Michelle Obama powiedziała, co naprawdę sądzi o polityce. Internauci nie odpuszczają
Wielu Amerykanów liczy na to, że Michelle Obama wróci do Białego Domu, ale tym razem jako prezydent Stanów Zjednoczonych. Była pierwsza dama jednoznacznie wypowiedziała się na temat swojej politycznej kariery i zaapelowała do Amerykanów, by rozsądniej wybierali swoich reprezentantów.
Michelle Obama wzięła udział w konferencji na temat wzmacniania pozycji zawodowej kobiet. Podczas wystąpienia szczerze opowiedziała o swoich planach politycznych. – Nie będę kandydować. Swoją pracę trzeba lubić. Jest tysiące kobiet, które polityką się zajmują i pasjonują, ja do nich nie należę. Moje życie potoczyło się tak, a nie inaczej, bo poślubiłam kogoś, kto pasjonuje się polityką – powiedziała. Zdaniem Michelle społeczeństwo powinno stworzyć pokolenie liderek, ale żeby to zrobić, trzeba znać mocne strony kobiet i wiedzieć, jak je wykorzystać.
– Ja wiem, w czym jestem dobra i nie jest to polityka. Szukajmy liderek wśród młodych kobiet i pomagajmy im rozwijać ich talenty, zamiast szukać na siłę, która znana kobieta mogłaby wystartować w wyborach – mówiła. – To, że miałam dobre przemowy, że jestem inteligentna, nie oznacza, że powinnam być prezydentem. Nie tak powinno się wybierać prezydenta. To jest właśnie nasz problem, nie wiemy, jak dobrze wybrać – Michelle nawiązała tym samym do ostatniej kampanii. Według niej Amerykanie nieodpowiedzialnie głosowali na Donalda Trumpa, a teraz wielu z nich żałuje.
– Baracka można było porównać do dobrego, odpowiedzialnego rodzica, który mówił swoim dzieciom, żeby nie kładły się za późno spać i jadły marchewki. Teraz mamy zupełnie innego rodzica. Myśleliśmy, że to będzie zabawne i może na razie takie właśnie jest, bo nikt nie zabrania nam jeść cukierków przez cały dzień i chodzić późno spać. Nikt nie każe nam przestrzegać zasad – powiedziała.
Choć konferencja obyła się w czwartek, 5 kwietnia, o wystąpieniu Michelle jest nadal bardzo głośno w mediach społecznościowych. Internauci z entuzjazmem komentują rodzicielską metaforę, którą posłużyła się była pierwsza dama, pisząc: "Tak trzymaj Michelle!". Nie kryją też rozczarowania jej decyzją dotyczącą kampanii prezydenckiej w 2020 roku.