"Myślę o ostatniej nocy i ogarnia mnie potworny lęk. Potem śni mi się szatan"
- Włączałam i wyłączałam telewizor. Lał się ze mnie pot. W mostku coś kłuło i bolało, serce waliło. Wyszłam na balkon na papierosa, spojrzałam w dół i miałam wątpliwość, czy ze sobą nie skończyć. Nie skończyłam, bo pomyślałam o rodzicach - mówi Alicja, która od tego dnia nie pije wódki.
10.09.2018 | aktual.: 10.09.2018 22:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Piątek wieczór. Młodzi i piękni Polacy ruszają do klubów, gdzie spędzą czas na piciu, tańczeniu, paleniu, długich dyskusjach i zawieraniu nowych znajomości. Niektórzy wrócą nad ranem do pustego mieszkania, inni skończą w cudzym, a jeszcze inni w ogóle nie wrócą, przedłużając piątkową imprezę. Kolejnego dnia scenariusz się powtórzy. "Przecież będzie jeszcze cały dzień na wytrzeźwienie" - pomyślą, choć w głębi serca będą wiedzieć, że najgorsze nastąpi w niedzielę wieczorem. Jedni nazywają to alkoholowym zjazdem, inni kacową depresją, a jeszcze inni depresją poalkoholową. Chodzi o silne stany lękowe, niekiedy zamieniające się w napady paniki, których część osób doświadcza w momencie trzeźwienia.
Panicznie boję się samotności
U Alicji stany lękowe pojawiają się tylko wtedy, gdy pije wódkę. Dają o sobie znać od samego rana.
- Budzę się z uczuciem przerażenia. Ściska mnie w żołądku, ale nie przez alkohol, tylko przez potworny stres. W skali od 1 do 10 ten lęk oceniłabym na 9. Większy czułabym chyba tylko gdybym dowiedziała się, że moi rodzice są śmiertelnie chorzy.
Pierwszą rzeczą, którą Alicja robi po przebudzeniu, są telefony do wszystkich znajomych, którzy niejednokrotnie mają dość jej uporczywych pytań.
- Choć pamiętam, co działo się na imprezie, muszę do nich zadzwonić i upewnić się, że nie stało się nic złego. Że ja nie zrobiłam niczego wstydliwego - mówi i dodaje, że najgorsza ze wszystkiego jest w takich sytuacjach samotność. - Ja muszę mieć z kimś kontakt. Panicznie boję się samotności. Pamiętam, że raz zostałam sama w mieszkaniu. Włączałam i wyłączałam telewizor. Lał się ze mnie pot. W mostku coś kłuło i bolało, serce waliło. Wyszłam na balkon na papierosa, spojrzałam w dół i miałam wątpliwość, czy ze osobą nie skończyć. Nie skończyłam, bo pomyślałam o rodzicach - mówi Alicja, która od tego dnia nie pije wódki. - Boję się jednak, że kiedyś się ugnę i że nie poradzę sobie z tym, co nadejdzie na drugi dzień.
O ku.wa, ale mnie boli!
Aga zaczęła doświadczać stanów lękowych na pierwszym roku studiów. Lęk nasilał się zawsze proporcjonalnie do ilości wypitego poprzedniej nocy alkoholu.
- To mnie dopada zazwyczaj w niedzielę po południu, kiedy zaczynam trzeźwieć, czasem po dwóch dniach picia. Wali mi serce i dosłownie słyszę, jak szamocze się w klatce piersiowej. Czasem towarzyszy temu ból ciała, który mną miota, ale którego realnie nie ma, bo nawet nie umiem go zlokalizować. Wtedy w głowie powtarzam sobie: "O k.rwa ale mnie boli! Już tego dłużej nie wytrzymam!". Ale nie umiem przed tym uciec. Zupełnie jakby to cierpienie pochodziło z moich myśli - opowiada Aga. - A myślę wtedy, że coś strasznego nadchodzi. Że ja zrobiłam coś strasznego, choć nic się nie stało, że moje życie donikąd nie dąży. Zupełnie jak w horrorze, kiedy wiesz, że zaraz coś wyskoczy i się przestraszysz, więc czekasz w napięciu... i ja tak czekam aż do poniedziałku.
Czuję, że mogę nie doczekać poranka
U Kuby lęk pojawia się bardzo powoli i rozwija do olbrzymich rozmiarów. Rano, gdy jego znajomi skarżą się na kaca, on czuje się znakomicie. Najgorsze przychodzi późnym wieczorem w dzień po imprezie.
- Nie mogę zasnąć, bo w kółko myślę o ostatniej nocy i ogarnia mnie potworny lęk. Później śni mi się szatan. Pod różnymi postaciami, to mogą być demoniczne dzieci i inne straszne... naprawdę straszne, abstrakcyjne rzeczy. Mam poczucie zbliżającej się śmierci. Zrywa mnie każdy hałas i czuję, że mogę nie doczekać poranka - mówi Kuba, który czasami ze strachu nie śpi nawet dwie noce z rzędu.
- W dzień jestem tak wykończony, że nie mam siły się bać. Ale druga noc też jest koszmarem. Czuję fale ciepła, gdy jest chłodno i marznę, gdy jest ciepło. Boli mnie serce, jakbym miał dostać zawału. Pojawiają się tiki nerwowe... nie umiem się rozluźnić - mówi Kuba. Podczas tych nocy prócz strachu czuje też wstyd, choć nie wie, z jakiego powodu. Impreza się udała, ponadto Kuba pamięta doskonale, że nie zachował się źle, a mimo to najchętniej zapadłby się pod ziemię.
- Na razie unikam wódki i jest lepiej, ale zacząłem czuć lęki nawet po kilku piwach. Wiem, że muszę iść do psychologa albo psychiatry, ale mam obawy. Ogromne obawy, że będę musiał brać jakieś leki, albo, że już nigdy nie będę mógł się napić, jak normalny człowiek. Ale muszę iść, bo więcej tego nie zniosę - kwituje.
Bałem się wyjść do kina, wszyscy mnie obserwowali
U Andrzeja lęk poalkoholowy po raz pierwszy pojawił się na męskim wyjeździe z okazji wieczoru kawalerskiego jego przyjaciela.
- Poker, imprezy i wóda przez pięć dni. Ostatniego dnia coś mnie dopadło. Trzymałem w ręce talię kart i nagle zacząłem się trząść. Pamiętam, że mówiłem chłopakom, że jestem nienormalny i że moje życie jest bez sensu. Ne chciałem tego mówić, ale słowa ze mnie same wychodziły - mówi Andrzej, który zaniepokojony swoim stanem położył się szybko spać. Był pewny, że rano wróci do siebie.
- Obudziłem się przerażony. Nie mogłem nic zrobić, chłopaki mnie spakowali, a ja tylko chodziłem w kółko i powtarzałem, że wszystko jest źle i że bardzo się boję. Tego dnia wieczorem byłem umówiony z moją dziewczyną do kina, ale zadzwoniłem i odwołałem. Bałem się ludzi, którzy tam będą. Czułem, że każdy mnie obserwuje - mówi Kuba i wspomina, że koledzy czuwali przy nim na zmianę przez dwa dni. Trzeciego dnia, gdy jego stan się nie poprawiał, Andrzej poszedł do psychiatry. Okazało się, że miał stan psychotyczny po alkoholu. Dostał leki.
- To było dwa lata temu i od tego czasu nie piję. Czasem jakieś piwo, ale boję się. Najbardziej na świecie nie chciałbym, żeby to wróciło - mówi.
Alkohol nie wyzwala lęku. Ten lęk jest cały czas
- Alkohol jest substancją psychoaktywną działającą na nasze neuroprzekaźniki. Osoby, o których mowa w tekście, ewidentnie źle znoszą jego działanie - mówi Iwona Kasprowicz-Rudolf, psychoterapeutka uzależnień z kliniki Psychomedic. - Może się tak dziać dlatego, że są to osoby przeżywające lęk czy choćby obniżony nastrój także na trzeźwo. Piją w sposób szkodliwy, używając alkoholu do radzenia sobie z towarzyszącym im na co dzień stresem. Chcą się rozluźnić i zyskać pewność siebie. Alkohol wypłukuje mikroelementy które pomagają radzić sobie z napięciem, dlatego lęk powraca z dużo większą siłą gdy trzeźwiejemy. Zaczynają się wtedy stany, z którymi trudno im się uporać. To bardzo niebezpieczne, bo wykorzystywanie w ten sposób substancji psychoaktywnych może maskować nerwicę, zaburzenia lękowe a nadużywanie alkoholu również może doprowadzić do nasilenia czy uaktywnienia różnych objawów chorobowych. W skrajnych sytuacjach może się to zakończyć chorobą psychiczną czy myślami samobójczymi - psychoterapeutka radzi, aby już nigdy nie bagatelizować takich doznań i i kiedy ktoś odczuwa stany lękowe, powinien udać się do psychologa na konsultacje.
- Przecież ten lęk nie pojawia się ze względu na alkohol. On jest w tych osobach i nie zniknie, gdy alkohol opuści organizm. Zresztą, może ujawnić się w innych sytuacjach, nie tylko na kacu. Dlatego warto jest przepracować temat lęku podczas psychoterapii. Poza tym, każdą myśl samobójczą, nawet jeśli pojawiła się tylko raz i natychmiast nas opuściła, należny skonsultować z psychologiem.
Jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem, zadzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl