Mistrz świata w windsurfingu wystartuje w triathlonie dla chorej żony
Max Wójcik weźmie 6 września udział w Castle Triathlon Malbork na dystansie klasycznego Ironmana. "Chcę zwrócić uwagę na problem ludzi chorych na stwardnienie rozsiane. W tym gronie jest też moja żona" - wyjaśnił PAP pięciokrotny mistrz świata w windsurfingu.
6 września Max Wójcik weźmie udział w Castle Triathlon Malbork na dystansie klasycznego Ironmana. "Chcę zwrócić uwagę na problem ludzi chorych na stwardnienie rozsiane. W tym gronie jest też moja żona" - wyjaśnił PAP pięciokrotny mistrz świata w windsurfingu.
Wójcik, który jest obecnie trenerem reprezentacji Australii w olimpijskiej klasie RS:X, ma na koncie pięć tytułów mistrza świata w klasie Raceboard. Ten szkoleniowiec nie stroni także od innych dyscyplin – startował w dwóch maratonach, ukończył również dwie „połówki” triathlonu.
6 września w Malborku deskarz SKŻ Ergo Hestia Sopot zadebiutuje w rywalizacji na klasycznym dystansie Ironmana, na który składa się 3,8 km pływania, 180 km jazdy na rowerze oraz 42 km i 195 m biegu. Udziałowi w tej imprezie towarzyszy szczególne przesłanie. „Chcę zwrócić uwagę na problem ludzi chorych w Polsce na stwardnienie rozsiane. W tym gronie jest też moja żona Agnieszka” - przyznał.
Państwo Wójcikowie są młodym małżeństwem, bo pobrali się 30 maja, ale poznali dziewięć lat temu w Gdańsku na imprezie domowej, którą zorganizował deskarz AZS AWFiS Gdańsk, Piotr Myszka. „Wśród gości była także młodsza siostra Zuzanny, żony Piotra, czyli właśnie moja żona. Ja wykonałem kolejny krok, bo zaprosiłem ją na tańce i tak się rozpoczęła nasza miłość” - skomentował.
Agnieszka Wójcik zachorowała na stwardnienie rozsiane w wieku 17 lat, czyli dwa lata przed poznaniem swojego małżonka.
„Wiedziałem o jej chorobie, ale ona nie była dla mnie przeszkodą, aby związać się z Agnieszką na całe życie. Z pełną świadomością, bo ksiądz pytał nas, czy wiemy o swoich chorobach, chcemy być ze sobą na dobre, ale i na złe. Stwardnienie rozsiane to nasz trzeci partner, który cały czas jest w kącie. O nim się mówi, ale on się nie odzywa, rzuca natomiast cień na naszą przyszłość. Zdajemy sobie sprawę, że może być nam ciężko. Każdy nosi swój krzyż i ta postępująca choroba jest dla nas wyzwaniem, bo Agnieszka będzie zmagała się z nią przez całe życie” - stwierdził.
Wójcik wystartuje w Malborku pod hasłem IM4SM – Ironman dla stwardnienia rozsianego.
„Osób chorych w Polsce na SM, czyli sclerosis multiplex jest blisko 50 tysięcy, z czego 60 procent to kobiety. Połowa osób poruszających się na wózkach inwalidzkich cierpi na SM. Ta choroba polega na tym, że wskutek uszkodzenia osłonek mielinowych wokół wypustek komórek nerwowych impulsy nie dochodzą do mięśni, przez co te osoby nie mogą zgiąć nogi, zacisnąć dłoni, czy otworzyć oka. Tracą one stopniowo mobilność i w końcu zostają przykute do łóżka. Ta przypadłość jest nieuleczalna, ale można ją bardzo skutecznie spowolnić” - zapewnił.
Najskuteczniejszym remedium jest Avonex – zastrzyki, które stosuje się cztery razy w miesiącu. Ta kuracja jest jednak niezwykle droga.
„Kosztuje bowiem pięć tysięcy złotych miesięcznie, a NFZ refunduje ją tylko przez pięć lat. Później trzeba finansować ją z własnych środków, a kogo w Polsce stać, aby wydać na leki 60 tysięcy złotych w skali roku?Avonex wydłuża pełną sprawność i dzięki niemu chorzy mogą normalnie funkcjonować, pracować i żyć samodzielnie, o co im najbardziej chodzi, przez wiele lat. Moim zdaniem koszty związane z wyeliminowaniem ich z grona osób zawodowo i społecznie czynnych będą większe niż cena leku” - ocenił.
Podczas wrześniowego triathlonu Wójcik będzie w różnej formie zbierał fundusze, także na rzecz Polskiego Stowarzyszenia Stwardnienia Rozsianego. W Malborku 31-letni deskarz zamierza uzyskać czas poniżej 10 godzin. Szacuje, że pływanie może mu zająć do 75 minut, na rowerze spędzi pięć godzin i 15 minut, natomiast trasę maratonu pokona maksymalnie w trzy godziny i 20 minut.
„Do tego dochodzą oczywiście zmiany. Sporo czasu spędzam na wodzie, ale moją najsłabszą stroną jest pływanie, najlepiej czuję się natomiast w biegu. Mój rekord w maratonie to 2:48.35. Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Liczę się z pewnymi stratami w dwóch pierwszych konkurencjach, które zamierzam nadrobić na trasie biegu” - podsumował Max Wójcik.
(PAP)/(mtr), WP Kobieta