Małżeństwo na krótką chwilę. Emil szukał prawnika już trzeciego dnia podróży poślubnej
W momencie wypowiadania sakramentalnego "tak", mało kto zastanawia się, kiedy wypowie rozwodowe "nie". Damian z Zabrza po 23 dniach od ślubu zrozumiał, że złożenie Agnieszce przysięgi małżeńskiej będzie zaliczał do życiowych porażek. Emil wiedział to już trzy dni po ceremonii.
Kilka dni temu hollywoodzki aktor Nicolas Cage przyznał się, że bierze rozwód. Wiadomość zapewne nie wywołałaby poruszenia, ponieważ spektakularne śluby i dramatyczne rozstania są nieodłącznym elementem świata show biznesu, jednak aktor ogłosił rozwód zaledwie cztery dni po ślubie. A to już budzi kontrowersje nawet w zdeprawowanym świecie celebrytów.
Jak się okazuje, nie tylko za oceanem trafiają się "małżeństwa na chwilę". Główny Urząd Statystyczny nie zbiera danych z wyróżnieniem liczby dni, ale podaje do informacji, że coraz częściej rozpadają się małżeństwa z krótkim stażem (te od roku do czterech lat). W 2017 r. było ich ok. 12 tysięcy.
Krótka bajka
Damian z Zabrza już po 23 dniach od ślubu zrozumiał, że złożenie Agnieszce przysięgi małżeńskiej będzie zaliczał do życiowych porażek Mężczyzna poznał ukochaną w 2013 roku, a trzy lata później stanął z nią przed ołtarzem. Zarówno on, jak i ona wywodzili się z ubogich rodzin, dlatego tuż po zaręczynach wyjechali za pracą do Niemiec. – Chcieliśmy odłożyć na wesele i budowę domu – mówi 30-latek w rozmowie z WP Kobieta.
Zobacz także: Tylko dwa pytania dzielą was od rozwodu!
Ślub odbył się latem 2015 roku w rodzinnej miejscowości Agnieszki. Z tej okazji para wzięła po trzy tygodnie urlopu i wyjechała na Mazury w ramach podróży poślubnej. Do tego czasu Damian był przekonany, że trafił na miłość swojego życia. – Zdążyliśmy poznać się już w wielu sytuacjach i wydawało mi się, że nie mamy przed sobą żadnych tajemnic – wspomina.
Gdy urlop dobiegł końca, świeżo upieczeni małżonkowie wrócili do Niemiec z myślą, że przepracują tam kolejny rok i wtedy już definitywnie wrócą do Polski. Niestety wszystkie ich wspólne plany legły w gruzach. – Dwa dni po powrocie dowiedziałem się, że moja żoneczka miała romans. Nie chcę wchodzić w szczegóły tego, jak się dowiedziałam, bo jest mi zwyczajnie wstyd, ale to było jak grom z jasnego nieba – opowiada Damian.
Agnieszka prosiła męża o wybaczenie i zapewniała, że to była jedynie kilkumiesięczna przygoda. Kobieta próbowała zakończyć ją przed ślubem, ale kochanek nie przyjmował tego do wiadomości i nalegał na kolejne spotkania. – Zarzekała się, że odmawiała mu i prosiła, aby zniknął z jej życia – mówi Damian.
Zdradzony w pierwszej chwili wolał spróbować uratować małżeństwo, niż pokazać rodzinie rogi, które przyprawiła mu ukochana kobieta. – Dużo rozmawialiśmy. Ona tłumaczyła mi, dlaczego weszła w romans, ja próbowałem jakoś się z tym pogodzić i zapomnieć – opowiada 30-latek. – Jednak to było zbyt trudne. Czułem się fatalnie i nabawiłem się wtedy nerwicy. Ataki nasilały się z każdym dniem i po dwóch miesiącach postanowiłem wyprowadzić się od niej – mówi.
Kilkanaście dni później mężczyzna złożył papiery rozwodowe, a przed pierwszą rocznicą ślubu był już rozwodnikiem. - To był najtrudniejszy okres w moim życiu. Prawdę mówiąc po czymś takim człowiek nigdy nie będzie już taki sam. Nie dziwię się, że niektórzy ludzie popadają w nałogi czy załamanie. Ja na szczęście przelałem swój żal w sport i pracę – tłumaczy.
Po roku mężczyzna ułożył sobie życie z kobietą, która znalazła się w podobnej sytuacji. – Poznaliśmy się przez internet i początkowo nasza znajomość opierała się jedynie na długich rozmowach telefonicznych i wspieraniu się nawzajem. Teraz jesteśmy małżeństwem i mamy syna, ale nasz związek nie jest łatwy. Każde z nas boleśnie się poparzyło i nieufność została pomimo szczerej miłości – przyznaje Damian.
Gorzki miesiąc miodowy
Aby sprawdzić, czy 23 dni Damiana można potraktować jako niechlubny "rekord" Polski w długości małżeńskiej sielanki, zadałam pytanie na facebookowych grupach. W przeciągu niecałej godziny odpisało mi osiem osób i każda z nich przyznała, że zaledwie po kilku dniach szukała dobrego prawnika.
Spośród kilku tragikomedii, które zostały mi przedstawione, przekażę wam tę najbardziej przerażająco-zabawną. Opisał mi ją sąsiad rozwiedzionego 25-latka. "Emil wziął ślub z piękną 22-letnią Eweliną ze Zgierza. W podróż poślubną para wybrała się do Turcji. Nawiasem mówiąc wycieczka była prezentem od ojca pana młodego, który wręczył im bilety podczas składania życzeń przed kościołem. Pech chciał, że podczas miesiąca miodowego jeden z lokalnych pracowników hotelu zawrócił w głowie zafascynowanej turecką życzliwością Polce. Kobieta po trzech dniach zabrała swoją walizkę i przeniosła się do mieszkania czarnookiego Turka. Porzucony mąż wrócił sam do Polski i w tajemnicy przed rodziną złożył papiery rozwodowe. Następnie przeprowadził się do Anglii, aby chociaż trochę uchronić się przed komentarzami zszokowanej rodziny”.
Liczba rozwodów w Polsce rośnie z roku na rok. W 2017 roku zawarto około 193 tys. małżeństw i jednocześnie ogłoszono ponad 65 tys. rozwodów. To o dwa tysiące więcej niż rok wcześniej. Z danych GUS wynika, że prawie co piąte nie ma stażu dłuższego niż cztery lata. Ponadto w ubiegłym roku było ponad 2,5 tysiąca z nich nie miało ukończonych 24 lat w momencie składania papierów rozwodowych.
Zdaniem socjologa Krzysztofa Tymickiego w przypadku osób relatywnie młodych, które wchodzą w związek małżeński, prawdopodobieństwo rozwodu będzie większe. – Z socjologicznego punktu widzenia jedną z podstawowych przyczyn rozpadu małżeństw jest to, że ludzie nie znali się wystarczająco dobrze przed ślubem, przez co szybko rozczarowywali się zachowaniem czy charakterem partnera – tłumaczy ekspert w rozmowie z WP Kobieta.
Zobacz także: Dwie rzeczy niezbędne, by przetrwać rozwód
Z kolei psycholog Katarzyna Kucewicz zwraca uwagę na to, że zdecydowanie łatwiej jest podjąć decyzję o rozwodzie mają np. 24 lata niż 42. – Ludzie, którzy zawierają małżeństwa w młodym wieku, często robią to przede wszystkim z romantycznych pobudek, a nie z chęci stworzenia trwałego i długiego związku – mówi psycholog w rozmowie z WP Kobieta.
Faktem również jest to, że im krótsze stażem małżeństwo, tym łatwiej się rozstać. – Para ma świadomość, że nie zainwestowała aż tak dużo emocji i czasu w związek, dlatego częściej woli się rozstać, gdy pojawia się problem, niż podjąć próbę uratowania małżeństwa – dopowiada Kucewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl