Miała ataki w szkole i pracy. Koledzy komentowali: "Migreny to ma królowa"
Martyna ma 31 lat i od dziecka cierpi na migreny z aurą. W rozmowie z WP kobieta mówi o tym, jak nieprzewidywalne ataki potrafią zrujnować życie zawodowe i prywatne. - Migrena to życie w ciągłym stresie, w oczekiwaniu na kolejny napad – komentuje dr n.med. Anna Błażucka, neurolog z Instytutu Diagnostyki i Leczenia Bólu.
05.05.2021 14:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Martyna należy do grupy skupiającej blisko cztery miliony Polaków cierpiących na migrenę, wśród których aż 75 proc. to kobiety. Mieszkanka okolic Łodzi doskonale pamięta ataki migreny, które pojawiając się niespodziewanie, paraliżowały jej codzienne życie.
- U mnie to się zaczęło w wieku dziecięcym, jeszcze w podstawówce, w czwartej klasie. Pamiętam, że czekałam w korytarzu na matematykę. Poczułam wtedy taki pulsujący ból, który dosyć szybko zaczął się nasilać. Poprzedzały go mroczki przed oczami i migotania. Ból był tak dotkliwy, że musiałam pójść do toalety zwymiotować – relacjonuje 31-latka.
Na migrenę cierpi od dziecka
Na początku ataki migreny z aurą były łagodniejsze, z wiekiem stawały się coraz bardziej intensywne. Kiedy pojawiała się aura zwiastująca atak, Martyna traciła widzenie w jednym oku, do tego dochodziło drętwienie połowy ciała, które przesuwało się od dłoni ku górze lub w drugą stronę.
Po incydencie z podstawówki neurolog zlecił szereg badań (m.in. rezonans głowy), na podstawie których wykluczył udar i zdiagnozował migrenę z aurą. Jednak postawienie diagnozy wcale nie oznaczało końca problemów.
- Gdy byłam już w liceum, raz nagle zaczął mi drętwieć język, później doszły mroczki przed oczami i drętwienie ciała. To było dotkliwe do tego stopnia, że nie byłam w stanie nic powiedzieć. Wtedy spanikowałam – opowiada kobieta cierpiąca na migreny z aurą.
- Podobną sytuację przeżyłam podczas wyjścia ze znajomymi, kiedy z powodu drętwiejącego języka i potwornego bólu głowy nie mogłam poprawnie ułożyć zdania i strasznie się zawstydziłam. Co prawda wytłumaczyłam znajomym, że miewam migreny właśnie w takim stylu, ale młodzi nie biorą jednak takich spraw zbyt poważnie, więc usłyszałam tylko: "Dobra, weź tabletkę i ci przejdzie". Owszem, wzięłam coś przeciwbólowego, ale dolegliwości nie ustąpiły, wręcz spotęgowały się – zwierza się Martyna.
Życie z migreną jest nieprzewidywalne
Migrenicy bardzo często skarżą się, że inni ludzie nie rozumieją podstawowej rzeczy: migrenowego bólu głowy nie uśmierzą powszechnie stosowane leki przeciwbólowe. Osoba z atakiem migreny nie może więc wziąć tabletki i za chwilę wrócić do pracy, a ból głowy może być dopiero początkiem innych dolegliwości wykluczających z życia.
- Kiedyś atak pojawił się niespodziewanie w pracy i tym razem bez typowych objawów aury, bez mroczków – wspomina 31-latka.
- Sądząc, że to zwykły ból głowy, wzięłam tabletkę, wypiłam więcej wody i czekałam, aż ustąpi. Zaczął się jednak rozwijać i mimo tego, że wzięłam kolejną tabletkę, on nie przechodził. Pomyślałam więc, że czas zadzwonić po męża, bo nie chcę skończyć w toalecie w pracy. I faktycznie później ledwo dojechaliśmy do domu, bo zaczęłam wymiotować niemal od razu, jak tylko otworzyłam drzwi od samochodu. Resztę dnia spędziłam już w łóżku i dopiero jak mnie tak całkiem wymęczyło, to zasnęłam z wyczerpania. W moim przypadku najlepiej działa położenie się w ciemnym pokoju, bo światło, zapachy i dźwięki mnie drażnią. Najlepiej więc położyć się i przespać. Po odespaniu ataku czułam się, jakbym wpadła pod koła samochodu, byłam strasznie zmęczona – opowiada autorka vloga Hatun PL.
Jak na jej migrenowy ból głowy reagowali koledzy w pracy?
- Najczęściej mogłam usłyszeć komentarze w stylu: "Migreny to ma królowa, a ciebie to po prostu łeb na…". Najgorsze w życiu z migreną z aurą jest jednak to, kiedy człowiek sobie coś zaplanuje, a tu niespodziewanie dzień z życia wyjęty – dodaje Martyna.
Mieszkanka okolic Łodzi od lat jest pod opieką neurologa, ale i tak jedyne, co może zrobić, to zażyć przepisane przez niego leki, kiedy tylko zauważy pierwsze oznaki aury. Jeśli weźmie je za późno, nie zadziałają. Kobieta zauważyła jednak poprawę, która nadeszła wraz z zajściem w ciążę i urodzeniem dziecka.
- Od dłuższego czasu nie miałam ataku migreny. Myślę, że to ze względu na ciążę – zauważa Martyna.
- Boję się jednak, że atak może mnie złapać, kiedy będę się zajmować dzieckiem. Najgorsze jest to, że nie da się go przewidzieć i ciężko jest stwierdzić, co może go sprowokować. Pamiętam, że kiedyś miałam bardzo intensywny okres w życiu, kiedy nie dosypiałam, więcej pracowałam, byłam zestresowana i przemęczona. Gdy przychodził weekend, chciałam to odespać i wystarczyło, że pospałam dwie godziny dłużej niż zwykle, by obudzić się z tzw. migreną weekendową – wspomina 31-latka.
Migrena wyłącza z życia
Migreny wpływają na codzienne życie osób, które na nie cierpią. Dr n.med. Anna Błażucka często słyszy od pacjentów o braku zrozumienia choroby przez otoczenie.
- Każdego kiedyś bolała głowa i jeśli był to ból o niewielkim natężeniu, na cudzy ból patrzymy już przez pryzmat swojego. Myślimy: "Przesada, to się przecież da wytrzymać, to nic strasznego". W świadomości społecznej utrwalił się też zniekształcony obraz migreny jako choroby arystokratów, a zwłaszcza neurotycznych arystokratek. Migrena bywa traktowana jako ucieczka przed pracą, przed życiem. A w rzeczywistości to choroba, która wyłącza z życia - mówi specjalista neurolog.
- Niewiele można zaplanować - wyjście do teatru, kina, urlop kończy się „niczym”, bo chory leży z migreną. Nie można pojechać w dowolne miejsce, bo na przykład w górach osoby z migreną gorzej się czują. Zmiana stref czasowych to także ryzyko napadu. No i praca. Nie każdy pracodawca zrozumie, że chory w trakcie napadu niewiele jest w stanie zrobić lub często bierze urlop. Osoby chore, bez przerwy biorące leki przeciwbólowe, rujnują sobie zdrowie. Częściej też zapadają na depresję, a to też ciężka choroba. Migrena to życie w stresie, w oczekiwaniu na kolejny napad – dodaje.
W przypadku Martyny sytuacja poprawiła się po tym, jak urodziła dziecko. Neurolog potwierdza: ciąża lub inne sytuacje w życiu kobiety mogą sprawić, że zmniejszy się częstotliwość występowania migren.
- U kobiet napady migreny mogą być związane ze zmianami stężenia estrogenów; występują w okresie okołoowulacyjnym lub okołomiesiączkowym. U większości kobiet bóle migrenowe zmniejszają się w 2. i 3. trymestrze ciąży. Niestety, u małego odsetka kobiet migreny mogą się wtedy wręcz nasilać, szczególnie w pierwszym trymestrze – wyjaśnia dr n.med. Anna Błażucka.
A czy z migreny można się wyleczyć? To pytanie, które neurolodzy słyszą w swoim gabinecie najczęściej.
- Migrena jest przewlekłą, nieuleczalną chorobą mózgu. Przyczyna choroby nie jest znana, prawdopodobnie na rozwój migreny ma wpływ wiele genetycznych czynników. Istnieje wyraźna rodzinna skłonność do występowania migreny. Oddzielny problem to czynniki prowokujące wystąpienie napadu migreny. Ból głowy może wywołać zmiana ciśnienia atmosferycznego i pogody, stres, odpoczynek po stresie, zbyt duży wysiłek fizyczny, zbyt krótki lub zbyt długi sen, hałas, intensywne efekty świetlne, ostre zapachy, zbyt mało płynów, głód, zmiana diety, niektóre pokarmy np. czekolada, alkohol (szczególnie czerwone wino), żółte sery, konserwy… Lista jest długa – wylicza neurolog.
Podkreśla też, że choć migreny nie da się wyleczyć, można ją skutecznie kontrolować.
- Jak każda choroba wymaga specjalistycznego leczenia. Do dziś często funkcjonuje przekonanie, że należy się z chorobą oswoić, pogodzić z bólem i jedyne co można zrobić, to łykać leki przeciwbólowe. To nieprawda. Istnieje wiele skutecznych terapii, których celem jest wyeliminowanie bólów głowy. Zażywanie coraz większych dawek leków przeciwbólowych sprawia, że migrena przechodzi w postać przewlekłą, oporną na leczenie, z towarzyszącymi polekowymi bólami głowy – wyjaśnia dr n.med. Anna Błażucka, specjalista neurolog, kierownik Instytutu Diagnostyki i Leczenia Bólu.