Miłość na dachu. Bocian Klepetan od 16 lat przylatuje z Afryki do swojej ukochanej
Ona miała rany po postrzale, on przelatywał nad jej gniazdem. Tak się zaczęło.
19.04.2018 | aktual.: 19.04.2018 12:44
Wschodnia Chorwacja, 1993 rok. Stjepan Vokić, który niedawno stracił żonę, błąka się po Brodskim Varoszu, tuż przy granicy z Bośnią i Hercegowiną. Nie wiemy, o czym myślał, wiemy za to, co go z tych myśli wytrąciło. Otóż nagle, na jednej z łąk, dostrzegł postrzeloną bocianicę.
- Pewnie myśliwi - wytłumaczył sobie. Schylił się, podniósł ją ostrożnie i zaniósł do domu.
Od śmierci żony Stjepan czuł się samotny, więc postanowił bocianicę udomowić. Malena, bo tak ją nazwał, przysiadała się czasem do niego i razem oglądali telewizję. A, że Stjepan nie chciał jej więzić, doskonale rozumiejąc potrzebę bocianiej wolności, na dachu zbudował Malenie wielkie, przestronne gniazdo. I na tym mogłaby się skończyć historia, gdyby nie Klepetan, który nagle włączył się do akcji.
Nie przeminęło z jesienią
Bocian Klepetan przelatywał akurat nad Chorwacją, gdy zobaczył z góry wielkie gniazdo na dachu domu, a w gnieździe niepełnosprawną bocianicę. Można przypuszczać, że to była miłość od pierwszego wejrzenia, jak Williama Thackera do Anny Scott z "Notting Hill", jak Rhetta Butlera do Scarlett O'Hary. A nawet lepsza. Bo Scarlett przez dziewięćdziesiąt procent "Przeminęło z wiatrem" wypinała się na Rhetta, tymczasem Malena od razu poczuła do Klepetana afekt.
W związku z tym Klepetan bywał w gnieździe coraz częściej, a Stjepan Vokić związek zaakceptował. I tu znów historia mogłaby się skończyć, gdyby nie jesień, która dla bocianów przyszła za wcześnie i rozłączyła kochanków.
Klepetan miotał się między miłością a siłami natury (osobiście nie potowierdził, ale po jego postawie możemy się tego spodziewać) i koniec końców, chcąc nie chcąc, wyemigrował w ciepłe kraje. Z kolei Malena, jak można się domyślić, rozpaczała, bo musiała zostać w Brodskim Varoszu. Rany po postrzale były jeszcze zbyt świeże.
Stjepan pocieszał bocianicę jak mógł, aż pewnego marcowego dnia wykrzyknął: - Niemożliwe!
Klepetan idealnie odnalazł drogę powrotną do swojej miłości i wraca do niej już regularnie od 16 lat. Za każdym razem przelatuje imponujący dystans 14 tys. kilometrów na trasie Chorwacja - Afryka Południowa. Układa im się doskonale! Malena przez ten czas urodziła aż 62 pisklęta (jakie imponujące 500+ by to było!), a rany po postrzale nie zagrażają jej życiu.
Na koniec nie zapomnijmy o Stjepanie Vokiću, który nie jest jakimś tam bohaterem druplanwowym, on jest reżyserem tej niezwykłej historii.
Gdy zakochany bocian Klepetan rok w rok zjawia się wiosną nad jego dachem, Vokić czeka na niego z solidną porcją ryb (miejmy nadzieję, że to jednak o miłość, nie o te ryby chodzi); a zimą, gdy Klepetan wylatuje do Afryki, Stjepan przenosi bocianicę Malenę do bardzo przyzwoitej, ogrzewanej komórki, którą dla niej zbudował. Jej również ryb nie żałuje, w komórce zainstalował akwarium.