Blisko ludzi"Miał być ślub...". Urzędnicy zniszczyli marzenie Agnieszki

"Miał być ślub...". Urzędnicy zniszczyli marzenie Agnieszki

Zamiast wymarzonego ślubu w starej hali, będzie kilka szybkich zdań wypowiedzianych w małej, skromnej salce. Agnieszka przegrała walkę z urzędniczym gustem, zgodnie z którym wybrane przez nią miejsce jest "niegodne" ślubnej uroczystości.

"Miał być ślub...". Urzędnicy zniszczyli marzenie Agnieszki
Źródło zdjęć: © 123RF
Agata Porażka

03.08.2019 | aktual.: 05.08.2019 10:27

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Agnieszka i Grzegorz poznali się w lutym 2017 roku. Trafili na siebie w internecie i już półtora roku później na palcu dziewczyny lśnił pierścionek zaręczynowy. Oświadczyny mieli bajkowe i taki też miał być ślub. Jak twierdzi Agnieszka, coraz więcej młodych par bierze ślub poza Urzędem Stanu Cywilnego, tak więc i ona zaplanowała sobie taką ceremonię. Później przyszło jej się zmierzyć z urzędniczą rzeczywistością.

Agnieszka uwielbia surowe klimaty, więc ślub w sali zdobionej tandetnymi kolumnami nie wchodził w rachubę. Wybrała więc prawie trzystuletnią halę. Produkowano w niej papier, na którym spisano Konstytucję 3 Maja i zapisy Sejmu Czteroletniego.

- Cegła, stal, beton, do tego zieleń, kwiaty, nastrojowe oświetlenie i eleganckie stoły. Wizja uroczystości w takim otoczeniu nas oczarowała – opisuje miejsce Agnieszka. - Podpisaliśmy umowę na wrzesień 2019 roku.

Zapisy ołówkiem

Do Urzędu można się zgłosić najwcześniej na 6 miesięcy przez datą ślubu, by ustalić godzinę i dzień. Gdy para młoda przyszła w wyznaczonym terminie, okazało się, że obowiązują dodatkowe, nieoficjalne zapisy. I nie ma już miejsc.

- Funkcjonują tzw. zapisy ołówkiem. Oficjalnie urzędnik nie może zapisać pary przed upływem 6 miesięcy do daty ślubu, ale papier i ołówek rezerwuje miejsce wcześniej i my przyszliśmy po prostu za późno, chociaż oficjalnie byliśmy w terminie.

Po negocjacjach z kierowniczką urzędu udało się znaleźć jeszcze jedną wolną godzinę dla młodej pary.

- Wysłuchaliśmy wcześniej, że udzielenie 3 ślubów w sobotę to prawie nadludzki wysiłek dla urzędnika, a sytuacja, w której urzędnik ma tzw. okienko - czyli wolną godzinę między uroczystościami - jest absolutnie niedopuszczalna, bo rujnuje sobotę przeciążonemu już pracą urzędnikowi. Kiedy godzina została już ustalona, odważyliśmy się wyznać, że chcemy wnioskować o ślub poza Urzędem Stanu Cywilnego - opowiada Agnieszka.

Godne czy niegodne?

Jeśli wcześniej załatwienie sprawy w urzędzie było trudne, to teraz problem urósł do kolejnej rangi. Agnieszka zabrała panią urzędniczkę, po wysłuchaniu monologu krytykującego ich pomysł, na teren hali, gdzie planowali zostać małżeństwem.

- Już przy wejściu okazało się, że otoczenie jest "niegodne" - mówi dziewczyna. - Pani kierownik była oburzona przestronnym pokojem, pełniącym funkcję zaplecza. Na pytanie dlaczego, nie potrafiła konkretnie odpowiedzieć. Sama hala również była "niegodna".

Dlaczego tak ważne jest, by pomieszczenie było "godne"? Zgodnie z ustawą z dnia 28 listopada 2014 r. "Prawo o aktach stanu cywilnego", urzędnik może udzielić ślubu poza Urzędem Stanu Cywilnego, jeśli "wskazane we wniosku miejsce zawarcia małżeństwa zapewnia zachowanie uroczystej formy jego zawarcia oraz bezpieczeństwo osób obecnych przy składaniu oświadczeń o wstąpieniu w związek małżeński". Jeżeli uzna, że miejsce nie spełnia wymogów, może odmówić.

- Na pytania organizatora, co jest "niegodne", co powinien zmienić, jak powinien dostosować przestrzeń, kierowniczka nie potrafiła konkretnie odpowiedzieć - twierdzi Agnieszka. - Klimat po prostu jej się nie podobał. Nie chciała oglądać wizualizacji przestrzeni z uwzględnieniem wystroju. Elementy dekoracji, takie jak kwiaty, zieleń, eleganckie krzesła, stoły ocieplają przestrzeń i zapewniają jej uroczyste wykończenie. Widok pustej hali z ceglanymi ścianami - padła nawet sugestia, że ściany powinny być otynkowane - nie przypadł jej do gustu.

Tłok, stres i przejazdy

Agnieszka i Grzegorz nie wezmą ślubu w wybranym przez siebie miejscu. Stawią się za to o wyznaczonej godzinie w urzędzie, w którym zmęczony trzema wcześniejszymi ślubami urzędnik uczyni z nich męża i żonę.

- Będzie tłoczenie się w samochodach, w autokarze, czekanie, przejazd, dodatkowy stres i zmęczenie - opowiada. - Będzie przez to mniej uroczyście. Nie powinniśmy brać ślubu ze świadomością, że udziela nam go osoba, która nie potrafiła się otworzyć na naszą wizję, a wręcz nią pogardziła, jest zatwardziała w swoich poglądach, a do tego nieludzko zmęczona, bo nasz ślub będzie tym ostatnim i to jeszcze odbywającym się "po okienku".

Agnieszka pociesza się, że przynajmniej jej wesele będzie takie, jak sobie wymarzyła. Chciałaby, żeby jednak postawy urzędnicze rodem z PRL-u zostały tam, gdzie ich miejsce. W książkach do historii.

Podejmowanie decyzji przez urzędników

O tym, jak wygląda organizacja ślubów poza Urzędem Stanu Cywilnego, opowiada Marcin Bogusz, Dyrektor Zarządzający i Wedding Planner w Szwedzka.com.

- Urzędnicy podejmują decyzję o tym, czy obiekt jest godny i nadaje się na ceremonię ślubną wyłącznie na podstawie swoich osobistych preferencji - tłumaczy Bogusz. - Dysponujemy kilkoma obiektami, utrzymanymi w dokładnie takim samym industrialnym stylu. Jeden został uznany za godny - do przeprowadzania w nim ceremonii ślubów cywilnych, drugi - nie. Urzędnik, który nie odebrał obiektu jako "godnego", nie argumentował w jakikolwiek sposób swojej decyzji. Pojęcie i przepis o "godności obiektu", w którym to ma zostać przeprowadzona ceremonia, jest przepisem nieostrym i zbyt wiele zależy od interpretacji urzędnika USC.

Jak wyjaśnia Bogusz, bardzo wiele zależy od tego, z jakim urzędem współpracują. Zdarzają się tacy, którzy utrudniają pracę, lecz z wieloma ma także pozytywne doświadczenia.

- Mamy znakomite relacje z urzędnikami z USC Praga-Północ - opowiada. - Zawsze sympatyczni, punktualni, rzeczowi - ze świetnym kontaktem zarówno ze mną, jak i parami młodymi. Nie wszystkie urzędy, szczególnie poza Warszawą, są tak przychylne, jak wspomniany.

Wedding planner przyznaje, że w ostatnich latach zaobserwował trend wzrastający wśród młodych par biorących ślub cywilny. Ślubów plenerowych, w miejscach innych niż Urząd Stanu Cywilnego, przeprowadza ok. 8-10 miesięcznie w jednym obiekcie.

Masz historię, którą chciałbyś się podzielić? Prześlij nam ją przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:dziejesie.wp.pl
ślubślub cywilnyurząd stanu cywilnego
Komentarze (128)