Michelle Obama chwali sobie życie w Białym Domu
W wywiadzie, jakiego Pierwsza Dama Stanów Zjednoczonych udzieliła ostatnio magazynowi „The Times”, Michelle Obama przyznała, że przeprowadzka do Białego Domu miała zbawienny wpływ na całą rodzinę.
22.05.2009 | aktual.: 25.06.2010 16:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- To największa korzyść dla nas, jako rodziny. Oznacza, że możemy widywać się codziennie. A to nie miało miejsca przez większość życia naszych dzieci.
Prezydencka para ma dwie córki, 10-letnią Malię i 7-letnią Sashę. Dziewczynki mogą odwiedzać tatę w jego biurze, kiedy naprawdę tego potrzebują. - Za każdym razem, kiedy chcą tam przyjść, są mile widziane – mówi Michelle Obama.
Ona sama, kiedy Barack Obama był jeszcze senatorem, na pytanie czy chciałaby przeprowadzić się do Waszyngtonu odpowiadała stanowczo: „Nie”. Teraz zmieniła zdanie, ponieważ życie w Białym Domu daje prezydenckiej rodzinie komfort, jakiego nigdy wcześniej nie zaznała.
- Dla większości rodzin to rzadkość, że tata wraca do domu na obiad, że widzą go rano, że jest w domu w nocy, kiedy wszyscy kładą się do łóżka, że mogą odbywać z nim zwykłe rozmowy, które mają miejsce podczas obiadu – mówi Michelle Obama. – To jest wspaniałe. To jest normalne. Bardziej normalne niż to, czego doświadczaliśmy od dłuższego czasu.
Wszystko to potwierdza Barack Obama. W tym samym magazynie wyznał: - Spośród wielu wspaniałych zalet bycia prezydentem, najlepszą jest ta, że mieszkam nad swoim biurem i widzę Michelle i dzieci każdego dnia. Widzę je rano. Codziennie jemy razem obiad. To mnie podtrzymuje na duchu.