Młode, niepełnosprawne i gwałcone. One nigdy nie zrozumieją, dlaczego po poronieniu przyszedł prokurator
– Jak wytłumaczyć niepełnosprawnej intelektualnie dziewczynce gwałt? Jak wytłumaczyć jej ciążę z gwałtu, cierpienie przy poronieniu? Jak jej wytłumaczyć, że za chwilę być może będzie musiała przejść dochodzenie prokuratorskie? Takie sytuacje miały i będą miały miejsce, ale wprowadzanie przepisów, które pozbawiają kobiety prawa do podejmowania decyzji zgodnie ze swoim sumieniem, wiarą, przekonaniami – to odczłowieczenie – opowiada Joanna Ławicka, pedagog specjalny i prezes Fundacji Prodeste, zajmującej się pomocą osobom niepełnosprawnym.
03.10.2016 | aktual.: 12.06.2018 14:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kiedy część Polek protestuje na ulicach przeciwko projektowi ustawy skierowanemu do Sejmu przez komitet Stop Aborcji, w sieci pojawiają się kolejne historie kobiet, które na zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej nie mogą się zgodzić.
Jedną z nich otrzymaliśmy w wiadomości do redakcji. Joanna Ławicka od lat pracuje z osobami niepełnosprawnymi. Poznała historie niepełnosprawnych dziewczynek, które zachodziły w ciążę, choć były pod opieką ośrodków pomocy, ale też historie rodziców, którzy po wprowadzeniu procedowanej właśnie ustawy nie mieliby szans na in-vitro.
Przytaczamy jej wpis w całości:
„Od kilkunastu lat pracuję z osobami ze spektrum autyzmu, nietypowym rozwojem warunkowanym genetycznie, z uszkodzeniami okołoporodowymi, problemami spowodowanymi patogenami w ciąży (toksoplazmoza, embrionopatia poróżyczkowa i inne). Wiele z nich to osoby niepełnosprawne, wg ustawodawców - z nieodwracalnymi uszkodzeniami. Nie lubię takich określeń. Wszystkie te osoby to wspaniali ludzie, którzy ogromnie dużo przeszli w swoim życiu. Tak wiele, że typowemu człowiekowi po prostu ciężko to sobie wyobrazić. Wszystkie te osoby mają wspaniałych rodziców, którzy dają im miłość i próbują pomóc, by życie było łatwiejsze.
Miałam również możliwość pracować w życiu z dziećmi z wadami letalnymi, w stanach terminalnych. Doświadczyłam również kontaktu z małymi pensjonariuszami Domów Pomocy Społecznej dla dzieci niepełnosprawnych. Opatrywałam odleżyny, myłam dzieci z odchodów, bo ustawodawca przewidział dla nich limit pieluch, uderzający w elementarną, ludzką godność. Zabrałam na spacer dziewczynkę, która miała 11 lat i był to jej pierwszy w życiu spacer. Wcześniej opuszczała kojec tylko na badania lekarskie. Nauczyłam 13-letniego chłopca jeść łyżką, mimo strasznego porażenia czterokończynowego. Nie zapomnę do końca życia jego ogromnej radości, że może to zrobić sam, i łez przerażenia, kiedy łyżka została mu brutalnie wydarta z ręki z krzykiem „bo kto będzie po nim sprzątał”.
Pozwoliłam się wypłakać nastolatce niepełnosprawnej intelektualnie, która opowiadała mi, jak jest gwałcona przez niepełnosprawnych chłopców, również mieszkańców tego samego domu opieki. Nikt wcześniej jej nie uwierzył, bo przecież - „upośledzona i konfabuluje”. Nie docierało do nikogo, że ta dziewczynka nie miała żadnych możliwości, żeby poznać rzeczy, o których opowiadała inaczej, niż w bezpośrednim doświadczeniu. Poznałam młode, niepełnosprawne kobiety, które wychowując się w domu opieki, zaszły w ciążę. Nikt nie wie, kiedy i jak, ale na pytanie, czy w takim razie to niepokalane poczęcie - wydymają policzki. Kobiety tulące swoje ciężko niepełnosprawne dzieci, które są im odbierane i zawożone na oddział „leżący”. I inne młode, niepełnosprawne, które wyglądają na 60 lat, wyniszczone, otumanione tonami leków, kiwające się na ławeczkach w parku przy domu opieki i zrywające się z miejsca za każdym razem, gdy przechodzi opiekunka z dzieckiem w wózku. Z okrzykiem „pani, daj pogłaskać dzidziusia”. Nieważne, że „dzidziuś” ma kilkanaście lat, ale jeździ w wózku… Widziałam nastoletniego chłopaka z achondroplazją, niepełnosprawnego intelektualnie, który ssał palec na balkonie, zalewał się łzami i powtarzał w kółko „mama, mama” - ostatni raz widział ją wiele lat wcześniej, mimo że co jakiś czas dzwoni i obiecuje, że przyjedzie. Kiedyś.
Nikt nie zrozumie dramatu tych ludzi i ich rodziców. Nikt, kto tego na własne oczy nie zobaczył i nie przeżył. Nikt nie wie, czym jest radość rodzica, który budzi się rano i widzi, że jego dziecko nadal żyje - kto tego lęku nie przeżył. Nikt nie wie, czym jest ciąża z gwałtu, kto tej ciąży nie przechodził. Nikt nie wie, czym jest oczekiwanie upragnionego dziecka i rozpacz, gdy kolejny cykl przemija jak wcześniejszy.
Nie rozwiążemy wszystkich problemów tego świata. Możemy pomagać innym, jak tylko się da, na ile leży to w naszych, osobistych możliwościach. Ale nie odbierajmy ludziom prawa do wyboru. Nie mówmy o heroizmie dwunastolatki rodzącej dziecko.
Albo - jak wytłumaczyć niepełnosprawnej intelektualnie dziewczynce gwałt? Jak wytłumaczyć niepełnosprawnej dziewczynce ciążę z gwałtu? Jak jej wytłumaczyć cierpienie przy poronieniu? Jak jej wytłumaczyć, że za chwilę być może będzie musiała przejść dochodzenie prokuratorskie w takiej sytuacji? Takie sytuacje miały i będą miały miejsce, ale wprowadzanie przepisów, które pozbawiają kobiety prawa do podejmowania decyzji zgodnie ze swoim sumieniem, wiarą, przekonaniami - to odczłowieczenie. Jak wytłumaczyć matce, że nie będzie miała możliwości przeprowadzenia operacji ratującej życie jej dziecku, jeszcze kiedy jest w ciąży, bo istnieje ryzyko, że zabieg się nie powiedzie i dziecko umrze podczas próby naprawy jego uszkodzonego serca? Jak wytłumaczyć rodzicom, że nie będą mieli możliwości oceny rozwoju swojego dziecka w trakcie ciąży, gdy USG wykaże niepokojące zmiany, bo aminopunkcja obciążona jest aż do 1 proc. ryzykiem poronienia. Jak wytłumaczyć w końcu rodzicom, że nie będą mieli szansy na wymarzone dziecko, bo in-vitro, prowadzone zgodnie ze sztuką - to zbrodnia, a to, które dopuszcza prawo - nie ma szans na powodzenie…
Dlatego, drodzy panowie z rządu, dajcie nam spokój. Pozwólcie ludziom podejmować decyzje zgodne z ich sumieniem. Zapatrzeni w poparcie biskupów, odwróćcie głowy i posłuchajcie waszego wszak papieża, który mówi, że nie wolno praw religijnych sankcjonować na poziomie prawa ludzkiego. Dla praw boskich, w które wierzycie - i macie do tego prawo - chcecie decydować o ludzkim życiu. Matek, ojców, dzieci rodzących się z ciężkimi wadami, zgwałconych dziewczynek i kobiet, ich dzieci, czy rodzin, które marzą o potomku. Chrystus, który - jak wierzycie - był synem Boga, na pytanie o najważniejsze przykazanie nie wymienił piątego z dekalogu. Jako najważniejsze wskazał przykazanie miłości, w którym mowa, m.in. byście kochali bliźniego swego jak siebie samego. Czy naprawdę aż tak bardzo nienawidzicie samych siebie?”.
Zobacz także
Nowy pomysł na ustawę?
Jak poinformował w piątek wieczorem marszałek Senatu Stanisław Karczewski na antenie Polsat News, senatorowie Prawa i Sprawiedliwości przygotowują nowy projekt dot. aborcji. Przepisy mają być bardziej restrykcyjne niż te obowiązujące teraz, ale nie tak, jak chcą tego członkowie komitetu Stop Aborcji (to przeciwko ich projektowi zorganizowano Czarny Poniedziałek ).
Nowy projekt ma umożliwiać aborcję w dwóch przypadkach: jeżeli ciąża zagraża życiu lub zdrowiu matki, lub powstała w wyniku czynu zabronionego, np. gwałtu.
Zakazane byłoby dokonywanie zabiegów, jeśli istniałoby duże prawdopodobieństwo upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu. A co za tym idzie, to, o czym pisze Joanna Ławicka, wciąż miałoby miejsce.
W weekend marszałek Senatu przyznał, że prace nad nowym projektem miałyby rozpocząć się w tym tygodniu. Do tego czasu jego powstania prawdopodobnie zostaną przerwane prace nad projektem komitetu Stop Aborcji.
To jednak nie jedyny zgłoszony pomysł na zmianę istniejącego prawa. Polska Federacja Ruchów Obrony Życia, choć nie zakłada karania kobiety za świadome przerwanie ciąży, chce wprowadzenia zakazu handlowania środkami antykoncepcji awaryjnej. O tym pisaliśmy więcej pod tym linkiem.
Poglądy autorów felietonów, komentarzy i artykułów publicystycznych publikowanych na łamach WP Kobieta nie są tożsame z poglądami Wirtualnej Polski. Serwis WP Kobieta opiera się na oryginalnych treściach publicystycznych pisanych przez autorów zewnętrznych oraz dziennikarzy WP i nie należy traktować ich jako wyrazu linii programowej całej Wirtualnej Polski.