiada: jestem trzeźwa i kwestionuje bezpieczeństwo kontaktów syna z ojcem. Stawką jest dziecko i wysokie alimenty.
W tym artykule:
W rodzinie Sii nie dzieje się dobrze. Australijska wokalistka znana z hitów takich jak "Chandelier" czy "Elastic Heart" znów trafiła na nagłówki gazet — tym razem nie z powodu muzyki, lecz rodzinnych problemów. Jej mąż, Dan Bernard, złożył w sądzie wniosek o pełną opiekę nad ich 19-miesięcznym synem Somersaultem Wonderem Bernardem. W dokumentach oskarża artystkę o nadużywanie substancji i brak zdolności do wychowywania dziecka. Sia odpowiada ostro i zapewnia, że od miesięcy pozostaje trzeźwa.
Znamy szczegóły rozwodu Eweliny Rydzyńskiej. Małżeństwo trwało tylko 4 miesiące
Sia twierdzi, że od pół roku jest trzeźwa
Konflikt między parą nabrał rozpędu pod koniec października. Bernard, który żyje z wokalistką w separacji, wystąpił do sądu o wyłączną opiekę nad ich synem, nazywanym pieszczotliwie Summi. Według akt, do których dotarł magazyn "People", mężczyzna utrzymuje, że 49-letnia Sia "jest niezdolnym i nierzetelnym rodzicem, zmagającym się z nadużywaniem substancji i uzależnieniem".
Artystka odpowiedziała błyskawicznie, zaprzeczając zarzutom. W oświadczeniu, które złożyła dzień po publikacji, zapewniła, że od wielu miesięcy nie sięga po żadne używki i konsekwentnie realizuje plan zdrowienia. Jak tłumaczy, to właśnie różnice w stylu życia doprowadziły do rozpadu ich związku.
"Jestem całkowicie trzeźwa przez ponad sześć miesięcy i realizuję swój program, który obejmuje cotygodniowe testy oraz wsparcie trzeźwości" — czytamy w dokumentach złożonych przez Się cytowanych przez "People". "Moje zdrowienie jest fundamentem mojego życia i jednym z głównych powodów, dla których zdecydowałam się rozstać z Danem, którego trwający styl życia związany z nocnym życiem i rekreacyjnym używaniem narkotyków jest nie do pogodzenia ze zdrowym środowiskiem dla naszego dziecka".
Sia kontra Dan Bernad: zarzuty, śledztwa i wzajemne oskarżenia
Z dokumentów wynika, że Dan Bernad uważa artystkę za nieobecną matkę. Jego zdaniem Sia "niemal wszystkie obowiązki wychowawcze delegowała zmieniającym się nianiom" i kontrolowała życie dziecka z dystansu. Uważa też, że dom wokalistki był pełen współpracowników i znajomych, przez co trudno było mu spędzać czas z synem w spokoju.
"Z tego, co wiem, nie zmieniło się to od czasu, gdy wyprowadziłem się z domu. Faktycznie, od początku rozwodu każdą wymianę opieki przeprowadzały nianie Sii".
Wokalistka nie pozostaje mu dłużna. W swojej odpowiedzi do sądu podkreśliła, że od początku to ona sprawowała główną opiekę nad dzieckiem, a jej mąż nigdy nie spędzał z synem więcej niż dwóch godzin bez nadzoru. Co więcej, wspomniała o postępowaniu karnym, które miało dotyczyć "posiadania pornografii dziecięcej". Choć śledztwo zostało zakończone bez zarzutów, Sia nie kryje, że wciąż ma wątpliwości co do bezpieczeństwa wspólnych kontaktów ojca z dzieckiem.
"Rozumiem, że dochodzenia zakończono bez rozstrzygnięć i je zamknięto, ale nie rozwiewa to moich obaw co do nienadzorowanego czasu Summi z Danem" — napisała artystka.
Według niej Bernad nie ma doświadczenia w opiece nad małym dzieckiem, dlatego — jak podkreśla — wszelkie zmiany w zakresie kontaktów powinny być wprowadzane stopniowo i w obecności doświadczonego opiekuna.
Spór o bezpieczeństwo i gigantyczne żądania finansowe
Choć sprawa opieki nad dzieckiem jest najgłośniejsza, na sali sądowej pojawił się też wątek finansów. Dan Bernad twierdzi, że od czasu rozstania nie ma stałych dochodów, bo Sia wstrzymała finansowanie ich wspólnej firmy. Mężczyzna domaga się więc nie tylko pełnej opieki, lecz także wysokich alimentów.
W dokumentach złożonych do sądu żąda aż 77 245 dolarów miesięcznie na dziecko, a także pokrycia przez wokalistkę kosztów edukacji, opieki i wydatków medycznych. To jednak nie wszystko — dodatkowo wnioskuje o 250 tysięcy dolarów miesięcznie tytułem alimentów małżeńskich i setki tysięcy na koszty prawne oraz audyt finansowy.
Jak podkreśliła Sia, od czasu rozstania w marcu przekazała Bernadowi już 300 tysięcy dolarów. Jej zdaniem kolejne żądania to próba wykorzystania sprawy o dziecko dla własnych korzyści finansowych.